Kochane Ciocie Zajonca, wszyscy żyjemy, i to tylko dzięki Wam, ale proszę o jeszcze odrobinę cierpliwości, bo moja choroba mocno się uaktywniła i tak daje mi w kości (zwłaszcza barku i prawej ręki niestety), a także w mięśnie, serce i umysł, że w chwilach, kiedy trochę popuszcza, poza kotami jestem zmuszona zajmować się tylko nią.
Od wczoraj co prawda czuję się już lepiej, bóle ręki i towarzyszący im bezwład maleją, ale ciągle jeszcze jestem słaba i muszę dużo spać, co drastycznie skraca mi dzień i dalej z niczym się nie wyrabiam
Bardzo, bardzo Wam dziękuję za dużą pomoc, za sprawą której mogłam nie tylko zapłacić długi, utrzymać i leczyć koty przez ten czas, ale i sama zacząć leczenie, które przynosi już jakiś skutek.
Myshko - puszki dotarły, koty już od poniedziałku się nimi zajadają
Wreszcie dostałam też klatkę-łapkę (niestety, z powodu opóźnienia producenta dla paru kotów za późno, a teraz będzie musiała poczekać, aż nabiorę trochę sił).
Jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję za to wszystko - i przepraszam, ze ciągle tak ogólnie.
---