Carmen sika mi na sciany. Nie na ziemie, nie, ze nie trafi, juz drugi dzien po przyjsciu z pracy szorowalam osikana siane. stawiam w to miejsce kuwete, to idzie gdzie indziej.
Powysypywłam tam suche..moze zakuma?
TŻ mnie udusi gołymi rękami jak sie dowie!
Zmienilismy weta. Teraz jeżdziwmy na zastrzyk co 3 dni. Wet jest dobrzej mysli co do płucek. Carmen głównie poleguje w budce. Wychodzi tyko na miziaki. Jest bardzo mala. Wet mowi ze ta jej maleńkośc to defekt genetyczny, podobnie jak ogonek. Mowi, ze jego zdaniem z taki sie urodzila...oczywiscie w swoim czarnowidztwie przewiduje juz ze posikiwanie tez jest bezwarunkowe i nic sie nie da z tym zrobic....zobaczymy. Nie mogłam zapytac weta co o tym sadzi bo byl TŻ i tylko strzygł uszami...
Na razie leczymy płucka. Kota miala juz RTG i wszystkie badania poza USG. Nie wiem co to moze byc
Badaj kota regularnie. Kot Ci nie powie, że źle się czuje, a kiedy zauważysz może być za późno...
Witaj Aga!!! To moja malenka Malwinka umarla wtedy w lecznicy na pp (3 dni po szczepieniu...). Pisze zeby Cie pocieszyc- w okresie gdy byla u mnie Malwinia opiekowalam sie kociakami w pracy (oczywiscie niewychodzacymi). Minelo 15 dni od mojego ostatniego kontaktu z nimi (czyli okres inkubacji wirusa) i nie wykazuja zadnych objawow choroby. Dzisiaj beda mialy zrobione testy, dam Ci znac jaki bedzie ich wynik. Jesli One nie zachorowaly, to mam nadzieje, ze u Twojej Carmen tez nic zlego sie nie wydarzy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Trzymam kciuki z calych sil!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
U nas w domu mala zawierucha. Carmen rezyduje w pokoju i poza sikaniem do kuwety posikuje sobie na kocyk na którym lezy 18 wrzesnia bede ja ciachala. Wet mowi, ze jak to nie pomoze, to wtedy spróbujemy z leczeniem hormonalnym. Płucka juz czyste, Panienka rozrabia i dokazuje
A od zeszlego czwartku w łazience mamy nową lokatorkę Ktoś wyrzucił kotunie dokładnie dzień wcześniej przed tym jak znalazłam Carmen. Siedziała biedna w krzakach przed sklepem spozywczym i łasiła sie do kazdego. W końcu po 2 tygodniach TŻ wymiekł i pozwolił mi ja zabrac. Niestety koty ja atakowaly i biły dlatego boi sie kotów i reaguje agresja. próbiwałam ja sparowac z Carmen ale niestety Carmenka oberwała po nosie. Codziennie rano i wieczorem zanosze Felicje do pokoju i je integruje, ale marne przynosi to efekty. Żal mi koty, bo siedzi w łazience przy lampce. A sprytna jest niesmowicie. Mała akrobatka Otwiera sobie drzwi i ucieka. Musze ja zamykac na klucza. Raz nawet zawiesila sie na kabinie jak TŻ brał prysznic, bo chciala do niego wskoczyc góra, tyle ze chwycila sie szyby przednimi lapkami a tylnimi boksowala i biedny TŻ musial biec sciagać skoczka
Oto Panny:
Carmen na drugi dzień po przybyciu *********
i obecnie
oraz Felicja
Badaj kota regularnie. Kot Ci nie powie, że źle się czuje, a kiedy zauważysz może być za późno...