Te psy były świadkiem potwornej zbrodni, zbrodni jakiej może dopuścić się jedynie istota ludzka...Co dziennie widziały śmierć swoich pobratymców. W milczeniu przypatrywały się temu co się działo...
A co mogły czuć?
Tego nikt nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić!
Krzyczały milcząc, mogąc jedynie bezsilnie błagać wzrokiem swojego "właściciela" aby następnego dnia nie nadeszła ich kolej...Jednak nikt nie zwracał najmniejszej uwagi na ich uczucia, na traumę jaką przeżywały. Liczyło się jedynie to aby "przygotować" je odpowiednio, aby było jak najwięcej tłuszczu, bo będzie więcej do sprzedania, bo będzie więcej kasy, bo...
Te psy nigdy nie wiedziały, co to miłość, co to pieszczoty, pełna miska zwykłego jedzenia czy czysta woda do picia.Nic dobrego nigdy nie czuły, nikt im nie pokazał jak kochać... Nie miały dzieciństwa, pełnego beztroski, zabawy, długich spacerów ze swoim panem...
Są niczym ciała bez duszy, ciała które jedynie SĄ...Egzystując, czekają na swoją kolej...Na śmierć...
Tak właśnie wyglądało ich życie, pełne strachu, a jednocześnie bezsilności...
Ten wątek powstaje szybko. Słowa pisane są pod wpływem przeżyć ostatnich dni. To ludzie zgotowali taki los zwierzętom. Zwierzęta są bardziej miłosierne. W ich świecie nie ma bestialstwa, degeneracji, upodlenia, bezmyślnego mordowania w imię zabobonów. Nie ma psychicznego znęcania się. One nie potrafią się przed takimi wynaturzeniami obronić. I ich nie rozumieją.
To co mógł czuć każdy z nich:
"To ja…nazywają mnie psem…bernardynem, a ja sam wiem tylko, ze czekał mnie los zwierzaka przeznaczonego na smalec…brudny, mleczny, gęsty płyn sprzedawany ukradkiem…sprzedawany za duże pieniądze, bo ponoć leczy i pomaga na wszystko.
Jednak nie na wszystko…mnie nie pomógł! Nie pomógł tez innym psom zabijanym na moich oczach…ile już tych śmierci było?...nie wiem!
Jak byłem szczeniakiem jeszcze interesowało mnie co się dzieje wokoło, jeszcze chciałem się bawić, skakać, zobaczyć co jest poza kojcem, jeszcze zaczepiałem matkę do zabawy, jeszcze nie rozumiałem, czemu nie chce się bawić, czemu jest osowiała, bez uczuć, obojętna,... ale bardzo szybko zapomniałem o tym. Moim zadaniem było jeść…dużo jeść i stać spokojnie…bardzo spokojnie. I choć początkowo przychodziło mi to z trudem, zacząłem słabnąć, choć bardzo grubłem …łatwiej było mi leżeć…i ciągle jeść …jeść…jeść…
Wszystkie dni były takie same…w kojcu, bez ruchu…śpiąc, jedząc,śpiąc... i w swych psich marzeniach pragnąłem by takie właśnie pozostały…nie chciałem więcej, bo czegóż mogłem pragnąć? Najmocniej jak potrafiłem pragnąłem by wszystkie dni były właśnie takie…niestety, byłe i inne. Wtedy przygotowywano kable pod prądem lub sznur…wtedy moi towarzysze zamieniali się w ten płyn, który pomagał innym na wszystko, nie umiał tylko pomóc mnie.
Początkowe przerażenie zamieniło się w obojętność…przecież widziałem wszystko…rozumiałem, ze dzieje się coś przerażającego i stojąc tak i patrząc…pragnąłem, żeby to nie był dzień mojej przemiany w ten płyn…jeszcze nie teraz!...nie teraz!Ileż razy skupiałem się tylko na tym pragnieniu...nie teraz...nie ja! Niech każdy inny...tylko nie ja!
Zupełnie niespodziewanie…nagle…na placu pojawiło się dużo ludzi, obcych ludzi! Patrzyli na nas ze zgrozą , z litością. Zabrali kobietę…zabrali małe psy…patrzyłem zdezorientowany i przerażony, gdy otworzyły się furtka kojca i weszli Ci ludzie…zaczęli wyprowadzać mnie na zewnątrz…głaskali…przemawiali delikatnym i łamiącym się głosem! Czego oni chcą? Czy już pora mojej przemiany w płyn?
Stałem spokojny i łagodny…może mnie nie zauważą i nie zamienią w płyn? Co się dzieje?
Czego oni ode mnie chcą?...gdzie mnie ładują?...co mam robić? …jak się zachować?...NICZEGO NIE ROZUMIEM!!! Więc będę nadal stał spokojnie..bardzo spokojnie...może wybiorą do przemiany innego psa.NICZEGO NIE ROZUMIEM!”
Tak mógłby myśleć każdy z psiaków, które zostały uratowane z ubojni w Kłobucku! Ale to my wiemy ,że one zostały uratowane…a one? Co z tego rozumieją? Jak sobie radziły ze swoimi emocjami i uczuciami w tym siedlisku śmierci? Jak sobie będą radzić teraz…w świecie, którego nie znają i którego nie rozumieją…w świecie zupełnie dla nich obcym?
...tego nie jesteśmy w stanie wiedzieć! Nie możemy też przewidzieć jak psiaki zachowają się po odblokowaniu emocji...czy ten świat uznają za przyjazny...jakie zachowania,nauczone w przeszłości będą przenosić na dzisiejsze życie?
Nie możemy przewidzieć, ale możemy im pomóc…pomóc zrozumieć ten świat, podjąć próbę nauczenia ich jak się teraz zachowywać…pomóc zapomnieć(?) o dotychczasowej gehennie!
Szczególnie istotne jest to w przypadku wielkich bernardynów!!!
Te cztery bernardyny trafiły pod naszą opiekę, naszą- ludzką. Musimy zrobić absolutnie wszystko, aby pokazać tym psom, że świat jaki do tej pory znały to nie wszystko na co nasz gatunek stać. Pokażmy im, że człowiek to brzmi na prawdę dumnie!!
Od wczoraj psy są pod opieką fundacji "Zwierze nie jest rzeczą"
(tekst opracowany przeze mnie, zuzlikową i Lacrimę)


potrzebujemy pomocy w utrzymaniu tych 4 psów,w utrzymaniu,w zabezpieczeniu pomocy behawiorysty,w hotelowaniu...
Kontakt do Fundacji:
Fundacja "Zwierzę nie jest rzeczą"
ul. Batalionu "Skała" AK 8/36
31-273 Kraków
e-mail: fundacja.konie@wp.pl
tel. 0692 334 433
nr konta PEKAO SA:
58 1240 1170 1111 0000 2420 9674
Dla przelewów zagranicznych:
BIC ( SWIFT) : PKOPPLPW
IBAN : PL581240 1170 1111 0000 2420 9674
konieczny dopisek: "psy na smalec"
http://www.dogomania.pl/forum/f28/ubojn ... oc-143510/
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=710612184