LT(Lublin):Feliks,2Kajusie,Franio,Oskar, Michasia,3sierotki

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto sie 18, 2009 22:15

Będzie Ci to zapisane dobra kobieto :lol:

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro sie 19, 2009 19:44

Jedzonko wyłożyłam tak, żeby psy go nie zeżarły. Jakiś obiekt miauczał, ale nic żywego się nie pokazało, może dlatego, że stary pies z posesji obok zaczął się wydzierać :?

Widziałam też młode zadbane kociątko, które się wywala kołami do góry jak się je 'zakicia'. Powiedzcie mi, jak ludzie mogą wypuszczać samopas takie ufne zwierzaki? 8O

evl

 
Posty: 103
Od: Pon mar 10, 2008 15:29
Lokalizacja: Lbn

Post » Śro sie 19, 2009 19:59

Cholera, głupota ludzka nie ma granic :evil:
Myślisz, że kociątko czyjeś i wypuszczane?
Szkoda go...

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro sie 19, 2009 20:51

Anda pisze:Turlaj się zdrowo :)
Długo jeszcze sie będziesz tak turlac LU?

Do początku października :)

LU

 
Posty: 2125
Od: Śro sty 31, 2007 19:10

Post » Śro sie 19, 2009 21:21

No to jeszcze troszkę.
Mój Piotruś urodził sie 5 października :)
Roku nie wspomnę ;)
Trzymaj się zdrowo LU
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw sie 20, 2009 18:20

Moja znajoma zgodziła się przyjąć na DT kociaka albo 2.
Także jak się dadzą złowić, łów...
Pozostaje nam 1 (plus ten oswojony...)
Napisałam posta na Kotach na dogo, może tam ktoś pomoże...

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw sie 20, 2009 21:25

Przyszłam zdać raport z obchodu porannego (ok. 6.40) i wieczornego (między 19 a 20).

Rano żarcie było nieruszone. Albo go nie namierzyły, albo nie były głodne, co nam daje wskazówkę, iż...

...uwaga, proszę się mocno trzymać...

...TA KOCICA JEST CZYJAŚ. Ma właścicieli, bo dzisiaj sobie spokojnie siedziała obok psa łańcuchowego, który też jest puszczany samopas. Pies nie jest oazą spokoju, także podejrzewam, że zwierzęta się znają jakoś dłużej i dlatego nie krzywdzą się nawzajem. Macki mi opadły jak to zobaczyłam 8O Przecież nie ukradnę komuś kota i go nie wytnę... :?

Po 19 żarcie było zjedzone, mam nadzieję, że przez koty, bo specjalnie zostawiłam je dość wysoko a poza tym ślady zębów były bardzo wąskie, wg mnie nie-psie.

Idźmy dalej. Oprócz dzikiego jak sam diabeł syjamskiego stworzenia, które przemknęło nam z furkotem pod nogami (8O) widziałam jedno z przypuszczalnych dzieci kocicy, szarego whiskasowego malca, po raz kolejny do nas podszedł na mizianie. Jego rodzeństwo jest dzikie-dzikie, on sam jest pół na pół. Podejdzie, ale jak coś go spłoszy robi "wiewiórę", parska, syczy i udaje, że jest StrasznieDużymKocurzyskiem. No i co ja mam z tym kawalerem zrobić? Z całej trójcy tylko on jeden wykazuje pozytywny stosunek do dwunożnych. Łapać? Nie łapać? Jeśli łapać, to jak? Nigdy nie łapałam pół-dzikiego kota, który bankowo będzie stawiał opór w razie czego... Klatka-łapka pewnie odpada, bo złapie się oczywiście miliard innych kotów, tylko nie whiskasik. W razie czego musiałabym skombinować transporter, wepchnąć tam młodego w chwili nieuwagi i transporter z wesołą zawartością "podać dalej".

Co do tego małego wypuszczanego, to buras z białym podwoziem (?) i skarpetami, jest na pewno wychodzący, bo jest strasznie czyściutki, pachnący i w ogóle. Też bym go zwinęła, bo mi go szkoda będzie jak coś go zje albo przejedzie. Tu powstaje pytanie czy go łapać, skoro niby ma dom. Zawsze można by go złapać, wykastrować i puścić ;), chociaż to byłaby lepsza opcja dla tego bardziej dzikiego. Nie?

To mamy dwa małe pręgowane kłopoty. Kłopoty są podrośniętymi dzieciakami, więc gdyby ewentualnie złapać oba i umieścić w jednym DT mogłyby go rozwalić. Któremu dać szansę? Czy dzikusa nie lepiej byłoby złapać, zobaczyć czy ma szansę na oswojenie i w razie czego odstawić z powrotem? I jak go do cholery złapać?

A dogo mi się rypło, wyskakuje błąd 504 albo "The page you are looking for is temporarily unavailable. Please try again later. " :evil:

evl

 
Posty: 103
Od: Pon mar 10, 2008 15:29
Lokalizacja: Lbn

Post » Czw sie 20, 2009 21:45

Powiem tak: ja bym łapała te, które są oswojone.
Podrośnięty dzikus to jest DZIKUS i wymaga wielkiej pracy, bez gwarancji sukcesu. Poza tym bure... obawiam się, że powtórzy się sytuacja z Chełma, ze Snejkiem i Misią. A jak się już kota bierze, to nie po to, aby wypuszczać...

Co do tego niby domowego - jeżeli nie ma nic napisane na np. obroży, to przecież nie jesteś duchem świętym, prawda?
Ja bym złapała tego i whiskasa...

Zastanawia mnie jedna rzecz - chcesz je kastrować... W jakim one są wieku? Kastrowanie robi się na sporych już kotach, na pewno nie na małych...

Co do łapania whiskasa - za skórę na karku, mocno do siebie przycisnąć i wcisnąć do transportera (tyłem!).

W sobotę koleżanki nie ma cały dzień, więc albo jutro akcja, albo w niedzielę...

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt sie 21, 2009 9:17

kwiatkowa pisze: A jak się już kota bierze, to nie po to, aby wypuszczać...


Popieram w 100% :!: :!:

Snejki jest bardzo płochliwym kotem, a jednocześnie miziakiem spragnionym kontaktu z ludziem i pieszczot wszelakiego rodzaju (mizianki, drapanki i nawet klepanko po pleckach).

A Misia ... Misi już nie ma [*] niestety nie potrafiła odnaleźć się na wolności :cry:


Zielonoki przystojniak Snejki Obrazek

Ratunku, czemu to małe tak piszczy i szczerzy zęby zamiast się bawić Obrazek
Niestety zabawka była sprytniejsza i uciekła gapusiowi

Misia, spokojniutka kotka ... tu w odwiedzinach (bardzo nam jej brakuje :( ) Obrazek
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pt sie 21, 2009 11:47

Raz łapałam malucha, który podchodził, ale nie dawał się głaskać, do transportera na jedzonko... wsadziłam na sam tył coś pachnącego, już nie pamiętam, co... i jak mały wlazł prawie po tyłek, to szybko zamknęłam drzwiczki. Tylko musiałam się wcześniej nasiedzieć spokojnie przy tym transporterze, bo mały najpierw go obwąchiwał, a potem przez dobre 20 minut zastanawiał się, czy wejść.
Jeżeli whiskasowy podchodzi, to masz szansę. Tylko trzeba cierpliwości i spokoju.

LU

 
Posty: 2125
Od: Śro sty 31, 2007 19:10

Post » Pt sie 21, 2009 14:10

Szkoda Misi bardzo..., odpowiedzialność za te koty nam nie wyszła... :(
Tyle szczęścia, że ich nie zostawiłaś na tym dworze...
A jaka jest sytuacja Snejkiego?
Gdzie mieszka?
Szuka domu?
Co będzie zimą?

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt sie 21, 2009 15:48

kwiatkowa pisze:Szkoda Misi bardzo..., odpowiedzialność za te koty nam nie wyszła... :(
Tyle szczęścia, że ich nie zostawiłaś na tym dworze...
A jaka jest sytuacja Snejkiego?
Gdzie mieszka?
Szuka domu?
Co będzie zimą?


Sama nie wiem czy szukać mu domu. On długo nabiera zaufania. Każdy głośniejszy dźwięk (nawet mój śmiech jak go miziam) bardzo go płoszy.
Wchodzi do nas do biura (bawi się między biurkami albo podsypia) ale w pomieszczeniu nawet mnie często trudno jest go złapć. Na dworze nie mam tego problemu, a jak nie ma nastroju na kontakt, to idę tam gdzie jest ich stołówka a o za mną jak piesek leci i tam mogę robić z nim co chcę. Ale jak juz się rozmizia to na całego, trudno od niego sie odczepić. Wczoraj zalatywał mi drogę i podgryzał miłośnie w stopy by go głaskać.

Zauważyłam, że bardzo boi się facetów 8O . Ucieka w panice jak tylko za bardzo się zbliżą, jak odejdą to wraca (nie reaguje tak na kobiety).

Teraz sypia najczęściej w takiej ażurowej altance u sąsiadów (w gorące dni najczęściej przed biurowcem wśród bukszpanów). Szkoda, że nasi dozorcy to nie kociarze, mógłby sypiać w dozorcówce. Ale dobrze, że chociaż jeść kotom sypią w wolne dni.
Rozglądam się za kocim domkiem, tylko takim ładniejszym to szef zgodzi się bym go postawiła. Myślałam, że meblarze, z którymi współpracujemy mi zrobią ale okazało się, że nie :( )

A Misi to nie mogę sobie wydarować ... i ta moja nieudana adopcja, a potem tułaczka po ucieczce i na koniec pies sąsiadów.
Wtedy, kiedy zginęła pracowałam do późna, one już poszły do siebie a ja przed odejściem jeszcze ich przywołałam by dać im jeść :(

Ona od początku była z nich śmielsza i kompletnie nieagresywna. Złapana w ręce najpierw sztywniała ze strachu ale za moment się uspokajała.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pt sie 21, 2009 16:41

Jeżeli u Ciebie jest bezpieczny w miarę, to może niech już tak zostanie...
Wychodzący dom zawsze wiąże się z ryzykiem..., chyba żeby jakaś wieś za wsiami była...

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt sie 21, 2009 17:13

kwiatkowa pisze:Jeżeli u Ciebie jest bezpieczny w miarę, to może niech już tak zostanie...
Wychodzący dom zawsze wiąże się z ryzykiem..., chyba żeby jakaś wieś za wsiami była...

Powiem szczerze, że tak nie do końca bo ten głupolek włazi pod samochody, a u nas trochę się ich kręci (co prawda przez te 12 lat żaden dziczek nie zginął, ale to takie prawdziwe dzikusy), w dodatku Snejki potrafi wywalić brzuchola do góry na środku biegnącej obok ulicy.
No i snajper z wiatrówką 2 posesje dalej. Obawiam się, że to za jego przyczyną Miśka wlazła na posesję gdzie jest ten pies. On zawsze na koty dziawkał i Czupurki nie podchodziły do tego ogrodzenia .
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pt sie 21, 2009 17:31

To może allegro mu zrób?
Jakby tak opisać historię jego i Misi, zawsze jest szansa jakaś...

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości