Ufff, można usiąść i odpocząć
Ptysiulek, kochane Cicie, dokazuje coraz bardziej

do tego stopnia, że spać nie daje

próbuje wdrapać się na kwietnik, przymocowany do sufitu, a to próbuje przejść przez zamknięte okno, a to wymyśla jakies dziwne tańce wojenne
ale od początku ..
W środę zaczęliśmy remont, nie żeby jakiś wielgachny, ale jednak. Trchę się artwiłam, bo nie dość, że dwie nowe osoby w domu (rodzice) to jeszcze Dasti (bulterier) Nie żeby psina miała kontakt z Tysiulem, ale zapachy i odgłosy w domu nowe...
NIe miałam czego się obawiać..
Ptyś nie dość, że super zniósł remot, przebywając z moimi kociastymi w kuchni i łazience, to na dodatek zauroczył moją mamcię

robiłyśmy klacyjkę a tu wyszedł Tysiulek. Tłumaczłam, ze moze syczeć .. ale gdzie tam .. nie dość, że się przymilał, to na dodatek zjadł pięknie z maminej ręki

były mizianki i te sprawy

była w ciężkim szoku.. mama zauroczona, stwierdziła, że jest prześliczny

a on odpłacił jej najlepiej jak umiał

to nic, że potem zwiał.. ale co zrobił , to zrobił

lans na najwyższym poziomie
Drugi raz zaskoczył mnie tak ,że zwołałam póżnym bardzo wieczorem calutki dom.. kładliśmy się już spać, wchodzę do pokoju, gdzie było już rozłożone łóżko, a tam na środku kołderki jest kto??... pięknie rozwalony w ozie niedbałej Ptyś

wszyscy w szoku a najbardziej ja

oczywiście jak podeszłam, to zwiał za łózko, ale co widziałm, to moje
Poszam spać... oczywiście przyzwyczajona, że któryś z kotw przejdzie po nie i obudzi mruczankiem w środku nocy .. i owszem, przyszedł .. najpierw Alutek, potem Arash uwalił się prawie na twarzy.. ale nie uwierzycie... w nocy nagle czuję na sobie jakieś kocie ciałko .. no kurcze, myśle.. to nie żaden z rezydentów.. wyobraźcie sobie mój szok ... to Ptyś wlazł na łózko, podreptał po mnie, powąchał i wlazł najpierw w półkę, a potem za łózko

zasnąć długo z wrażenia nie umiałam

:D:D
Teraz juz norma, że Ptysiulek odwiedza w ciągu dnia pokoje, może nie non stop ale odwiedzinki są i to już coraz pewniejsze, nawet z ogonkiem w górze
O nocach wspominałam wyżej, więc chyba wszystko jasne
Dodam jeszcze, ze jak tylko wchodzę do kuchni a Tysiek nie śpi właśnie twardym snem, to zaraz wychodzi domaga się jak nie głasków (no jeszcze dość nieśmiało) to głośno jedzonka (jesli akurat cokolwiek kroję)
Z drugiej strony, jeszcze jest najczęściej tak, ze ucieka jednak na nasz widok, jak idziemy w jego kierunku.. ale cóż, nie można mieć wszystiego
Tak to z tym Tysiulkiem teraz jest
