Kolejny"kot dla konesera". Potrzebny Karsivan,Już nie.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 18, 2009 16:20

Jak dzisiaj?
Jest poprawa?
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Nie lip 19, 2009 9:34

Tosza, w odniesieniu do Twojego wpisu o wyborze i motywacji... To nie tak. Ja po prostu tak bardzo boję się zaszkodzić przez niewiedzę lub brak umiejętności że nie zrobiłabym zastrzyku. Od zawsze mam zasadę "nie znasz się to nie ruszaj" bojąc sie spieprzyć jeszcze bardziej niż jest. Nadal podziwiam.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Nie lip 19, 2009 9:48

Małgosiu, co u `mojego` persa?
:wink:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie lip 19, 2009 9:55

Co do zastrzyków w kark - to wiem, że wielu wetów tak robi. Ale mój jest przeciwny. O ile pamiętam, to ze względu na minimalne wprawdzie, ale istniejące zagrożenie jakimś guzem w miejscu ukłucia. A ja jeszcze sama panicznie się boję, że mogłabym uszkodzić coś w kręgosłupku szyjnym gdyby kot naglę się wyrwał.
Ale możliwe, że to przesada, nie wiem.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw lip 23, 2009 10:18

Nie dostawałam żadnych powiadomień, więc myślałam, że w wątku cisza :oops:
Charlie czuje się lepiej, dużo lepiej ; w zeszły piatek mocznik miał juz przekroczony tylko raz,dziś powtarzam badania. Oczywiście jest na bardo niezalecanym przy chorych nerkach enroxilu, po którym samopoczucie poprawiło mu się natychmiast (znikneły nadżerki, głośny oddech, katar). Efekt uboczny jest taki , że przestał pozwalac sie nawadniać.
Chodzi za za mna i patrzy z wyrzutem, że jest głodny, ale sam miski nie je, musze przynajmniejł włożyć do niej rękę, by zaskoczył (tak naprawde to chodzi mu o karmienie).
Kinga-jak mam pewność, że bierność na pewno zaszkodzi, a próba pomocy-nawet niefachowej- może pomóc, to zawsze wybiorę działanie. Podobno wiele ofiar wypadków umiera tylko dlatego, że każdy boi sie pomóc :( , a podobno bardzo prosta pomoc może uratować wtedy życie.
Agn, nie wiem jak Ci to delikatnie powiedzieć :lol: ;może juz lepiej nie oferuj domu moim kotom :wink: -one nie maja na to zdrowia.
dziś powtarzamy poziom mocznika, ale napisze dopiero wieczorem, bo mam zwariowane popołudnie.
Charlie znów wygląda jak kot adopcyjny, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. "Normalny" dom uspiłby tego kota dwa tygodnie temu, zgodnie sugestią weterynarzy, albo nie wpadłby na to że to mocznica (z tym to akurat sama miałam pewne kłopoty :oops: ) itp

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 23, 2009 10:36

Tosza pisze:Agn, nie wiem jak Ci to delikatnie powiedzieć :lol: ;może juz lepiej nie oferuj domu moim kotom :wink: -one nie maja na to zdrowia.


Yyy???
To znaczy ze jak ma to rozumiec?
Ze nie moj tylko Twoj i nieoddasz?
Ze zdrowieja pod grozba wywozki do mnie? [No to akurat bylaby dobra metoda 8) .] A jak zdrowieja, to nie kwalifikuja sie do hospicjum?

Hmmm, sama sie juz pogubilam...

Tak czy inaczej - zareagowal na leczenia. I dobrze. Tak mialo byc. Niezaleznie od tego czyj i gdzie.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw lip 23, 2009 10:53

Agn pisze:
Tosza pisze:Agn, nie wiem jak Ci to delikatnie powiedzieć :lol: ;może juz lepiej nie oferuj domu moim kotom :wink: -one nie maja na to zdrowia.


Yyy???
To znaczy ze jak ma to rozumiec?
Ze nie moj tylko Twoj i nieoddasz?
Ze zdrowieja pod grozba wywozki do mnie? [No to akurat bylaby dobra metoda 8) .] A jak zdrowieja, to nie kwalifikuja sie do hospicjum?

Hmmm, sama sie juz pogubilam...

Tak czy inaczej - zareagowal na leczenia. I dobrze. Tak mialo byc. Niezaleznie od tego czyj i gdzie.

Charlie , jak się dowiedzial, że ma jechać do Ciebie, to postanowił sie temu sprzeciwić wszelkimi dostępnymi metodami (udowodnił, że jest umierającym kotem i na żadną podróz sie nie nadaje :lol: ). Widocznei w kocich kuluarach twój dom ma nienajlepsza opinię :lol: .
A na poważnie-on się boi innych kotów, nawet moich czterech, z których trzy kompletnie go ignorują, więc nie wiem, czy to dobry pomysł.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 23, 2009 11:09

Eeee, kochana, jesli koty reaguja ozdrowieniam na info o przyjezdzie do mnie, to tylko sie cieszyc. [A znam juz kilku takich, jeden to nawet miednice postanowil sobie zrosnac, zeby go tylko do mnie nie przywiezli. 8) ]

Wiesz, ze nic na sile.
Moja oferta jest oferta - i ma zwiazek z takim jednym. Inaczej by jej nie bylo. 8)
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw lip 23, 2009 12:37

Agn pisze:[A znam juz kilku takich, jeden to nawet miednice postanowil sobie zrosnac, zeby go tylko do mnie nie przywiezli. 8) ]


:ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

Sorry, za offtopa, ale nie mogłam się powstrzymać :oops:
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Czw lip 23, 2009 12:58

dora750 pisze:
Agn pisze:[A znam juz kilku takich, jeden to nawet miednice postanowil sobie zrosnac, zeby go tylko do mnie nie przywiezli. 8) ]


:ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

Sorry, za offtopa, ale nie mogłam się powstrzymać :oops:


Dora, ale to najprawdziwsza prawda jest.

:mrgreen:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw lip 23, 2009 13:01

Prawda, jakie fajne aparatki:))
To trzymamy kciuki za tego cwaniaczka, co to nie chce jechac:))

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon sie 17, 2009 10:37

Stan Charliego ustabilizował sie. No...prawie :( Ponieważ ma zrobiony szereg badań, jest co pokazywać wetom. Juz na początku jego pobytu u mnie stwierdzono problem z sercem, mial zrobione ekg i rtg i ten rtg nie podobał się różnym wetom. W końcu zdjęcie trafiło do kardiologa, który stwierdził, ze do serca nie ma zastrzeżeń większych, niz inni weci, za to że kot ma początki rozedmy płuc i dobrze by było prowadzić go na sterydzie. Chwilowo nawet nie wiem, kto to konsultował :oops: , ale nie mam powodu nie wierzyć. nic nie wiem o rozedmie, chętnie bym jeszcze komuś pokazała to zdjęcie, tylko nie wiem komu :( .
najgorsze jest jednak to, że Charlie powinien naleźć dom, bo u mnie się źle czuje. Jest wycofany, mieszka pod łóżkiem, jak widzi kocięta to ucieka od miski z ulubionym kurczakiem. Nie umiem zajmować sie jego futrem-boję się go czesać, bo warczy :oops: , mimo, że ugryzł mnie tylko raz;gdy nie trafił zębami w surowe mięso podawane ręką :) . Poza tym,ak socjalizowac kota, który tylko patrzy, by wrócić do swojego azylu pod łóżkiem. To nie jest kłopotliwy kot, tyle, że stary, troche zamkniety w sobie i skazany na leki do końca życia( z podawaniem nie ma żadnego problemu). W ciągu czterech miesięcy naszej znajomości juz trzykrotnie uniknął śmierci (wychudzony, zabrany z ulicy do schroniska, zabrany ze schroniska, gdzie nic nie jadł i załatwiał się pod siebie, zabrany z wenflonem i Ringerem z lecznicy, gdzie sugerowano eutanazję przy ostrej niewydolności nerek).Przydałby mu się spokojny dom, be innych kotów, lub ze starszym nieinteraktywnym rezydentem. Pomyślcie, czy nie znacie takiego domu, bo u mnie nie jest mu dobrze.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 18, 2009 21:41

Z Charlim nie jest dobrze;wpada w panike na widok stawianej przed nim miski, kuli sie na widok wyciągnietej ręki, warczy. Znów go znalazłam dzis siedziącego w łazience w misce,zasikanego. :( Przemieszcza się z kuwety do miki, z miski do kuwety, jest cały oblepiony wilgotnym żwirkiem i przerażony, chociaż go zamykam w łazience. Ale kawalkady kociąt słychać przez zamknięte drzwi. Spytam jutro weta, czy można dac mu coś na uspokojenie.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 19, 2009 8:48

Próbowałam go wieczorem wyczesać z tych sików i żwirku, ale nie dało sie, więc wykapałam. Zniósł kąpiel bardzo spokojnie, tylko pod koniec wrzasnął potwornie-jakby go cos bolało- i spróbował samodzielnie wyskoczyć z wanny. Potem dał sie wytrzec do sucha i uczesać-leżał jak szmacianka, a to zupełnie niepodobne do niego. Odłożony (bo trudno to inaczej nazwać :( ) na posłąnie, zawarczał i zalatwił się pod siebie (kupa i siku). Nie chce jeść. Czyli cofneliśmy sie z postępami o trzy miesiące-Charli jest w takim stanie, w jakim do mnie przyjechał :( .Może chodzić, ale nie chce. Osłabiony również nie jest. Przychodzą mi do głowy jedynie jakiś bóle zwyrodnieniowe, ale to jest nie do zdiagnozowania, a jedynie do sprawdzenia poprzez podanie sterydu lub leków przeciwzapalnych

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 19, 2009 14:45

Niestety do weta kot pójdzie dopiero jutro rano ( nie ma sensu pokazywać kota komuś, kto wie niewiele więcej niż ja :evil: ). W innej lecznicy, gdzie już wiedzą sporo, nie zrobię od ręki badań krwi, a bez nich strach podawać cokolwiek.Charli nadal leży w lazience na posłaniu. Nie ruszył sie z niego od wczoraj, tylko zmienia pozycje. Nadal ma reakcje świadczące o tym, że się czegoś boi.Jak już dam jeśc ludziom, to spróbuję go na siłe nakarmić :(

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], muza_51, puszatek i 152 gości