wróciłyśmy. niechętnie, bo nam tam dobrze było.
Mała się wybiegała po podwórku wśród kwiatów, nałapała much. Jednak nie jest zbyt odważna - pies szczeknie - Amelka zmyka na próg domu, kogut zapieje - mała na progu, auto przejedzie drogą - znów na progu.
Pewnie czuje się tylko w znajomych miejscach. Nie ruszyła się na krok poza podwórko.
Podróżować też nie lubi - dwie godziny płaczu były.
Za to kocha kwiatki, w każdej postaci. I ściąganie obrusa. I wskakiwanie na kolana. I kocha spać pod kołdrą, przytulona do policzka i cała rozmruczana.
Zylexis wybrała, a katar jak był tak jest.
Jutro kontrola.
Na szczęście już towarzystwo razem. Najbardziej ucieszona Mgiełka.
Arusia chyba grzyba złapała mimo szczepienia, podejrzane place na uszach. no i zla jest, fuka i drapie. Nie poznaję jej
Amelcia mimo że bieganie po dworze lubi, to jednak będę dla niej szukać domu niewychodzącego. I najlepiej bez psów i małych dzieci.
Kruszynka jest delikatnej natury, nie tak rezolutna jak Mimi.