Ciotka,musze to opowiedziec

Nie wiem czy uda mi sie oddac nastroj bo pisarz ze mnie do bani ,ale sprobuje ....
SIERPNIOWE POPOŁUDNIE...
Po obiedzie wyskoczyłam na poczte po koperty .Wracam i lekko przymurowuje mnie w drzwiach wejściowych .Obrazek jak z surrealistycznego snu .
Dwoch policjantow , syn z lekko głupkowatym wyrazem twarzy ,syn sąsiadów i jego dziewczyna a wśród nich pląsa moja mamuska ćwierkając przez telefon .
-To ta pani? – pyta jeden z policjantow celując we mnie palcem
Wszyscy zgodnie potakuja (łącznie ze mna) ,ze ja to ja .
-Czy w ciagu ostatnich 30 minut była pani z jakims mezczyna?-pyta drugi
Bo nas tu sasiad wezwal –dodaje
Matko swieta o prostytucje mnie posądzają !
Nie bardzo wiem o co chodzi wiec dyplomatycznie zagajam:
-A lepiej dla mnie żebym miala tego faceta w ciagu pol godziny czy nie?
Z ogolnego chaosu okazalo się ,ze syn sąsiadów wezwal policje bo widział ,ze obcy facet kilka razy wchodzil i wychodzil z naszego mieszkania .
-Proszę sprawdzic czy nic nie zginęło z pokoju –poleca policjant
Akurat dzisiaj posprzątałam wiec szybko zauważam brak aparatu i pieniędzy .
Nagle czuje jak krew odplywa mi z glowy i histerycznie krzycze:
-Matko boska, koty! Gdzie moje koty?!
Zaczyna się bieganie i kicianie .Doliczamy się sztuk dwoch…nie ma Melki . Sprawdzam wszystkie kąty ,lacznie z lazienka …nie ma jej . Ja lece po pietrach na dol ,syn do gory a zdezorientowani policjanci z latarkami do piwnicy . Przez moment tylko błysnęła mi krotka mysl ,ze chyba latwiej byloby im włączyć światło zamiast swiecic latarkami .Kota nie ma .
Przychodzi mi do glowy mysl, ze ktos specjalnie zabral Mele i teraz albo ja gdzies wyrzuci albo zabije .Zaczynam ryczec .
Policjanci probuja się dowiedziec jakiej rasy i jak cenny był kot .Miedzy jednym a drugim smarknieciem wykrztusiłam ,ze taki zwykly ,bury ale dla mnie najcenniejszy .Dziwnie popatrzyli na mnie ,powiedzieli ,ze wroca jak się uspokoje i odjechali .
Nagle slysze syna:
-Matka,wracaj , jest Melka!
Wpadam do domu i rzucam się na kocice obcałowując ja i obściskując .Nie wiem gdzie ta wlochata malpa była bo obszukaliśmy każdy kąt .
Popołudnie i czesc wieczoru spędziłam z agiis na komisariacie ,ale to już bylaby opowiesc raczej komediowa a nie horror …
Stracilam aparat , stracilam forse ale mimo to mam niezly humor .Bardzo sie ciesze ,ze Melka nie zaginela ,ze rano znowu bede mogla rzucac w nia kurwami jak mi usiadzie na twarzy
