Guś już troszkę mniej się boi, chociaż ciągle stara się uniknąć kontaktu bezpośredniego. Ale jak go już dorwę, to chwilami nawet siedzi grzecznie (chociaż cały czas kombinuje, jakby się tu wyrwać). Muszę go pokazać CoolCaty (bo był podejrzany o kłopoty z serduchem) i zrobię mu ogłoszenia, może znajdzie domek?
Nigdy nie lubiłam kroić fileta dla kociastych, a teraz robię to w towarzystwie Guni i Maksia. Gunia włazi na szafkę i siedzi bliziutko, od czasu do czasu kładzie delikatnie łapkę na mojej ręce, żeby mnie przynaglić. Maksio też by chciał na szafkę, ale straszy mi Gunię, więc staram się go utrzymać na podłodze, z drugiej strony. Zawsze wiem, gdzie jest, bo z tego miejsca dopływają rozpaczliwe jęki i płacz(wiadomo - "wrzeszczący Maksio"

). Krojenie jest utrudnione, bo co ukroję, to mi te harpie wyrywają - raz Gunia, raz Maksio. Dopiero jak Gunia się naje i odchodzi, mam szansę nakroić mięska dla Pusi oraz dla przydomowych - Pixi, Dixi i Malutkiego

Przydomowe i Glusie akceptują też mielone - i takie im daję, żeby sobie ułatwić pracę. Ale np. Maksio czy Gunia nawet na mielone nie spojrzą.
Jedynym "niemięsnym" kotem jest Sabcia, która z łaski zje czasem 1-2 kawałeczki filecika z kurczaczka, a poza tym to jada głównie suche (jej porcję mokrego zjada oczywiście Maksio

).
Poza tym Maksio jest chyba najmiziastszym z moich kotów - uwielbia, kiedy się go bierze na ręce, kładzie na kolanach, miętosi i zapewnia, że jest nadzwyczajnym kotem. I oczywiście Maksio lubi się bawić, ale teraz mój czas na zabawę jest przeznaczony głównie dla Glusiów, więc Maksio się nuuuuuuuudzi. Trochę się ganiają z Sabcią, ale ja mam dla niego za mało czasu. Oby znalazł domek, gdzie będzie jedynym kotem do karmienia, zabawiania i przytulania!