Po wizycie u weterynarza tydzień temu zaczęłam dokarmiać kocięta mlekiem zastępczym, w czwartek po raz pierwszy jadły też gotowanego kurczaczka z odrobiną marchewki i ryżu, bardzo im też smakują gerberki kurczakowe i indykowe. No i, co prawda jeszcze z moją (niewielką) pomocą, ale kociaczki korzystają już z kuwetki. Bardzo dorosły przez ten tydzień- brykają, biegają, zaczynają skakać i wspinają się po czym się da, nieustannie bawią się, a potem zmęczone zasypiają

Kotka ma już mało pokarmu, ale nadal je karmi (już nie tak często odkąd zaczęły jeść mięsko i dokarmiam je mlekiem zastępczym) i jest bardzo opiekuńcza.
Z okazji urodzin moich kociąt (dzisiaj skończyły równe 4 tygodnie) prezentuję Wam wreszcie zdjęcia

:
http://picasaweb.google.pl/Oleczka2009Na zdjęciach:
Rudzia, córeczka Kociej Mamy- prześlicznej smukłej trikolorki. Prawdopodobnie jest starsza od naszych o ok. 2 tygodnie
Nasze sierotki:
Krówka Krysia- urodziła się druga, bardzo delikatna dziewczynka o cudnym głosiku i wiecznie zdziwionym spojrzeniu
Szpaczuś- był najsłabszym kociątkiem, nadal jest najmniejszy, dzień przed śmiercią Diabełkowej Szpaczek kaszlał, nie mógł złapać powietrza, miał zasmarkany nosek, bałam się, że to koci katar. Na szczęście wyzdrowiał i szybko doszedł do siebie. (Chociaż weterynarz widział małe gdy umarła Diabełkowa i stwierdził, że wszystkie są zdrowe :niepewny: , ale jemu ewidentnie coś dolegało). Gdy był jeszcze chucherkiem za słabym aby walczyć o najlepsze cycki Diabełka bardzo często otwierał dziubek i dyszał nie mogąc złapać powietrza- przypominał mi małego pisklaczka i stąd nazwaliśmy go Szpaczkiem

Paradoksalnie odżył, gdy po śmierci mamy zaczęłam karmić je sztucznym mlekiem- wreszcie jadł do syta i wylegiwał się do woli na termoforku.
Szpaczuś zostaje z nami
Gwiazduś-urodził się ostatni, nie mógł wyjść, wyszedł w końcu na świat łapkami, a nie głową. Podobnie jak siostrzyczka ma wiecznie zdziwioną, zaciekawioną minkę.
Plameczka zwany też
Plamusiem- ma czarną plamkę na białym lewym pućku, to ten największy kotek, który sprytnie układał się zawsze przy drożnym cycku zastępczej mamy, a ja się dziwiłam co on taki spokojny.
Rudzia jest zaklepana i zamieszka z moją siostrą, Szpaczuś zostaje z nami.
Bardzo dobrych domów będziemy szukać dla:
-
Kociej Mamy- bardzo grzecznej, łagodnej kici, weterynarz ocenił jej wiek na bardzo młody (ok. 1-1,5 roku). Idealny byłby dla niej dom wychodzący (ale nie przy ruchliwej ulicy- nie chcę skazywać jej na niechybną śmierć pod kołami samochodów), bardzo tęskni za wychodzeniem na dwór, a u nas niestety, z uwagi na to co stało się z Diabełkową jest zwykle zamknięta w domu. Wyprowadzamy ją tylko na krótkie spacerki w szelkach i na smyczy. Po zakończeniu laktacji zostanie wykastrowana.
-
koteczki Krysi(Gwiazduś i Plamcio znalazły już dom)
Nie wiem jak ja się z nimi rozstanę, bardzo je pokochałam wszystkie, najchętniej nie oddawałabym ich nikomu :lzy: Domy będą musiały być naprawdę wyjątkowe, po tym co one przeszły nie oddam ich byle komu

Póki co będą jeszcze z nami i z Kocią Mamą na pewno miesiąc. Wyczytałam, że kocięta powinny być z matką co najmniej do 8 tygodnia życia, a nie jak się często błędnie uważa do 6.
