Ale ona tak tylko jakby mruczała, nie śpiewa serenad. Mieciu tylko beczy, zawodzi strasznie, ze nie może nic zrobić. Biedny wchodzi na nią, ząbkami łapie za łapek Kakusi, a ona mu się tak nadstawia...i nic.
Sterylkę bym rozważała tylko, gdyby to było bardzo męczące dla niej, ale to jest słabiutka rujka w porównaniu do innych kotów i nie będę ryzykowała jak nie mam pewności czy przeżyje zabieg, albo pojawią się objawy białaczkowe.
Sprawdzam też jej łapinkę, czy jest ciepła, bo jak by była zimna, to musi mieć z miejsca zabieg amputacji, bo to grozi śmiercią. Wtedy to już, białaczka będzie pozostawała na drugim planie, bo na pierwszym bedzie ratowanie jej życia.
Ech życie...
Z Franiem idę na kontrolę za tydzień. Z tego co widzę w pyszczku ma ładnie.