LILI bez łapki już szczęśliwa...została rezydentką:):):)

» Śro sie 12, 2009 10:10

ja mam 2 górników
a jakie okrzyki przy tym wydają dziarskie :twisted:

dla wyrównania, ruru jest bez piaseczkowy

z kciukami czekamy na bardzo dobrą opinię
:ok:

» Śro sie 12, 2009 11:08

Jesteśmy już po wizycie w lecznicy....jest nieźle :love:

Pani doktor stwierdziła, że z oczkiem jest coraz lepiej i już prawie jest pewna, że nie trzeba będzie go usuwać. Jeszcze trudno jej powiedzieć, czy Lili będzie coś widzieć na to oczko, bo wciąż jeszcze nie może dojrzeć dna oka. Twierdzi też, że w tej chwili kicia nie widzi na to oczko na pewno, bo skoro ona nie może dojrzeć dna oka przez tę powłokę, która zasłania oko, to kicia też nie widzi. W dalszym ciągu likwidujemy więc stan zapalny oka, dzisiaj Lili dostała też antybiotyk w doopeczkę, tym razem Betamox i nową gentamycynę (bo tamta już się skończyła) do zakrapiania.
Łapeczka goi się bardzo ładnie, wetka powiedziała, że już nie będzie nic amputować, bo jest dobrze. Jest tylko maleńki odłameczek kości, wystający odrobinę, ale to albo zarośnie skórą, albo ewentualnie pani doktor "zrobi" to przy innej okazji, np.sterylki.
Też przy okazji zostanie amputowany kawałeczek ogonka, bo końcówka jest martwa.
Dzisiaj Lilunia dostała już advocate na życie wewnętrzne, tudzież uszne, bo już jest kicia wyraźnie mocniejsza. Kupiłam też bezo-pet, bo domowy Alusiowy Lilcia zużyła w ekspresowym tempie, a zanosi się na dłuższe użytkowanie tego specyfiku.
Dzisiaj za te wszystkie specyfiki zapłaciłam równo 100zł. W piątek jedziemy na kolejną wizytę.
I super ważna wiadomość :lol:

dzisiaj kicia waży już....2,40 kg :dance:

(ten chlip w środku to ze wzruszenia, bo sama nie wierzyłam, że niunia tak szybko dochodzi do siebie)

Słuchajcie, to jest chyba naprawdę cud, że ta koteńka, tak potwornie okaleczona, zagłodzona do granic możliwości, tak cudownie dochodzi do siebie. I tak szybko! Przecież ona jest u mnie niewiele ponad tydzień!

Lilunia jest naprawdę tak dzielną, pogodną kicią, że teraz znowu wiecznie ryczę, jak na nią patrzę, ale to ze wzruszenia :love:

Ja zawsze powtarzam, że miłość czyni cuda. I to jest właśnie ten CUD!! Koteńka czuje się kochana, potrzebna, ważna dla tylu osób w całej Polsce (wiecznie jej opowiadam o wszystkich Ciociach, które się o nią martwią) i walczy bardzo dzielnie :love:

Kochana Lilunia-archeolog :lol: