CK ADOPCJE NA ODLEGŁOŚĆ (93)- Eksmisja, petycja! str.80

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto sie 11, 2009 18:02

Czy ktoś pamieta jak były wyciagane przez Tomka (TZ anemon) koty z przerwy dylatacyjnej budynku, czy z jakiejś innej szczeliny. Pamietam, że to było opisane.
A pomysłu szuka dziewczyna tu
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=98 ... zamurow%2A

A z tymi szczęściarzami to tak jest, właśnie też miałam wiadomośc od takiego szczęściarza:)

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto sie 11, 2009 18:11

Sally, a jak Fretka wygląda? Co on konkretnie ssie? Suteczki? Nie ma młoda już jakiegoś podrażnienia?

Pytam, bo kiedy moje fraczki były małe Karol umyślił sobie, ze bedzie ssał... NIe, nie siostrę. Ogonek brata. Ale nie ten kończący kota :twisted: Musiałam Jurka odseparować, bo jego mały przyjaciel wygladał... hmm... Musiało boleć. Było toto nie do upilnowania. Fakt.

Gdzieś tu na forum widziałam wątek z podobnym problemem, ale gdzie? :roll: Spróbuję znaleźć.

znalazłam tylko swój, ale pewna jestem , że mi się jeszcze coś o oczy obijało: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=81 ... sc&start=0

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto sie 11, 2009 22:10

Woland już deczko lepiej wygląda, coprawda wyniki krwi wczoraj pobieranej wyszły nieciekawie - mocznik i kreatynina znacznie podwyższone, ale raz, że rano wsysnął ciutkę tuńczyka dwa: po kroplówce nabrał apetytu i dwa razy zjadł po pół miseczki suchego :) a stracił pół kilo po tych przejściach. W normalnych warunkach bym się cieszyła, ale na chwilę obecną bardzo mnie stresowało. Najważniejsze, że już je, nawet więcej się porusza.
Carmen i Bruno się już rozbrykały, szczególnie dziewczyna. Jak przychodzi pora spania to ciężko je zamknąć, a gdy już do tego dojdzie to słychać ostre protesty.

majkowiec

 
Posty: 425
Od: Czw lip 24, 2008 19:08

Post » Wto sie 11, 2009 22:39

Obrazek

Obrazek

Lorena - kotka, o której pisałam już jakiś czas temu - znaleziona na śmietniku koło zakładów krawieckich. Portier jej nie upilnował i czmychła do kanałów. Matka jej się naszukała, nosiła dziennie jedzenie i koszyczek żeby koteczka nabrała zaufania no i w końcu się udała. Kot musiał być ewakuowany, gdyż "kierownictwo" zakładu że tak to nazwę nie było zbyt pro zwierzęce. Majstrowa chodziła dziennie koło mojej matki z uśmieszkiem na ustach i podśpiewywała :"żeby dobrze się zabawić trzeba dzisiaj kota zabić"

:?
Nie mieści się w głowie. Nie wiedziałam jaki jest kot duży i jakie ma obycie z człowiekiem. Sadziłam, że to dzikus i miałam plan zaniesienia jej na działkę , gdzie byłaby dziennie karmiona itd( tylko to mi przychodziło do głowy), ale koteczka okazała się być całkiem udobruchanym sierściuszkiem , w dodatku zbyt małym (jak na mój gust) by zostawić ją samą. Tak więc wylądowała u mojej mamy.

Obrazek

A to kociak z dzisiaj. Napisze o nim więcej Ana jako, że szerzej może się wypowiedzieć i malec przebywa na chwilę obecną u niej. Wklejam tylko foto.

majkowiec

 
Posty: 425
Od: Czw lip 24, 2008 19:08

Post » Śro sie 12, 2009 10:09

Obrazek

:lol: :lol: :lol: słodkie :D

starchurka

 
Posty: 1843
Od: Nie sie 26, 2007 0:09
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 12, 2009 12:54

Ciekawe jak ja połapie te wszystkie koty do ewidencji :roll:

Kociaki śliczne, a za Wolanda trzymam :ok:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro sie 12, 2009 13:53

Ogolnostadne odrobaczenie zakonczone bez ran wszelkich :)

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8292
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro sie 12, 2009 17:06

Niestety kotów znowu nam przybywa a przynajmniej razy dziennie odbieram tel. od chetnych do oddania kotów lub o jakims malym znalezisku :( Jak tym wszystkim biednym stworzeniom pomoc :(

Do tego wszystkiego dziewczyny wlasnie sa na akcji, bo w Bytomiu zabili na trzy spusty kamienice na moniuszki, gdzie schronienie mialy bezdomniaki :evil: To co nawymyslali urzedasy i jakie bzdury (delikatnie mówiac) wygadywali to to sie w glowie nie miesci :evil: :evil: Wiecej napisze Basia jak wroci z akcji.

Adria

 
Posty: 1874
Od: Pt paź 28, 2005 10:59
Lokalizacja: Piekary

Post » Śro sie 12, 2009 17:23

Barbara Horz pisze:Na kociarni mamy tez nową staruszkę kotkę po zmarłej opiekunce :( Kotka ma bielmo na jednym oczku i jest ....czarna :?


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oto Pelagia (Pela) :lol: jest baaaardzo kochana kicią- spokojna, łagodna, słodka. Pcha się na kolanka do miziania potrafi chodzić za człowiekiem krok w krok. Taka starsza i smutniejsza wersja Szansy.

Albiś, czający się Tofik i w tle Szpiegunio :

Obrazek


Na sesje pchał się też Gwarek :
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niestety mam nieciekawe wieści - lamblie zaatakowały także kociarnię :roll: Co prawda nie jest to taki zmasowany atak, bo wszędzie srak nie ma ale nie mniej jednak występują gdzieniegdzie, nie potrafię zweryfikować którzy to "szczęściarze" załapali się na mikrokoleszków.

majkowiec

 
Posty: 425
Od: Czw lip 24, 2008 19:08

Post » Śro sie 12, 2009 18:31

no to się zakochałam w Peli :1luvu: kocham seniorki a ta wyglada jak moja Teklunia - jak wyadoptuje Filipka to jest moja :-) a to moze być realne - pracujemy nad przeprowadzką do drzwi obok :twisted:

marcela35

 
Posty: 711
Od: Śro cze 11, 2008 8:13
Lokalizacja: Świętochlowice

Post » Śro sie 12, 2009 19:13

Oj majkowiec obawiam się, że te co jeszcze nie złapały też szansę mają i znowu zonk :( Co z dzikusami :cry:

Dziś miałam straszny dzień i mam wielką ochotę opisać nazwiskami kretynów z urzędu miejskiego w Bytomiu. Po telefonie jaki otrzymałam o szczelnym zabezpieczeniu kamienicy, gdzie bytowały koty /między innymi Athena, Dalma, Gustaw, Nadieżda, Grenada i ostatnio Colinss / zadzwoniłam do urzędu dowiedzieć się do kogo ta kamienica należy. Słyszałam, że do gminy, ale chciałam to potwierdzić i legalnie się do niej dostać. Nie byłam pewna, czy obecnie koty tam są, ale jak łapałam Colinssa to kobieta z okolicy mówiła o małych kociakach, które tam widziała. Ponieważ jedyny wydział, który mi przyszedł na myśl w sprawie kotów to był wydział ekologii to zadzwoniłam do nich. Bardzo miła pani obiecała mi dowiedzieć się szczegółów i dać znać. Przed godziną 14.oo zaczęłam się niecierpliwić brakiem telefonu. Zadzwoniłam i pech chciał, że tym razem odebrał znany mi naczelnik.
Od naczelnika dowiedziałam się, że
- w mieście są ważniejsze sprawy niż koty,
- czy jestem pewna, że tam koty są, a co będzie jak tam kotów nie ma,
- kto zapłaci za tą akcję (nie mam pojęcia o co mu chodziło, bo od początku twierdziałam, że sama tam wejdę, ewentualnie w asyście straży miejskiej, co by mnie kto nie posądził o kradzież cegły :roll: )
- że urząd zajmuje się jedynie schroniskiem, a nie kotami w mieście - to nie ich problem.
Stwierdziała, że z tym panem, to szkoda czasu. Zadzwoniłam na centralę, przedstawiłam sprawę i pani połączyła mnie z jakimś wydziałem, który miał sprecyzować do kogo należy kamienica. Niestety nie znałam numeru tej kamienicy, bo takowego na niej nie ma już od lat. Próbowałam zgadywać po numerach obok, ale nie byłam pewna. Wg pani wychodziło, że po numerze 22 już nic nie ma i najlepiej by było gdybym przyszła i pokazała jej na mapce palcem, które to miejsce. Poszłam. Pokazałam. Okazało się, że to kamienica skarbu państwa i przejął ją niedawno Prezydent miasta. W tym samym czasie zadzwoniła w końcu do mnie kobieta, która obiecała mi spraą się zająć. Ta podała nr telefonu do innego wydziału i tam mi mieli powiedzieć, kto zarządza obecnie tą kamienicą. Zadzwoniłam. Niestety pani nie wiedziała kto akurat tą zarządza i skierowała mnie do pokoju w którym właśnie siedziałam. W tym pokoju niestety tego też nie wiedzieli i odesłali mnie do wydziału gospodarlo komunalnej. No i dopiero zaczęła się polka. Tam panie były wkurw...., że im przeszkadzam, bo właśnie miały pakować się do domu.
Jednak stwierdziła, że
- i tak mnie do tej kamienicy nie wpuszczą, bo oni odpowiadają za bezpieczeństwo i jak mi się coś stanie to.........
- poinformowała mnie również, że oni kotami się nie zajmują,
- że z kotami to mają mase kłopotów, bo im czujki w zabezpieczonych budynkach włączają,
- że ona już też nie ma zwierząt w domu, bo to głupota
- na końcu dowiedziałam się, że mam napisać w tej sprawie pismo, a oni rozpatrzą prośbę.
Druga pani powiedziała, że
- stoję już tam 10 min i w tym czasie to ja już to pismo mogłam napisać,
- że jak tak mi się śpieszy to dlaczego przychodzę dopiero trzy dni po zabezpieczeniu budynku,
- że one już kończą pracę i zajmują się ludźmi i budynkami a nie jakimiś tam kotami .
Nie strzymałam i oświadczyłam im, że
- są pracownikami urzędu, który w jakiś niewyjaśniony dla mnie sposób zdobył Certyfikat ISO 9001:2000 /tu można zobaczyć co to znaczy : http://www.bytom.pl/pl/3/1197239459/33 / i przynajmniej mogły by udawać, że nie są ignorantkami i nie afiszować się swoją głupotą i nie znajomością przepisów i ustaw.
Chociaż obawiałam się, że po tym fakcie zostanę usunięta z urzędu. jednak z pań zadzwoniła do firmy, która zabezpieczała budynek i szef tej firmy bez problemów powiedział, że zaraz tam podjedzie i otworzy budynek. Raczej nie mogłam negocjować godziny :roll:
Zaopatrzyłam się w latarki, baterie, ściągłam kogo tylko mogłam i weszłyśmy na budynek. Obejście go trochę czasu zajęło. To olbrzymi budynek z wielkimi piwnicami i oficyną. Kotów na szczęście nie było. Znalazłyśmy za to luki w zabezpieczeniu takiej wielkości, że w razie czego kot się wydostanie. Poza tym przemiły pan z firmy zabezpieczającej poinformował nas, że jakieś tam koty pracownicy przegonili i nawet zdobyli informację od portiera z budynku obok, że on te koty dokarmia i one u niego też mają swoje miejsce w budynku. Możliwe, że między tymi dwoma budynkami jest przejście kanałami, które były w piwnicach. Wcześniej tego nie wiedziałam, bo nigdy nie miałam odwagi tam wejść jak jeszcze można było :oops:
Jednak teraz będę mogła spać spokojnie. Dzień jednak zupełnie stracony dla kotów nie jest, bo zaraz po tej akcji pojechałyśmy do innego budynku, gdzie ZBM zamurował okna , piwnice i drzwi, a gdzie zostały 4 kociaki po kotce, która prawdopodobnie zginęła. Przez wyrąbaną przez karmicieli szparę udało nam się te maleństwa wyciągnąć :D
Kociaki przejął Chatul :D :D :D

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro sie 12, 2009 20:05

marcela - skąd Ty bierzesz tylu prokocich sąsiadów? :) ja o swoich nie wspomnę, ale nawet znajomi boją się u mnie pojawiać bo wiedzą, że grozi to próbami wskutecznienia im jakiegoś sierściucha. A Pelagia jest naprawdę przecudna, chociaż jak wiesz, ja to wcześniej miałam plana przesiedlenia do Ciebie Szpiegunia :twisted: ale wydaje mi się, że razem tworzyliby uroczą parę :p :p :P

Basia - dzikuski na pierwszy rzut oka wyglądają dobrze ( szczególnie Ford i Linkoln ), jednak podejrzewam, że to ich kupale zgarnęłam do badania. Częściej załatwiają się na dworze, a to właśnie na wybiegu jest brzydkich kupali najwięcej. Nie podoba mi się tez oczko Dr. Jeckylla - bardzo mu ropieje, a pomóc sobie nie da za chiny ludowe.

majkowiec

 
Posty: 425
Od: Czw lip 24, 2008 19:08

Post » Śro sie 12, 2009 21:32

Można by spróbować antybiotyk w tabletkach w jedzeniu mu podać, ale trzeba by przypilnować, żeby to zjadł. Na lamblie u nich to widzę jedynie Panacur w paście - jest taki dla koni. Daje się tego mało i w jedzeniu by to zjadły, tylko znowu trzeba by każdego z osobna przypilnować żeby zjadł, a to bardzo trudne zadanie. Przynajmniej przez 5 dni to podawać.
Dla tych wszystkich dzikusków musimy znaleźć osobne domy tymczasowe z mało ilością kotów. Nie wiedzę innego wyjścia, tylko szukać do skutku. Ja nie wiem dlaczego wszyscy się boją takich kotów :evil: To bardzo wygodny kot w domu, nie zajmuje czasu, nie jest kłopotliwy, nie każe się głaskać w nieskończoność, można go za to podziwiać i obserwować powolne przełamywanie dzikiej natury :lol:
Nadieżdzie w oswojeniu pomogły kociaki. Teraz Halina twierdzi, że ma już jej dość, bo ciagle chce być głaskana. Poza tym goni z Kokainą i Pepsi i demolują mieszkanie. Coś mi się wydaje, że tu trzeba by popracować nad adopcją wiązaną :wink:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro sie 12, 2009 21:43

Basia, zapomnnialas napisac, ze panie z UM pytaly czy szczurami tez sie zajmujesz :evil:
Zacytuje sobie tutaj dr Strosmajera "gdyby glupota miala skrzydla..." :twisted:

Poki co musimy wybrac sie do azylu i pomoc majkowcowi lapac dziki. Trzeba je pozamykac w klatce na te dni, bo inaczej nie da rady :? Tym "normalnym" kotom postaram sie zalatwic jutro metronidazol niemiecki i bedziemy podawac dopyszcznie. Oby weci to mieli :roll: Od poniedzialku powinnismy zaczac. Zastanawiam sie tylko jak tych swinstw pozbyc sie z otoczenia, bo inaczej to bedzie walka z wiatrakami :(

Dr. Jakylla do weta na convenie moze pomoze 8)

Adria

 
Posty: 1874
Od: Pt paź 28, 2005 10:59
Lokalizacja: Piekary

Post » Śro sie 12, 2009 22:00

Starałam się przekazać dokładnie opinie pracowników urzędu miejskiego o działalności taka jak nasza, ale o szczurach zapomniałam :wink: Następnym razem wezmę dyktafon, a jeszcze lepiej było by to nakręcić, bo miny i agresja tych osób są nie do opisania.

Wpisałam koty na pierwszą stronę. Jak coś pochrzaniłam to proszę poprawcie mnie :wink:
Zapomniałam spytać Ani jak maluszek ma na imię, bo na pewno mu już jakieś nadała.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], PakaRobaka i 226 gości