dagmara-olga pisze:zdradźcie prosze, czy to dom na stałe...
To ja sprecyzuję

Formalnie - jest to dom na stałe, bo podpisałam w lecznicy dokument adopcyjny. Realnie - też na stałe (no chyba, że będą jatki, a na to się nie zanosi, chwalić kociego stwórcę). Natomiast z uwagi na to, że mogę mu zaoferować miejsce w wolierze wewnętrznej, czyli jest oddzielony ode mnie i mojego "ujemnego" Frodzia siatką, to gdyby nagle objawił się bezkotny domek - z bólem serca zrezygnuję z towarzystwa Mizialskiego. Bo dla niego lepiej byłoby, gdyby miał kontakt z Dużymi cały czas, a nie tylko przez te kilka godzin, które spędzam z nimi w klatce.
To samo dokładnie dotyczy Magusia - gdyby miał szanse na Dużych tylko dla siebie, to z płaczem wielkim - oddam go im. Jednak realnie myśląc szansa na dom dla dwóch FIV+ kocurów jest mniej więcej taka, jak moja na Oscara.
Ale to jedyna sytuacja, w której Mizialski "straci" ten niby-tymczas. Mam nadzieję, że dobrze wyjaśniłam, o co chodzi?