
A wracając do wczorajszej wizyty - szkoda, Kaa, że Cię nie było. Ja wymiękłam. Tzn. w ogólnym zarysie stado Mirki znam, więc szoku na wejściu nie było. Szokiem była dla mnie Koti. Maleńka. Smętna. Jak ktoś chciałby szczurka, ale `mama mu nie pozwala` powinien mieć taką Koti.
Maszka cudna. Słodka, kontaktowa. Spokojnie układa się na kolanach. Masza jest `normalnych` rozmiarów. Drobna, mniejsza od większości kotów ale `normalna`, zaś Koti jest wielkości trzymiesięcznego kociaka.
Cudem niewiadomoczego jest Chad. Zdjęcia nie oddają uroku i `pozaziemskości` tego kota. Można go wymiętolić jak jakiegoś pluszaka.
Ale żeby nie było tak sielsko - Mirka ma stanowczo za dużo długowłosych.
