od przedwczoraj same twardzioszki

są już trzy chętne osoby na niego, tzn byłyby chętne gdyby nie a) to że są już zakoceni - weterynarze, więc zostawię uroczą karteczkę z namiarami co by nie przestali mysleć o małym Tajfunku co skradł im serca
b) mama koleżanki jest nieprzejednana, ale może jak go ujrzy to zmięknie, bo to jest znajomej wymarzony koci czarnuszek
dziś obmyślę teksty ogłoszeń i w końcu jak chłopak zdrowieje to można się zacząć przygotowywać do adopcji...(ale będziemy beczeć)
a jutro Tajfun w końcu zapozna się z Mauryckiem, Fifką i Barnabą
