A ja mam na odmianę psi problem i nie mam gdzie się wyżalić
Od wczoraj koczuje u nas na osiedlowej uliczce pies piekny długowłosy, czarny, podpalany owczarek niemiecki. Wieczorem zaniosłam mu jedzenie i wodę. Ktoś go chyba wywiózł i zastawił pies siedzi w jednym miejscu. Od rana staram się zainteresować tym problemem straz miejską. Dopiero po interwencji na policji przyjechał pan z MPGK o 18-tej. Pan nie przeszkolony, jak twierdzi a kolega przeszkolony na urlopie

Pies jest łagodny ale nic na szyję nie daje sobie założyć. Na szczęście pomagały mi dwie dziewczyny z sąsiedztwa. Czego nie próbowałyśmy

Wlazłam nawet do tego samochodu z kiełbasą wszystko na nic. Głupi to on nie jest. Nie chce dać się wywieźć

Już w dzien próbowałam go namówić żeby wsiadł do mojego osobowego samochodu ale też nic nie wskórałam. Boję się szarpać na siłę dużego psa bez obroży i smyczy. Ten pan co przyjechał też nie miał zamiaru

Do tego oczywiście zrobiło sie przedstawienie a na koniec przylazł pijak, który kompletnie nam psa wystraszył a nas wyzwał od ladacznic i k...w

Umówiłam się z dziewczynami na 21 żeby spróbować, mamy obrożę normalna i kolczatkę a facet zostawił nam swoją komórkę i jak się uda to przyjedzie i psa zabiarze. Wieczorem oczywiście pójdzie z nami moj TŻ w celu obicia ryja temu obrońcy uciśnionych zwierząt. I taki to los
