Jak jutro nie będzie ropy w oczku, to znak, ze będzie już coraz lepiej.
Apetyt ma - nawet powiedziałabym źre jak dwa moje dorosłe koty.
Rosnie w oczach.
Gdyby nie to,że nie dałam, wzięliby go już dzisiaj. W zasadzie ten domek naprasza się o Gabiego już od dnia, kiedy Mefi pojechał - nie pisałam, bo sądziłam, ze zrezygnują.
W tym domu sytuacja jest odwrotna, jak u Mefiego - syn z rodziną ma trzy koty. Mama z tatą mieli kota, ale syn wyprowadzając się niedaleko zabrał i teraz szukali kota.
Ten zabrany podobny jest do mojego Jasia a więc i do Gabiego.
Obiecali czekac cierpliwie aż się mały przyzwyczai, nie nalegać, nie łapać. Bawić się i nie wymagać od niego nic poza kuwetkowaniem i jedzeniem ( to mają zapewnione).
W razie czego mają dzwonić.
Umówilismy się, że zawsze o każdej porze moga dzwonić i gdyby sytuacja ich przerosła, czekam na Gabiego.
Dzisiaj im jeszcze nagadałam jaki to potwór.
Jeżeli po moich opowieściach nie zrezygnują, to znaczy, że jest szansa, że Gabi u nich zamieszka.
Dom bez dzieci, dużo miejsca, niewychodzący, sterylizacja na 100 %, w dwóch oknach kraty, czy coś takiego.
Reszta okien ma być nieotwierana albo tylko wtedy jak kot będzie zamknięty w innym. Państwo raczej nie wyjeżdżają, chodzą na działkę. Jakby co syn jest w pobliżu.
Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Niechby mu sie udało.
Ech, zdążyłam się do niego mocno przywiązac przez te szopki. Bardziej niż do słodkiego Mefiego. Teraz wygląda jak niedźwiadek, porobię jeszcze fotki może jutro, jak oczko będzie śliczne.