Beeju, Guree i Natalia.... i Kacperek..? zmiany...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 06, 2009 13:50

ja tez podczytuje, jak tylko moge i kciuki trzymam

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw sie 06, 2009 14:20

Jak połamaniec?

Żeby szybciej się wszytko goiło powinno sie podawc mieso z klejem, np pregę wołową.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt sie 07, 2009 8:28

Witamy wszystkich odwiedzających moje kociątka :)

Guree - maleńkimi kroczkami do przodu
Wczoraj byliśmy na wizycie - goi się ładnie (widać skutki pilnowania prawie 24h/dobę...)
Nie boli go już, i może się dość sprawnie poruszać (jak na kota po operacji nogi...) - doc mnie przekonywał, żeby mu nie ograniczać za bardzo ruchu, i że jak chce się bawić, to może.... aczkolwiek doc nie widział, jak wyglądają zabawy chłopaków (tzn z rozpędu na plecy, lub w jakiś inny sposób sprowadzanie do parteru, zapasy, itp...), więc mimo wszystko zabawy ograniczamy na razie.

Ale dzisiaj Guree spędził pierwszą noc poza klatką :)
Tzn mimo wyraźnych protestów... zamknęłam drzwi do pokoju... Guree większość nocy przespał na łóżku (tzn na mnie...), na oknie (z łóżka na krzesło, z krzesła na biurko, które jest u mnie "kontynuacją" parapetu...), a rano, jak zaczęłam się kręcić przeniósł się do klatki... a potem oczywiście domagał się głaskania i śniadania...
Boję się jeszcze cieszyć, dopiero za parę tygodni będzie można powiedzieć coś konkretnego, ale na razie zachowanie Guree'ego wraca do normy (pojawianie się wszędzie gdzie jedzenie, domaganie głaskania zawsze i wszędzie, itp...)


Dorzucę parę fotek, choć ze środy...

Rana pooperacyjna:
Obrazek

I widok całego kota - widać, jakie to duże....
Obrazek

Guree śpi ;-)
(na górze prawa - zdrowa noga)
A konkretniej próbuje odepchnąć dywanik (w czym przeszkadza duża, porcelanowa miska z wodą...)
Najlepsze są przednie łapki - czasami jak śpi, to jakby przytula je do siebie jakby chciał coś złapać - jak jest moja ręka w pobliżu, to ją łapie i przyciąga do siebie :1luvu:
Obrazek


Jutro może zrobię więcej fotek ;-)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pt sie 07, 2009 8:33

Jaka bida :(
Ale cieszę się, że jest coraz lepiej!

estre

 
Posty: 14776
Od: Pon sty 07, 2008 17:05
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob sie 08, 2009 19:22

Dzisiaj kolejna wizyta... - ponoć rana bardzo ładnie się goi - usłyszałam, że skutecznie pilnujemy... ;-) (nie da się ukryć, że jest pilnowany praktycznie 24h/dobę... wyśpię się jak się zagoi....)
Za kilka dni będziemy zdejmować szwy...

A teraz parę "braterskich" fotek...

Nie ma to jak wygodna pozycja ;-)
Obrazek

Po co mi duży transporter....
Obrazek

Odkąd Guree nie siedzi w klatce, to najczęściej wygląda to jak na zdjęciach, albo któryś jest głaskany...
Mama stwierdziła, że jak się już to wszystko skończy, to Guree i tak już nigdy nie będzie normalnym kotem.... każde jeden problemy zdrowotne, itp skutkują u niego "zmaskotkowieniem"... domaga się głaskania, jak np wyjdę na chwilę, albo idę do łazienki, to zachowuje się jak daaaawno nie głaskany kot... który w sumie jest głaskany kilka/kilkanaście godzin na dobę, kolejne kilka na mnie leży....

Na fotkach przy okazji widać, jaki duży jest szew...

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon sie 10, 2009 8:57

Wczoraj wybyłam na cały dzień - pierwszy raz od dość dawna (niektórzy słyszeli pewnie, że w niedzielę, w drugi dzień akcji w scc planowałam wycieczkę rowerową... ale z powodu pogody/Guree'ego...)
W każdym razie pojeździliśmy trochę na rowerze (Gliwice i okolice ;-)) - ~60km ;-)
I dzisiaj nawet nie mam zakwasów, jak rano jechałam na chwilę do Lidla, to nie miałam problemu żeby posadzić d... na siodełku ;-)
(kupiłam dywaniki łazienkowe, ciekawe, czy te okażą się choć trochę kotoodporne, tzn czy będą na tyle szybko schły, że dłużej będą na podłodze niż w praniu.. :roll:)

I parę ciekawostek odnośnie rekonwalescenta...
Wczoraj wyjął sobie szew :/
Na szczęście już jest w większości zagojone, w tym tygodniu będzie je miał całkowicie usunięte, więc nie jest źle... - nie zaczęło się rozłazić, itp.
Zawsze był pieszczochem, ale teraz robi się jeszcze bardziej namolny.. (a myślałam, że się już nie da....)
Nieco sprawniej się porusza, choć jeszcze utyka, ale na to potrzeba nieco czasu....

A teraz idę doprowadzić łazienkę do stanu używalności, wszystkie kociaste śpią, więc liczę, że wyjście na parę godzin do innego pomieszczenia nie będzie skutkować wyjmowaniem szwów/dzikimi gonitwami/itp ;-)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon sie 10, 2009 15:42

No wróciłam a tu takie dobre wieści, 100% będzie dobrze. Jednak serce pomaga zdrowieć :)
Obrazek & Obrazek Zapraszają!

Bandytka

 
Posty: 255
Od: Nie sty 11, 2009 14:29
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon sie 10, 2009 16:05

Niedługo będzie śmigał :D

estre

 
Posty: 14776
Od: Pon sty 07, 2008 17:05
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto sie 11, 2009 9:19

Od wczoraj mamy gościa - małą szyrklecię, która za parę dni jedzie do domku stałego....

Ale na początek wieści o rekonwalescencie ;-)
Apetyt powoli zaczyna wracać do normy... chodzenie nie jest jego najmocniejszą stroną, ale to pewnie minie... aktualnie głównym zajęciem, zamiast zabawy z bratem jest leżenie i domaganie się zaiteresowania/bycie głaskanym... robi się coraz bardziej namolny....
Ucieka przed małą, najchętniej ogląda jej poczynania z moich kolan...
Poza tym to chyba moje maleństwa mają za mały drapak... (40cm w kierunku, w którym leży...)
Obrazek
Wczoraj miał usunięty jeden z bocznych szwów (bo ładnie się zarosło...), niestety udało mu się usunąć samemu parę innych, ale na szczęście dopiero w okolicy niedzieli, więc nie jest źle - w tym tygodniu będzie miał usunięte wszystkie... Futerko powoli zaczyna odrastać :)
Noga wiadomo, nie jest na razie całkiem sprawna, ale był już w stanie całkiem normalnie się nią podrapać...
Poza tym muszę mu obciąć pazurki, ale to za parę dni, jakoś przeżyję... (Guree często mnie udeptuje, a ja śpię pod cienkim kocem, bo jest gorąco... chyba nie muszę pisać, jaka to przyjemność poczuć w nocy wbite pazurki tam, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę......)

A co do małej - szaleje... najpierw siedziała w klatce, potem wyszła.. boi się ludzi, koty zaczepia, z Beeju się bawi (ma się z kim bawić, bo odkąd Guree chory to nie mógł z nim ganiać, itp...)
Widok dwóch goniących się na zmianę kotów, z których jeden mógłby bez większych problemów przejść drugiemu pod brzuchem jest bezcenny ;-)

Parę fotek małej:
Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek

W każdym razie mała jest nieco wystraszona, ale je za dwóch (mniej więcej takie porcje, jak chłopaki gdy mieli kilka miesięcy...), od ludzi ucieka, ale mięso z ręki dzisiaj wzięła...
Jak ją wczoraj chciałam zdjąć z mebli zaczęła na mnie syczeć, i drapać (na nogach po 5 śladów po pazurkach, na jednej i drugiej nodze.., i parę na rękach...).
Dziewczyna ma charrrrakter.. ;-)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Śro sie 12, 2009 14:40

O jakie wesołe wieści. A panienka prześliczna i jak charakterna 8O biedni nowi właściciele :D Już ja wiem co to znaczy mieć aż tak charakterne zwierzę. Mój poprzedni kot miał podobną osobowość. Tyle, że ja miałam całe ręce i nogi w sznytach :lol:
Obrazek & Obrazek Zapraszają!

Bandytka

 
Posty: 255
Od: Nie sty 11, 2009 14:29
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob sie 15, 2009 11:01

Dawno się nie odzywałam, ale ostatnio miałam niewielkie urwanie głowy... :oops:


W każdym razie:
*) Guree porusza się dość sprawnie, utyka trochę jak idzie, ale nie jest źle - to dopiero niecałe 2 tygodnie po operacji.... rana ładnie się goi, futerko powoli zaczyna odrastać...

*) mała szylkretka jedzie do domu w poniedziałek lub wtorek, ale jak na razie, z małego wystraszonego kociaka, który uciekał gdy ktokolwiek się zbliżał/wyciągał ręce zmieniła się w rozmruczanego namola, który ucieka tylko czasami (na zasadzie "chciałabym a boję się.."), mruczy tak głośno, że słychać w sąsiednim pokoju, itp...

*) znowu "rozrywki" zapewniają mi chłopaki... parę dni temu Beeju wymiotował - dostał pastę odkłaczającą, i jak się okazało, był zakłaczony... pastę poczywiście dostała też reszta bandy...
do tego nie chciał jeść, ale potem zaczął niewielkie ilości, ale jednak...
wczoraj wieczorem zjadł nieco suchego... a dzisiaj rano zwymiotował, poza tym zrobił rzadką q... i na dodatek zwymiotował też Guree...
Ech... dostaną dzisiaj jeszcze raz pastę, i jak nie przejdzie, to jutro/w poniedziałek jedziemy do weta.... (dzisiaj niestety jestem całkowicie niezmotoryzowana :()
poza wymiotami i znacznie zmniejszonym apetytem generalnie jest ok, nie mają gorączki, piją normalnie, są trochę mniej aktywne, ale to też można zrzucić na pogodę...
Może jakieś robale.. odrobaczane były ostatni raz 1VI, ale mimo wszystko jedzą surowe mięso (choć przemrożone), ale czasem nieprzemrożony filet z kurczaka/indyka też się trafiał (jako smakołyk w czasie robienia obiadu np....)
Moje biedactwa.... :(

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Sob sie 15, 2009 11:20

Dorzucę jeszcze parę fotek ;-)

Parę dni temu - z Beeju zaprzyjaźniła się bardzo szybko ;-)
Obrazek

Klatki jeszcze nie oddałam, stoi otwarta... i oto co zastałam wchodząc do pokoju...
Obrazek

I jeszcze Guree:
(na szwie ma plasterek - taki "szpitalny" nadający się bezpośrednio na ranę - okazał się najlepszym zabezpieczeniem przed rozlizaniem rany :twisted:)
Obrazek

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Sob sie 15, 2009 11:33

Jakbyś ich chciała w klatce zamknąć to żaden by nie wlazł :lol:
Mam nadzieję, że te wymioty to nie będzie nic poważnego.

estre

 
Posty: 14776
Od: Pon sty 07, 2008 17:05
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon sie 17, 2009 8:05

estre pisze:Jakbyś ich chciała w klatce zamknąć to żaden by nie wlazł :lol:

No oczywiście...
jak jechaliśmy parę miesięcy temu na wizytę całą bandą, to nikt nie chciał wejść do transportera... ;-)

I parę wieści:
*) Guree co raz lepiej, ma usunięte szwy, rana ładnie się goi, a sam operowany nie wykazuje większego zainteresowania - myje część pozbawioną skóry jak każdą inną :)
Na zdjęciu na moim (?) łóżku, gdy zbierałam się do spania...
Obrazek

ale w końcu doszliśmy do porozumienia - kompromis - ja mogę spać pod kocem (latem śpię pod takim mięciutkim z mikrofibry zamiast pod kołdrą, bardzo łatwo się pierze, szybko schnie ;-) a nie jest tak ciepło), a on śpi na mnie, i budzi mnie nie więcej niż 3 razy w ciągu nocy na głaskanie... ;-)

Apetyt powoli wraca, mam nadzieję, że nieco go przybędzie, bo teraz jest taki dość chudy się zrobił :(
ten kot bardzo szybko chudnie - jak miał koagulację dziąseł, to po dwóch dniach boczki zaczęły mu się zapadać, a teraz znieczulenie było mocniejsze, dłuższe, i przed zabiegiem jadł znacznie mniej, bo go bolała łapka, itp...
To dziwny widok chudego 5kg kota... coś czuję, że dla obu moich kochanych burasków normalna waga to tak będzie ponad 6kg... :roll:

*)Beeju nieco lepiej - je suche, reszty nie bardzo chce (nie wiem dlaczego :roll: ), wczoraj rano zwymiotował trochę, ale "treściwie", dostał jeszcze raz pastę odkłaczającą (tym razem tyle ile powinien, poprzednio było ciut mniej, bo nie chciał współpracować... tym razem mama go trzymała...), zjadł od tego czasu sporo suchego, i normalnie odwiedził kuwetę...
Myślę, że to coś się nałożyło - zakłaczenie, jakieś robale, itp... niedługo wybieramy się do weta, zrobimy test na lamblie, odrobaczymy... pooglądamy dokładnie, czy czegoś nie ma w pyszczku, itp.
Mam też dziwne wrażenie, że mała ma jakieś obce w sobie, co w sumie byłoby zupełnie naturalne... (u moich chłopaków, gdy były małe, wybicie całego robactwa zajęło ponad miesiąc, i 5 odrobaczeń, co by nie wybić całego robactwa na raz, itp, i raczej delikatniejszymi środkami, jak na małe drobne, niezbyt odporne kociaki przystało...)

*)Natalia szaleje z małą, a trochę ruchu jej zdecydowanie się przyda :twisted: - bardzo szybko ją zaakceptowała, trochę wychowuje, itp ;-)
i bywa o nią bardzo zazdrosna... ;-)

*)wczoraj były cotygodniowe zabiegi higieniczne, i mała też się na nie "załapała" ;-) - obcinanie pazurków, czyszczenie uszek.... w prawym uszku stwierdzono obcych :( - ma je dokładnie wyczyszczone, i nawet była bardzo spokojna podczas zabiegów - jest też nieprzeciętnie namolna ;-)

Później zrobię trochę fotek całej bandzie, ale ostatnio jakoś tak czasu brakuje :(

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon sie 17, 2009 15:56

No i mała pojechała...
nie chciała wejść do transportera (tzn schowała się pod łóżkiem, trzeba było wywabiać mięsem...), na rękach u nowej opiekunki siedziała spokojnie i się nie bała, ale jak na razie generalnie na obcych reagowała bardzo nieufnie...
Mam nadzieję, że się szybko zaaklimatyzuje, i że będzie jej tam dobrze....
(a moja mama beczała... jakby tak po prostu mogła się wycofać, to by powiedziała, że jej nie odda....ciężki przypadek... choć nie ukrywam, że mnie też będzie jej brakować...)

I parę wieści o ekipie:
Beeju po drugiej dawce odkłaczacza znacznie lepiej... aż nie chce mi sie wierzyć, żeby to była tylko kwestia zakłaczenia... (oczywiście wizyta u wet i badania będą) :)
W każdym razie nie wymiotuje, apetyt wrócił do normy, zachowanie mniej więcej też (tzn zjawianie się przy otwieraniu lodówki, itp..)
Guree jak zwykle namolny domagający się pieszczot, Natalia bardzo powoli, ale coraz częściej przychodzi się głaskać (tzn to bardzo powoli to tak od ponad pół roku trwa... może za parę lat będzie prawdziwym pieszczochem :twisted:)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 31 gości