Oj trochę mnie nie było, ale rzeczywiście była piękna uroczystość w związku z tym, że moja córka Agnieszka wychodziła za mąż.
Córka szczęśliwa i mama też.
A przy okazji tejże uroczystości nadarzyła się wspaniała okazja i osobiście poznałam Majkę 2006 i bondajamesbonda.
Wspaniali ludzie i bardzo kochani.
Oczywiście nie zapomniałam o swoich podopiecznych. Są codziennie dokarmiane.
W dzień wesela musiałam jeszcze jchać do lecznicy ze swoim Mruczusiem, bo mu się trochę zachorzało i trzeba było podawać antybiotyk. Wieczorkiem przyjechałam i pozanosiłam wszytkim kociakom jedzonko.
Od poniedziałku natomiast jestem bardzo zajęta, bo pomagam pani odłapywać małe kociaki z piwnicy. Jest ich pięć. Cztery już są u niej w domu. Został jeszcze jeden wraz z matką. Kotki mają kk. Oczki są przeokropne. Praktycznie to na nie nie widzą tak są opuchnięte i zaropiałe.
Udało nam się na razie zawieźć do lecznicy tylko dwa maluchy. Reszta się adoptuje do nowych warunków.
Ponieważ pani jest całkowicie nieznajoma kocich zwyczajów, a bardzo chciała im pomóc więc szukała pomocy u weta i dostała namiary na mnie.
No i przez kilka dni chodziłyśmy do piwnicy żeby je odłapać.
W związku z tym przybyło mi obowiązków bo ganiam do niej kilka razy dziennie zakropić oczka, podać zastrzyk. Oczywiście chodzę znowu pogryziona, bo mała tak mi się wpiła ząbkmi, że aż spuchły mi palce u obu rąk. Potrzebują maluchy jeszcze paru dni żeby trochę złagodnieć.
Jedno kocio zostanie u pani Basi, nota bene bardzo sympatyczna osoba, dla reszty trzeba szukać domków. Jedno kociątko jest rude, dwa czarno białe i dwie tricolorki tak jak matka.
Po odłapaniu jeszcze jednej tricolorki muszę złapać matkę i ją wysterylizować, bo najprawdopodniej jest znowu w ciązy.
Następna pani chce wyjechać za granicę na pól roku i też szuka pomocy u mnie, bo ma w domu dwie małe koteczki, jednego kocurka , dwa psy już wiekowe, królika, chomiki.
No tu już nie dam rady pomóc. Byłam na rozmowie u tej pani, proponowała że zostawi klucze i żeby je ktoś pilnował w zamian za zamieszkanie, ale ja nie mogę tam nocować, bo nie dam rady na dwa domy biegać i zajmować się wszystkimi futerkami.
W sumie głowa mi puchnie od myślenia nad tym jakby pomóc, ale przecież jestem tylko jedna i się nie rozdwoję.
Kajtuś rośnie, rozrabia i jest przekochany. W tej chwili mam 7 kociakó w domu. Bo Lenka jest u mnie na wakacjach, w związku z tym, że córka pojechała sobie w tak zwaną podróż poślubną.
To na razie tyle. Muszę biec do obowiązków, czyli podać antybiotyk koteczce. Pozdrawiam wszystkich.