zaniedbałam trochę Malinę/Ziabkę wątkowo, fakt
w mieszkaniu Malina się zaadaptowała wspaniale, nad podziw wręcz
gdy słyszy wiertarę to tylko podchodzi z zaciekawieniem, nie boi się nic a nic
wchodzi na kolanka i podkłada chudy łepek do głaskania, byle nie dotykać okolic ogonka bo boli nadal jak widać i umie wtedy kłapnąć zebami - nieboleśnie oczywiście, ot - ostrzegawczo
ale gada niesamowicie, morda się jej nie zamyka, chyba że mruczy a mruczy wspaniale
za jakiś czas by się ją przydało zaszczepić, na to już niestety funduszy nie ma, wszystko poszło na jedzonko, za jakiś czas sterylka, jeśli wyniki pozwolą
będę robić jakieś bazarki, gdyby ktoś chciał wesprzeć Malinę to proszę o kontakt z Alebą, Ona prowadzi rozliczenia gabinetowo-hurtowniowe, z dopiskiem: na leczenie czarnej kotki czy jakoś tak
