nie my, tak początkowo prognozowano.
Na pierwszą wizytę był zabierany w stanie niemal agonalnym... było bardzo bardzo źle. Nikt nie wiedział, czy przeżyje, na ile jest silny, i czy zawalczy, jak zareaguje na leczenie i co dalej.
Jest o wiele lepiej

Termin zabiegu się przesuwa, aż podrośnie. Na pewno nie teraz na cito. Mamy wmasowywać przepuklinę i dawkować karmę, co trudne, bo on żarłok straszny, nic dziwnego, taki zabiedzony...
Dziś dostał tylko kłujkę. Kolejna wizyta pojutrze.
Mamy chuchać dmuchać i odkarmiać.
Doktor Magda, która rozpoczynała leczenie, była zaskoczona, że tak się poprawił jest stan.
Ktoś tam w górze nad nim czuwa
No i te kciuki cioteczek pomagają
