
Ponieważ kociaki najlepiej wychowują się we dwójkę, postanowiliśmy znaleźć Pchełce kociego towarzysza. Co prawda mamy 4 króliki, ale one nie potrafią do końca sprostać zadaniu, jakie przed nimi stawiała panienka z ADHD. Padło na Plamka z łódzkiego schroniska - dorosłego, uroczego czarnulka. No bo jak już jakiegoś kota bierzemy, to czemuż by nie wyrwać go ze schroniska i dać prawdziwy dom. 30 lipca pojechaliśmy do łódzkiego schronu. Plamka nie było i zaczęliśmy szukać innego kota. I tak z nami przyjechał Lord - dorosły, kastrowany kocurek o schroniskowym nr 214 i imieniu Antoś.

Zapoznanie z Pchełką przebiegało dość burzliwie, ale na tyle spokojnie, że nie musieliśmy interweniować. Jaki rezultat? Zobaczcie sami.
Po 48 godzinach od przyjazdu Lorda do nas


Jak się jednak okazało, Lordzik nie dość, że na kwarantannie, to jeszcze tak spokojny, że Pchełka dostawała szał - chciała się bawić, szaleć, a on taki dobry wujaszek, który woli patrzeć na zabawy innych. I zaświtał pomysł trzeciego kota, tym razem w wieku zbliżonym do Pchełki, żeby w końcu ta mała diablica miała z kim dokazywać. Wybór padł na Szeryfa, rudego znajdę, cudem odratowanego, przekochanego i przesympatycznego pieszczocha.

Pojechaliśmy po niego aż na Śląsk, do Tych. Dotychczasową historię rudzielca znajdziecie tu:
viewtopic.php?t=97 ... sc&start=0
Krzykacz. Chodził po ruchliwej ulicy i darł ryjka. Satyr go zgarną do domu. Miał być na tymczasie, ale tak się związał z naszymi kotami, że nie wyobrażamy sobie ich rozłąki. No i nie ukrywajmy - sami się w nim zakochaliśmy



Tazzy była na wpół planowana. Bo miała być inna kocia panienka, bursaka, ale serce nie sługa i zamiast burej Martusi trafiła do nas jej siostra, czyli Tazzy. A miała już dom. Tyle tylko, że nieodpowiedzialny. Po dwóch tygodniach pani postanowiła oddać kotkę. Male czarne trafiło do nas, a że przypominało diabła tasmańskiego i takowoż się zachowywało, dostało odpowiednie dla niej imię


Nevka z łódzkiego schronu, czyli Księżniczka
Kot abosolutnie NIEPLANOWANY. Tak jakoś wyszło. Satyr zakochał się, bo neva, a ja, bo mimo wszystko syberyjczyk o przepięknych chabrowych oczach. No i koniec. Szybkie załatwianie transportera, powrót do domu przez dom mojej mamy, ranczo Ingi, wieczorem w końcu dojechała. Chwilowo siedzi w kuchni i zastanawia się o co w tym wszystkim chodzi. Do kotów nieufna, Kulkę traktuje obojętnie, chociaz początkowo zrobiła na nią wielkie oczy. Wielmożna dama, której dotknąć nie można, bo akurat nie ma na to ochoty. Ale powoli przekonujemy ją, że nie trzeba się bać, nie trzeba pacać, gryźć. No i trzeba ją odchudzić. Bo jak na 10miesięcznego kociaka jest stanowczo za gruba.

A omyki?
Kulka - przygarnięta po likwidacji hodowli, przyjaciółka całego świata, królicza przyjaciółka Pchełki

Czort - niechciany prezent gwiazdkowy. Stosunek do kotów - obojętny

Dymek - kupiony, agresor, kompletnie niezgrany ze stadem, ale do opanowania. Kotom krzywdy nie robi

I Żaba - odebrana z nieciekawych warunków. Nieufna, płochliwa, ale dzięki Pchełce stała się wielką miłośniczką kotów i wogóle się ich nie boi


To cały mój i Satyra77 zwierzyniec
