iza71koty pisze:Satoru pisze:Ja-Ba pisze:Odnośnie "starego kota" - ja często, szokująco często spotykam się ze stwierdzeniem że kot 5-6 letni jest stary i ludzie niezmiennie z niedowierzaniem reagują gdy im mówię że kot ma taką samą szansę dożyć 18 urodzin jak człowiek 85-tych.
To przekonanie jest o tyle fatalne że wielu ludzi nie uznaje za stosowne iść do weterynarza z kotem kilkuletnim kładąc na karb starości wszystko to co stosunkowo łatwo można w tym czasie u kota wyleczyć.
niestety to jest tez punkt widzenia mojej szefowej:/
pochodzi z wioski, koty laza wszedzie a ona mowi 'ale ten kot stary.. dwoch lat juz dozyl!'
O jesteś Satoru Bardzo sie ciezszę. Chce Ci powiedzieć ze jest mi niezmiernie przykro z powodu tego co sie dzieje w Forcie. Czytam wątek wyspowców i jest mi tak przykro.Sami mamy podobny klopot, likwidacja działek, altanek.. Drzew, wszystkiego prawie. U Was drzewa też usuwają?Kurcze tak się martwie jak koty sobie dadzą potem rade zwłaszcza zima.Jakby drzew nie wycianali to o niebo byłoby łatwiej te budki im pomontować i pochować.A tak zostanie tylko trochę drzew, tych nie owocowych.Ja na szczeście mam dojście i mogę karmić bez problemu. Wiem że u Was są z tym problemy.Nameczyliscie sie zeby przenieść koty a one wróciły spowrotem. Niestety mimo wszystko koty się bardzo przywiązują do miejsca.Ale czytałam ze na górze Fortu mozecie coś zdziałać? Ze jest bezpiecznie?
no niestety, najwiekszym problemem jest przeniesienie teraz tych kotow, nie bardzo jest miejscowka.
duzo tez zalezy od tego, jak bedzie wygladac przyszla zabudowa tego miejsca. Pogrzebalam dzisiaj troche w internecie, Aia podsunela mi tez ciekawego linka - wychodzi na to, ze zabudowa nie moze przewidywac zburzenia tej zabytkowej czesci Fortu, a ta z kolei jest ładnie porosnieta na gorze. Nie wiadomo w sumie, jaka czesc to bedzie betonowisko, jakies nowoczesne osiedle bez zadnych zwierzat wokol, a jaka zostanie pozostawiona naturze. Tam jest duze oczko wodne, przeciez go nie zamuruja.
A ze drzewa wycinaja, w warszawie na okraglo wycinaja, zeby cos budowac. Mam przyjemnosc mieszkac w okolicy, gdzie do w sumie dosc niedawna naprzeciwko znajdowal sie ogromny pas zieleni. Jako dziecko chodzilam tam z mamą na kocyk, opalac się, na sanki. Tam moj tata pochowal mojego pierwszego kota, tam tez lezy Nutka.
W tej chwili niestety z zieleni został już dosłownie skrawek. Chociażby taki budynek WSiP przy zachodnim - zajmuje ogromna przestrzen, a pewnie masa biur jest niewynajeta, bo nie pozwalaja na to koszta.
Tak sie dzieje dosyc czesto, piekne biurowce, szklane budynki, a potem miesiacami jak nie latami wisza na nich karteczki 'offices to let' :/