Myszeńko to nie tak miało być! Kompletnie nie tak, ale to nic, mam nadzieję, że dzięki forumowym kciukom będzie dobrze.
Chciałabym napisać o Bestii ale wpierw muszę napisać o Małej Grubej (nie mylić z Małą Di). Ja z tym psem nie wytrzymam! To jest chyba najdziwniejszy z moich psów. Ona powinna być kotem czy coś. Ogólnie u mnie w domu jest odwrócenie ról. Z kotami można robić wszystko, psy są takie trochę zwariowane. No i jest Mała Gruba. Mała Gruba uwielbia jeść i uwielbia ludzi. To jest Jej dom i dom powinien Laleczke non stop gładzić, całować i karmić. Jest uroczą kluseczką. W zasadzie pogładzenie w domu innego psa niż Mała Gruba (ew. bez udziału Małej Grubej) jest niemożliwe. Ona zawsze da radę wcisnąć się przed inną z dziewczyn.
Ale nie o tym miało być. Poszłam dzisiaj na spacer z dziewczynami. Wychodząc złapałam coś tak, że jak zeszłam po schodach w ręku miałam już coś co się do niewielu rzeczy nadaje. Tym czymś była pestka od morelki. Popatrzyłam przed siebie, popatrzyłam na psuki i w ramach pobiegnięcia rzuciłam przed siebie prosząc Małą Di o aport (ona świetnie aportuje tylko proszę nie wnikajcie jak to wygląda

) Mała Di wystartowała, za nią w bieg ruszył krótkonogi triceratops. Dziewczyny podbiegły, obwąchały i nim Daizula podjęła decyzję, Laleczka była już po podjęciu decyzji co dalej z pestką. Pestki są pyszne... co prawda po rozgryzieniu popatrzyła na mnie z dezaprobatą ale pewnie, ze zjadła
A teraz kilka słów o Bestii, powitanie jakie mi zgotował jest w opisie powyżej

Dokładnie tak było. Jak usiadłam otworzył oba oczyska, wcale nie takie brzydkie jak sądziłam. Z jedzeniem kiepsko czyli prawie nic nie zjedzone. Czy ja Wam kiedyś zdradziłam, że Duża moich zwierząt co czasem o nich pisze to czasami ma IQ na poziomie ostrygi? Popatrzyłam, pozastanawiałam się i wymyśliłam

po tym jak Bestia podjadł z pół michy suchego. No nie śmiejcie się tylko. Otworzyłam drugą puszkę. To było pyszne i Bestia rozmruczany wszamał pół puszki. Jeszcze się oblizuje i chyba chce więcej więc zaraz spróbuje mu w tym przemycić antybiotyk. Ale to drugie mokre wczoraj zjadał z apetytem. Skąd mogłam wiedzieć no?!?
I wiecie co mamy? Odpowiedź poniżej, bo zielony to kolor nadziei! A my mamy jej bardzo dużo!!
Kocyk jest mięciutki, milutki. Już wiem, że będę go pożyczać. A chłopak się na nim rozmruczał na głos jak nigdy, wyraźnie mu się podoba chociaż może na zdjęciach to słabo widać.