Przed chwilą z okna, z 2-go piętra spadł mały kotek - nie mam pojęcia, ile ma miesięcy, ale jakoś tak ze 2-3 miesiące. Zakładałam niedawno wątek z rudo-białą kotką i jej maluszkami i wspominałam w nim o tym kotku. Jacyś ludzie go chyba podrzucili, bo wcześniej nie było go na podwórku. Kotek jest strasznie dziki, bardzo wychudzony, ma oczka takie zaropiałe, wskazywałoby to chyba na koci katar, albo coś podobnego, bo kociak wydaje takie jeszcze nosowe dźwięki

Chciałam mu zrobić ogłoszenie tutaj na miau, więc wzięłam go do domu, żeby zrobić zdjęcie i dać mu coś do jedzenia, bo na dworze od wczoraj nie jadł nic

Wyrywał się strasznie, ale w końcu znalazł się w domu i od razu uciekł w najciemniejszy kąt. Nie chciałam mu pstrykać flashem po oczach, więc wzięłam kotka na ręce i do swojego pokoju. Jak tylko przekroczyłam próg maluch podrapał mnie i wyrwał się, jakby coś w niego wstąpiło

Okno było lekko uchylone i zanim zdążyłam zareagować kotek już znalazł się za oknem. Byłam w szoku, podbiegłam do okna, jeszcze widziałam, jak kotek 'uderza' o ziemię

Zaczął strasznie miauczeć

Przerażona szybko razem z mamą zbiegłam w dół, ale kotek, jak tylko nas zobaczył przestał miauczeć i popędził w pobliskie krzaki

Czy coś mu się mogło stać?

Mama przed chwilką stamtąd wróciła i mówi, że kotek biega normalnie i nic mu nie jest, ale ja się martwię

Co mam zrobić, bo kotek złapać się nie da

Tak go zostawić?

Inne podwórkowce tak jakby go odpychają

Ja się poddaję
