Szczecin- 130 kotów.Prosimy o Pomoc.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 27, 2009 12:59

Taki piekny kot. Jak można go było wyrzucić :twisted: Strasznie mi przykro :placz:
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Pon lip 27, 2009 13:05

Forest miał żółtaczkę i bardzo silną anemię, która doprowadziłaby go do śmierci w ciągu tygodnia. Cały tył ciała był zaatakowany przez larwy, które sobie wydrążyły tunele pod skórą i wysypywały się z niego przy każdym ruchu. On bardzo cierpiał.
Nie przyswajał już jedzenia mimo pozornego apetytu.
Krew miał tak rozrzedzoną, że był problem z pobraniem do badania.
Mimo tego, że jestem świadoma tego, że skróciłam jego cierpienie smutno mi strasznie, bo miałam nadzieję że jednak uda się mu pomóc.
Obrazek Obrazek

e-dita

 
Posty: 3477
Od: Śro lip 11, 2007 12:41
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 13:06

kya pisze:Nie chce sie tu wcinac ale gdyby na mojej drodze stanal rasowy kot to z pewnoscia staralabym sie go zlapac .Wiadomo ,ze takie koty zawsze kiedys mialy dom i szybko na powrot sie oswajaja . Tak piekny kot jakim byl Forest mial 100% szanse na adopcje mimo swojego wieku . Szkoda,ze myslala pani o budzie dla niego na zime a nie o prawdziwym domu .
Nie myślałam o budzie na zimę. Przeczytaj dokładnie co napisałam.Trzeba było tu być i działać.Juz wcześniej opisałam zachowanie kota.Jeśli czułaś sie na siłach i miałaś warunki na długie oswajanie go, to jak juz pisałam trzeba było działać.Niewiem jak długo kot sie tulał. Ale tułał sie wystarczajaco długo skoro fuczał i prychał na mój widok, pomimo że go codziennie karmiłam.Pewnie bys to zrobiła Kya. Pewnie tak. Gdybyś nie miała codzień na głowie stada 200 kotów pod opieką. Dla mnie każdy z nich jest ważny. Moze przyjedz tu i poznaj moj dzień?Sama sie przekonasz.Zrobiłam tyle ile mogłam...
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 13:11

stalo sie jak sie stalo
bardzo to przygnebiajace
ale nie oszukujmy sie i nie szukajmy winnych-nie kazdemu pomozemy choc nie wiem jakie naklady finansowe by sie ponioslo
Norweg byl juz wiekowy
pewnie nie uspiono go bo mial jedno schorzenie

moj Stefus mial 11 lat jak odszedl
do samego konca nie bylo nic widac,nic nie pokazal
a jak mama zabrala go do weta a ten zrobil mu badania to odrazu powiedzial ze juz nic niemozna zrobic
nerki wysiadly watroba tez,a krew byla pomaranczowa :cry: :cry: :cry:
analizujac jego ostatnie pol roku zycia wiem ze moglismy zaareagowac i do dzis mam wyrzuty sumienia
zawsze je bede miala i zal w sercu ze musialam wyjechac tez :(
mogla bym tez rodzicow obwiniac za to co sie stalo bo obiecali sie nim opiekowac dopoki nie wroce
ale po co mi to
dojrzalam do tego zeby zrozumiec ze on juz nie cierpi,jest mu dobrze
niedawno dolaczyl doniego moj 19.5 letni pies wiec nie mam sie juz o co martwic ze jest sam

zycie pisze rozne scenariusze
raz mozna pomoc raz nie
ale powinnismy przestac sie nawzajem oskarzac i zarzucac ze sie za malo zrobilo
ja mam jednego kota w domu
a zajmuje mi czasu tylko co male dziecko
p.Iza ma ich 200 w domu tez niezla gromade-MYSLE ZE NIKT Z NAS BY NIE PODOLAL OGARNAC WSZYSTKIEGO PERFEKTNIE-nie ma takiej szansy.

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Pon lip 27, 2009 13:14

e-dita pisze:Forest miał żółtaczkę i bardzo silną anemię, która doprowadziłaby go do śmierci w ciągu tygodnia. Cały tył ciała był zaatakowany przez larwy, które sobie wydrążyły tunele pod skórą i wysypywały się z niego przy każdym ruchu. On bardzo cierpiał.
Nie przyswajał już jedzenia mimo pozornego apetytu.
Krew miał tak rozrzedzoną, że był problem z pobraniem do badania.
Mimo tego, że jestem świadoma tego, że skróciłam jego cierpienie smutno mi strasznie, bo miałam nadzieję że jednak uda się mu pomóc.


E-dita bardzo mi przykro
zrobilas to co trzeba bylo
teraz kicia niech juz sobie odpoczywa w spokoju-bez bolu.
:cry:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Pon lip 27, 2009 13:18

Nie chce sie klocic dlatego nie wypowiem sie wiecej nt.Foresta . Jesli uwaza pani ,ze zrobila wszystko dla tego kota ,ktorego znala Pani od wiosny to gratuluje czystego sumienia .

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 13:30

kya pisze:Nie chce sie klocic dlatego nie wypowiem sie wiecej nt.Foresta . Jesli uwaza pani ,ze zrobila wszystko dla tego kota ,ktorego znala Pani od wiosny to gratuluje czystego sumienia .
I bardzo słusznie Kya. Bo nie znałas tego kota i nie widziałaś jaki potrafi być agresywny.To że ostatnio zmienil swoje zachowanie było tylko skutkiem jego choroby.Ja wiem że Ty zawsze wiesz wszystko lepiej, cóż...Już wcześniej pisałam na wątku że jest bardzo dziki i lekko podziebiony.NOT zaproponowała zeby podać mu lek w jedzeniu. Tak też zrobiłam.Pomogło.Jakoś nie stała po niego kolejka chętnych do zabrania i oswojenia. A w tej chwili nie ma nawet jednej Osoby, ktora zaproponowałaby mi pomoc, choc wszyscy wiedzą ze jestem zawalona uratowanymi Maluszkami.Pewne rzeczy pisze sie o kimś bardzo łatwo...I proszę o nieporuszanie kwestii mojego sumienia.Ten kot wiele dla mnie znaczył, jak wszystkie którymi sie opiekuje.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 14:14

IKA 6 pisze:Taki piekny kot. Jak można go było wyrzucić :twisted: Strasznie mi przykro :placz:
Nie wiemy IKA 6 czy ktos go wyrzucił czy sam uciekł. Czy stracił dom po smierci własciciela.Nikt z Nas tego nie wie. Kot nie był kastratem. Był bardzo dziki.Przychodził zawsze o stałej porze i odchodził.Nie mieszkał w tych krzakach, bo wiele razy tam przechodziłam o innej porze, wołałam i nigdy go nie było.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 14:40

Mam pytanie E-dita. Dwa lata temu Halinka miała żółtaczke, chorą wątrobę i anemię.Kotka wyszła z tego choć leczenie trwało długo. Zyje, cieszy sie zdrowiem i apetytem. Gdyby Norweg był mlodszy i nie zniknąłby na dwa dni, kiedy te larwy się wylęgly, miałby większe szanse? Z tego co pisałaś serce i płuca były ok?
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 14:53

Iza, nie wiem tego. Wiadomo, że im wcześniej zwierzak trafi do weta tym lepiej dla niego i jest większa szansa na wyleczenie. A Forest miał taką anemię, że podanie kroplówki by go zabiło. Nałożyło się kilka czynników i na pomoc było za późno.

Te larwy musiały go już męczyć od jakiegoś czasu. Ja się dziś przeraziłam, one były na ponad cm długie i to świństwo żyło w jego skórze i pod nią i się nim żywiło.
Obrazek Obrazek

e-dita

 
Posty: 3477
Od: Śro lip 11, 2007 12:41
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 15:07

iza71koty pisze:
kya pisze:Nie chce sie klocic dlatego nie wypowiem sie wiecej nt.Foresta . Jesli uwaza pani ,ze zrobila wszystko dla tego kota ,ktorego znala Pani od wiosny to gratuluje czystego sumienia .
I bardzo słusznie Kya. Bo nie znałas tego kota i nie widziałaś jaki potrafi być agresywny.To że ostatnio zmienil swoje zachowanie było tylko skutkiem jego choroby.Ja wiem że Ty zawsze wiesz wszystko lepiej, cóż...Już wcześniej pisałam na wątku że jest bardzo dziki i lekko podziebiony.NOT zaproponowała zeby podać mu lek w jedzeniu. Tak też zrobiłam.Pomogło.Jakoś nie stała po niego kolejka chętnych do zabrania i oswojenia. A w tej chwili nie ma nawet jednej Osoby, ktora zaproponowałaby mi pomoc, choc wszyscy wiedzą ze jestem zawalona uratowanymi Maluszkami.Pewne rzeczy pisze sie o kimś bardzo łatwo...I proszę o nieporuszanie kwestii mojego sumienia.Ten kot wiele dla mnie znaczył, jak wszystkie którymi sie opiekuje.


Nie sztuka zmajstrowac sobie 10 dzieci,sztuka jest ich utrzymanie jesli rozumie pani co mam na mysli . Milosc do kotow ma wiele imion ,znam pania ktora z milosci do kotow trzymala 3 kociaki w garazu w klatce lapce i podawala im leki na wlasna reke ,zostaly zabrane w bardzo nieciekawym stanie . Ona tez kocha koty i ja w to wierze . To nie ja wiem wszystko lepiej,nie ja... Ja z chorym kotem ide do weta ,nie bawie sie w lekarza a Pani przeciez czesto tak robi. Prosze sie nie zaslaniac ,ze NOT mowila zeby podac lekarstwo bo NOT kota nie znala przeciez . Maluchami jest pani obstawiona na wlasne zyczenie i wcale nie jestem pewna czy wyjdzie im to na zdrowie.(bialaczka u Pani w domu) To nie sa pelzajace tygodniowe kociaki ale koty ,ktore sa tak juz sprawne ,ze ciezko je bylo wylapac. Matka wyprowadzilaby je w koncu w inne miejsce .Jak buduje sie autostrade to nie wylapuje sie malych zajaczkow,liskow czy sarenek ,prawda?Dlatego prosze sie nie dziwic ,ze nie zglosilam sie do tej akcji . Nie stac mnie na karmienie wiekszej czeredy jak te ,ktora sie opiekuje w tej chwili wiec chodze utartymi sciezkami by nie trafic na kolejne kocie bidy .Swiata nie zbawie a czego oczy nie widza itd. Gdyby Pani napisala cos w stylu :kurcze,szkoda ze go wtedy nie zlapalam to nic bym sie nie odzywala ale te teksty w stylu :tak mi przykro Kotenku prowokuja do odpowiedzi :evil:
Ps. Pamieta pani Nietoperka? Cudne kocie z ktorym sie bawilam u Pani jeszcze za dawnych czasow? Zdrowy,radosny kociak ,szlaejacy z zabwkami .I zszedl byl z tego swiata nie wiadomo dlaczego .Chyba wlasnie za Nietoperka stracilam do Pani serce :evil:

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 16:08

kya pisze:
iza71koty pisze:
kya pisze:Nie chce sie klocic dlatego nie wypowiem sie wiecej nt.Foresta . Jesli uwaza pani ,ze zrobila wszystko dla tego kota ,ktorego znala Pani od wiosny to gratuluje czystego sumienia .
I bardzo słusznie Kya. Bo nie znałas tego kota i nie widziałaś jaki potrafi być agresywny.To że ostatnio zmienil swoje zachowanie było tylko skutkiem jego choroby.Ja wiem że Ty zawsze wiesz wszystko lepiej, cóż...Już wcześniej pisałam na wątku że jest bardzo dziki i lekko podziebiony.NOT zaproponowała zeby podać mu lek w jedzeniu. Tak też zrobiłam.Pomogło.Jakoś nie stała po niego kolejka chętnych do zabrania i oswojenia. A w tej chwili nie ma nawet jednej Osoby, ktora zaproponowałaby mi pomoc, choc wszyscy wiedzą ze jestem zawalona uratowanymi Maluszkami.Pewne rzeczy pisze sie o kimś bardzo łatwo...I proszę o nieporuszanie kwestii mojego sumienia.Ten kot wiele dla mnie znaczył, jak wszystkie którymi sie opiekuje.


Nie sztuka zmajstrowac sobie 10 dzieci,sztuka jest ich utrzymanie jesli rozumie pani co mam na mysli . Milosc do kotow ma wiele imion ,znam pania ktora z milosci do kotow trzymala 3 kociaki w garazu w klatce lapce i podawala im leki na wlasna reke ,zostaly zabrane w bardzo nieciekawym stanie . Ona tez kocha koty i ja w to wierze . To nie ja wiem wszystko lepiej,nie ja... Ja z chorym kotem ide do weta ,nie bawie sie w lekarza a Pani przeciez czesto tak robi. Prosze sie nie zaslaniac ,ze NOT mowila zeby podac lekarstwo bo NOT kota nie znala przeciez . Maluchami jest pani obstawiona na wlasne zyczenie i wcale nie jestem pewna czy wyjdzie im to na zdrowie.(bialaczka u Pani w domu) To nie sa pelzajace tygodniowe kociaki ale koty ,ktore sa tak juz sprawne ,ze ciezko je bylo wylapac. Matka wyprowadzilaby je w koncu w inne miejsce .Jak buduje sie autostrade to nie wylapuje sie malych zajaczkow,liskow czy sarenek ,prawda?Dlatego prosze sie nie dziwic ,ze nie zglosilam sie do tej akcji . Nie stac mnie na karmienie wiekszej czeredy jak te ,ktora sie opiekuje w tej chwili wiec chodze utartymi sciezkami by nie trafic na kolejne kocie bidy .Swiata nie zbawie a czego oczy nie widza itd. Gdyby Pani napisala cos w stylu :kurcze,szkoda ze go wtedy nie zlapalam to nic bym sie nie odzywala ale te teksty w stylu :tak mi przykro Kotenku prowokuja do odpowiedzi :evil:
Ps. Pamieta pani Nietoperka? Cudne kocie z ktorym sie bawilam u Pani jeszcze za dawnych czasow? Zdrowy,radosny kociak ,szlaejacy z zabwkami .I zszedl byl z tego swiata nie wiadomo dlaczego .Chyba wlasnie za Nietoperka stracilam do Pani serce :evil:


Kya Twój post dowodzi tylko ze nie masz pojecia o tym co znaczy opieka nad kotami wolnożyjacymi.Wszystkie koty u których stwierdzam kk a nie mam mozliwosci podania zastrzyku dostają lek w jedzeniu. Chcesz mi przez to powiedzieć że powinnam odlowić każdego wolnożyjacego dzikiego kota i zaniesć go do Weta na konsultację , jeśli zobacze oznaki kk.To chyba jakaś paranoja z Twojej strony.To nie są domowe miziaki.Niektóre nawet nie podchodzą na wyciagniecie reki. O czym Ty piszesz?Robie tak od lat z dobrym efektem i wiele Karmicielek tak robi.Nie podaje Bog wie czego tylko standardowe leki, które pomagają a napewno nie szkodzą.NOT wiedziała o całej sprawie i prosiłam Ją o rade. Nikim nie mam sie zamiaru osłaniac bo nie widzę takiej potrzeby.Jesli zaś Ci chodzi o Pomoc to zdaje sie że Ty juz dawno pomagać przestałaś, a pomoc zostaw w gestii Forumowiczów.To Oni decyduja czy chca pomagać i na ile.Każdy zdaje sie oprócz Ciebie rozumie moja sytuacje. Tylko jakoś Ty nie.....Porównnanie wyłapywania zajączków czy motylków itd. do wyciągania kociaków z terenu zagrożonego jest juz naprawde nawet nie godne komentarza z mojej strony. Jeśli uważasz że Maluszki i kotka są w stanie tak świetnie sobie dać rade to czemu nie przyjechałaś i nie zobaczyłaś jak to w praktyce wygląda?Czemu nie napisałaś Swoich mądrych rad wcześniej na wątku? Ciekawe jakby na to zareagowały Dziewczyny?Nietoperka jeśli tak bardzo chciałaś mogłaś wziąść ode mnie, bo ja niestety nie mam wpływu jeśli kociak ma wade genetyczną, choruje i umiera.Jeśli by umarł u Ciebie nie miałabyś teraz powodu do oskarżeń. Wkrótce się od Ciebie dowiem ze wszystkie plagi egipskie i nieszczęścia na Ziemi są z mojego powodu, bo nie potrafie im zaradzić!Wkrótce oskarżysz mnie ze to ja Norwega wyrzuciłam z domu i przez to spotkał go taki los.Zal mi kociaka ze sie tak stało ale nie mam zamiaru na Twoje Zyczenie brać odpowiedzialnosci za jego los i odejście.To co mogłam to zrobiłam.Nie zabrałam go wcześniej z prostej przyczyny. Jadł i czuł się dobrze.To co sie z nim stało to kwestia kilku dni z czego przez dwa był nieobecny.Został zabrany jak tylko sie pojawił. Nie mam wiecej nic do dodania.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 16:18

e-dita pisze:Iza, nie wiem tego. Wiadomo, że im wcześniej zwierzak trafi do weta tym lepiej dla niego i jest większa szansa na wyleczenie. A Forest miał taką anemię, że podanie kroplówki by go zabiło. Nałożyło się kilka czynników i na pomoc było za późno.

Te larwy musiały go już męczyć od jakiegoś czasu. Ja się dziś przeraziłam, one były na ponad cm długie i to świństwo żyło w jego skórze i pod nią i się nim żywiło.
Wczesniej zanim znikł było z nim dobrze. Halinka ktora zachorowała też zachorowała z dnia na dzień. Ją na szczeście udało sie uratować.Pomoc przyszła za pożno bo dwa dni kociaka nie było. W tych temperaturach jaja much po złozeniu wykluwają sie za kilka godzin. Myśle ze te dwa dni wystarczyło zeby larwy sie wykluły i wydrażyły tunele. Przykro mi ze wcześniej sie nie pokazał.To mogłoby jeszcze wiele zmienić.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 16:27

Owszem pani Izo ,nadal opiekuje sie kotami na moim terenie .To co trzeba jest sterylizowane,leczone i karmione regularnie . Oprocz tego po cichu pomagam dokarmiac stadko troche dalej ode mnie bo karmicielka ma klopoty finasowe.Nie chwale sie tym specjalnie bo to normalna,ludzka rzecz i wiele osob na tym forum to robi. Ze nie pomagam Pani finansowo? No coz, teraz mam "swoje " koty do karmienia a poza tym Pani szalenstwo wyszukiwania biednych kotkow nie odpowiada mi . Co z tego ,ze zgarnela Pani stado 160 kotow skoro nie jest pani w stanie ich wykarmic? Moze na temat finansowej pomocy( bo tak to zrozumialam) nie mowmy bo jeszcze cos chlapne a potem bede zalowala.
Na temat wiedzy o kotach mozemy podyskutowac tylko oby sie nie okazalo ,ze ja posiadam wieksza wiedze .
Na przyklad to ,ze ciagle karmienie rybka powoduje czeste choroby pecharza moczowego i przewodow moczowych .
Pani Izo ...ja nie pisalam o kotach chorych na kk i pani dobrze o tym wie. Wziac polzywego kota i karmic go tabletkami na robaki zamiast szukac weta to nie jest zbyt rozsadne prawda? Skoro znala go pani tyle miesiecy to chociaz mozna bylo ( zwazywszy na to ,ze kot rasowy ,delikatny) sprobowac go zlapac . W koncu nie takie dzikusy pani lapala i sie udawalo. Tym razem nie zrobila pani dla tego kota wszystkiego co trzeba .
A co do Nietoperka...
Pokoje u pani sa polaczone a tym samym bialaczkowce maja dostep do nowicjuszy w klatkach ,z reszta sama widzialam jak to jest. Zima czy jesien ,otwarte okno zeby smrodek ryby odparowal .Toz to zapalenia pluc mozna dostac a nie choroby genetycznej.
A Zdechlak ,ktorego wziela Agiss tez mial chorobe genetyczna?
I to jest ratunek dla kotow ,ktore pani bierze do domu?

Jak wyrabuja las budujac droge to tez jest teren zagrozony a jednak zwierzeta radza sobie w tej sytuacji .Koty nie sa glupsze od lesnych zwierzat .
Idac za Pani tokiem myslenia powinnam popelnic samobojstwo w momencie spozywania schabowego bo dzieki mnie to zwierze umarlo czesto zabijane w niehumanitarny sposob . Ale nic nie poradze ,ze moj organizm domaga sie mięcha i zyje z ta swiadomoscia jakos, tak samo jak z ta ,ze nie jestem w stanie nakarmic wszystkich kotow w promieniu 10 km.

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 27, 2009 16:29

Dziewczyny przepraszam Was bo zgłupiałam, czy Ktoś moze mi powiedzieć w takim razie co ja własciwie robie na tym Forum????Skoro to co robię jest bezużyteczne i jeszcze nie jestem w stanie tego wszystkiego sama utrzymać, bo utrzymywałam sama przez długie lata?I po co ja ratuję właściwie te Maluszki skoro one sobie dadzą same swietnie radę???
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31589
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, misiulka, Silverblue i 111 gości