no, jakie sobie mozna kocię znaleść w górach
Mała normalnie brykala sobie na samym szczycie Czantorii. Biegała za ludzmi, bawiła się z dziecmi, goniła owady..a mnie zaniepokoiło to że wszyscy zwracają na nią uwagę, ale tylko na chwilke. Wiec poszłam zapolować na to dzikie zwierzę i razem z małą obeszłam stoiska z pamiątkami, z jedzeniem, poszłam do gosci z parku linowego. Nikt się nie przyznawał, nikt jej nie szukał mimo ze łaziłam z pół godziny z nią tam i spowrotem. Zostawiłam w kilku miejscach mój nr telefonu, w razie jakby jednak faktycznie była prawdziwą zgubą. Mała dzielnie jechala na dół kolejką krzesełkową zawinięta w polarek. Balam sie ze bedzie sie wyrywać i spadnie, ale zasneła jak aniołek. Szefowa nawet mnie pod dom z nią przywiozła. W domu wypiła z miejsca calą miseczkę wody. Miała pchly, kleszcza i kilka kudłów. podobno tam ludzie wyrzucają czesto zwierzaki np psy zostwiają przywiazane do drzew. Moze ktoś liczył ze skoro niedziela to bedzie pełno ludzi wiec ktoś ją weźmie....
wczoraj ją zaszczepiłam. Odczekam dwa tygodnie, jak nikt nie zadzowni, ze zgubił kotka to mała bedzie oficjalnie do adopcji
