Bestia - [`]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 21, 2009 11:53

Strasz mnie, strasz :D

Chodzi o to żeby stresów mu zrobić jak najmniej. Mamma mia też jest skłonna do łapania Go dzień wcześniej.

To jest grzeczny facet. Oprócz tego, że w nocy takie małe podskoki robił. Tak się Go bałam, że udając, że wszystko ok poszłam do "swojego" pokoju szczelnie zamykając drzwi :lol:
Joasiu On się dał nosić na rękach. Przenosić od tego kiosku do nas do domu, trochę tam się przy tym napinał, ale to wszystko. Pakował się na kolana, ugniatał, gładzony mruczał. Poza tym spędził całą noc w domu i rano nie zamordował nikogo, a po otworzeniu drzwi wcale nie wybiegł tak od razu. Wybiegł zostawiony sam sobie, jak miał otwarte okno i drzwi. Tylko to jest obce kocisko i nie jestem pewna co się za tym kryje. Mam nadzieję, że troszkę cech Quazarka będzie miał, czyli anielską cierpliwość do nawiedzonej Dużej.
Nie wiem jak będzie przy zamykaniu. Chciałabym żeby był jak najspokojniejszy, bo ma będzie sama w samochodzie jechać. Na pewno zabezpieczenie chłopaka będzie podwójne "szelki" i klatka... tylko to mała klatka, a to duży kot. Nie wiem jak On się w niej zmieści.

Moje doświadczenie z łapaniem kotów jest taki, że raz przyniosłam do domu leżącego (i wymiotującego krwią) kota na rękach, spod bloku koło nas. Drugie to złapanie Qua, który po początkowej ucieczce (pod łóżko) wpakował mi się na kolana. Cały trud było wytrzymać jego oddech jak wykonywał serenady miłosne wywalony w klatce brzuchem do góry :oops: Takie półdziczki są dla mnie kompletnym terra incognita. Gdybym była tam oosbiście byłoby łatwiej, a tak chcę mamie wszystko ułatwić jak tylko się da. (tej samej mamie co psa naćpała łapiąc Go, bo jej weterynarz odrobinkę źle przedstawił działanie tabletek:D)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 21, 2009 12:01

Z tego co piszesz, wnioskuję, że on nie ma nic przeciwko temu, by wreszcie ktoś roztoczył nad nim opiekę :) . Szelki+klatka w transporcie to dobry pomysł, bo nie wiadomo jak kot zareaguje na jazdę samochodem.

Ja w tamtym tygodniu transportowałam dzikawą kotkę. Początkowo bardzo się rzucała w transporterze, ale pomogło całkowite zakrycie go przewiewną tkaniną. Uspokoiła się i dwie godziny podróży minęły nam spokojnie :) . Piszę ci to, bo może ten sposób się przyda, kto wie...
Ostatnio edytowano Wto lip 21, 2009 12:11 przez JoasiaS, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Wto lip 21, 2009 12:08

Miłego złego początki...

nie no wiesz uciekł. Nie wrócił do nas, w sumie to siedział pod oknem. Najbardziej był niespokojny o wychodzenie jak potrzebował skorzystać z ekhm ziemi. Ale w nocy robił te straszne podskoki jak próbowałam Go złapać. Po Białej Bezie to widziałam w nim prawdziwą Bestię. Chyba jednak spokojniejszy będzie jak dostanie mniej czasu do namysłu, czyli jak złapie się Go w piątek i skarmi Oxazepanem.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 21, 2009 12:13

Malati pisze:Chyba jednak spokojniejszy będzie jak dostanie mniej czasu do namysłu, czyli jak złapie się Go w piątek i skarmi Oxazepanem.

Zrobisz jak będziesz uważała za stosowne :) .
W końcu to twój kot :wink: 8)
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Wto lip 21, 2009 12:24

JoasiaS pisze:Zrobisz jak będziesz uważała za stosowne :) .
W końcu to twój kot :wink: 8)



Zastosowne to ja bym uważała wzięcie Go na kolana i miziając przewiezienie do Warszawy. Obawiam się jednak, że taki rodzaj podróżowania mógłby okazać się nie całkiem adekwatny :roll: W sumie to masz rację, ale ten tego stres powoduje u mnie nadmierne zadawanie pytań.
Bardzo dziwnie to brzmi "mój kot". Ech jak zobaczyłam tego brzydala to wiedziałam, że coś musi być. Poza tym podejrzewam Go o orientację ekhm homo, no albo przynajmniej bi. Najbardziej interesującą osobą z naszej trójki był Radek :oops:

Ja sobie powtarzam, że kiedyś będę mieć piękne zwierze. Co prawda nie będzie zdrowe ale piękne.
Chociaż myślałam wcześniej o takim pomieszańcu, że mi się bardzo podobają. Teraz wydaje mi się, że jedynie czarne koty nie w pełni trafiają w mój gust. No cóż to też się pewnie niedługo zmieni.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 21, 2009 14:54

o, będziesz mieć homokota w domu! Sopel będzie miał wirtualnego kumpla znaczy :lol: (na Sopelka mówię czasem "mój mały pedałek", no ale to tylko mi tak wolno mówić 8) )

trzymam mocno kciuki za prawidłowe przeprowadzenie akcji łapania :)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Wto lip 21, 2009 19:57

Uschi ja myślę, ze to może jednak być bikot. Te blizny na "gębie" i poszarpane uszyska to raczej z walk o kotki. Chociaż może się ukrywać ;) A czym sobie zasłużył na to pieszczotliwie określenie? ;)

Moja mama jest niedobra. Dzisiaj mi powiedziała, że Ona nie jest pewna czy uda się Go złapać. Gotowa jestem pojechać tam PKSem po pracy i Go łapać. Nie wiem dlaczego Ona mi tak gada, ja już mam wystarczająco dużo swoich wątpliwości :cry: Boję się, że porywam się z motyką na słońce i dodatkowo unieszczęśliwie wiejskiego kocura. On ma ten swój kawałek świata koło kiosku, może lepiej tylko Go podleczyć.... :cry:


edit: zmiana nastawienia :oops: porozmawiałam z mamą na spokojnie. Mama mówi, że zrobi wszystko żeby Go złapać, że już uprzedziła ludzi z kiosku, żeby Bestii rano nie karmili... usłyszała "a po co Pani taki stary kot?" :evil: na mamę działa to jak na mnie. Jak płachta na byka. Szkoda, że mnie nie było bo bym powiedziała, że bardzo lubię wyliniałe skórki :twisted: Mama powiedziała, że córka bardzo lubi takie kociska. To będą mnie jeszcze palcami pokazywać. No jak to po co mi taki stary kot, jako dekoracja. Antyki są dzisiaj w modzia, a ja sama wolę je od sztuki nowoczesnej. Nie każdy może pochwalić się posiadaniem przedwiecznego w skromnym, mieszkaniowym obejściu. Co prawda w kiosku są uprzedzeni, że jak się nie zaaklimatyzuje w Warszawie to wróci. Oby się zaaklimatyzował. Dzisiaj dostał kolejną porcję Biogenu.

edit 2. Bo nie chcę żeby wyszło, że Ci ludzie są źli. Oni są ludzcy, ale "żryć" mu dają, w zimie pozwolili mu spędzić noc w kiosku, jakoś tam w pomoc się włączają. Wiele osób tak myśli ale nie powie tego na głos, w zamian za to idzie kupić młodego, ślicznego kociaczka z pseudohodowli. Zresztą no nieważne, ważne żeby Go kochali i dbali o niego ale wszyscy wiemy jak bywa. Tutaj ogólnie chyba pojawia się pytanie "po co mi kot" a zaraz za nim następuje drugie "jak wiele jestem w stanie dla niego zrobić i czego oczekuję po tym". Tak mi się wydaje.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 22, 2009 6:41

Malati - bo się rzuca z miłosnym jękiem an każdego faceta, który odwiedza nasz dom ;) (z innymi kocurami, dorosłymi, w sumie kontaktu nie miał) - więc się śmiejemy, że nie dość, ze gej to jeszcze androfil :twisted:

co do Bestii - sama wiesz najlepiej, czy go chcesz stamtąd zabrać, czy nie, prawda? a jak wiesz, no to się powinno udać. nie zakładaj z góry klęski, ze się nei zaaklimatyzuje, a po co? powinno być ok, no może nie będzie, ale za dużo o tym nie myśl ;). najlepiej chyba działać metodą zen: robie ruch, myślę tylko o jednym kolejnym etapie, jak osiągnę ten etap, zaczynam myślec o następnym i już. na razie to go złapcie ;)

argument z antykami jest bossssssski. jakbysmy nie miały takiej fanatycznej zwolenniczki extramodernizmu w domu, to też bym chciała ;)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro lip 22, 2009 6:57

Jestem.
Ryczę i kibicuję.

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro lip 22, 2009 7:51

Malati, łap gada. I się nie przejmuj niczym. Będzie dobrze. Wbrew pozorom takie Bestie wcale nie tęsknią za wolnością. Raczej za kolejnym nowym, miękkim kocykiem :twisted:

Uschi, wy rozdajecie generalnie jakieś zmutowane koty. Wiluś-Waluś jest metroseksualny :twisted:

ewa74

 
Posty: 3570
Od: Pt paź 06, 2006 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 22, 2009 8:47

ewa74 pisze:Uschi, wy rozdajecie generalnie jakieś zmutowane koty. Wiluś-Waluś jest metroseksualny :twisted:

kto z kim przestaje... :twisted:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro lip 22, 2009 8:53

Uschi pisze:
ewa74 pisze:Uschi, wy rozdajecie generalnie jakieś zmutowane koty. Wiluś-Waluś jest metroseksualny :twisted:

kto z kim przestaje... :twisted:


:mrgreen:

ewa74

 
Posty: 3570
Od: Pt paź 06, 2006 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 22, 2009 10:40

:roll:


Podobno to Pani z kiosku nie oddała Bestii na stawy :wink: dobrze tam ma, tak w sumie. Dzisiaj wielki sukces, zjadł chłopak tabletkę antyrobalową. Wczoraj nie dziwię się, że nie zjadł. Tak się kończy niestosowanie moich rad. Co prawda mamma mia tez była bezradna :D Zamiast owinąć mięskiem tabletkę antyrobalową wzięto i ją rozkruszono na mięsku. Nawet taki okoliczny pies (pański) który wyżera jedzenie Bestii nie ruszył tego ekhm rarytasu :lol:

Czekam na piątek i telefon, że jadą. Z niecierpliwością. No ten tego znacie mnie, ja muszę strasznie popanikować, wtedy się czuję lepiej. To znaczy jak już wykraczę co się da wykrakać to spada na mnie taki spokój, że jest ok. A w środku tej mojej pustej głowy jest wbrew pozorom spokój i jasno wytyczona ścieżka. Pewnie, że są wątpliwości ale raczej rzadko mają one wpływ na to co robię i na raz już podjęte działania. Tylko lubię mieć pewność, że robię co zrobić się dało i że o niczym nie zapomniałam.


Uschi ja przy Qua lubiłam się zarzekać, że jestem wielką fanką Salvadora Dali i stąd tak niezwykłe zwierze jest u mnie. Czasami z miną mędrca oglądającego bardzo znaną wystawę lubiłam stwierdzać (przy jednoczesnym kiwaniu głową), że bardzo długo szukałam takiego egzemplarza.

Miny ludzi bezcenne :twisted:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 23, 2009 9:33

Bestia podobno dzisiaj lepiej. Nawet oczy miał całe otworzone. Pani z kiosku twierdzi, że jego futro też jakby lepiej :roll: Jak nie ma robali i się nie wydrapuje jak głupi to może i lepiej. Poza tym dostaje codziennie leki na wzmocnienie, a wczoraj był odrobaczany.


Mama wlewa we mnie wątpliwości, że może my mu krzywdę zrobimy, że On tam jeść dostaje. Czuję takie dylematy straszliwie ale jeszcze trzymam się wersji że ma Go zabierać. Pani z kiosku gada "a po co będzie sobie pani kłopot na głowę brała". Boję się, że jutro powie, że Ona kota nie odda, czy coś :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 23, 2009 9:52

zabierać
no jak rany, najwyżej odwieziesz ;)

a jak pani-z-kiosku się uprze, ukraść :twisted:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości