Kotę zawiozłam na 8.00 rano. Tak sie umówiłam. Teraz - gdy zadzwoniłam- recepcjonistka poinformowała mnie, ze najpierw doktor operował coś innego, a jamy brzuszne pójda w drugiej kolejności... ;(
Bosze, najchętniej pojechałbym teraz zabrać ją stamtąd... Ale z pracy się nie urwę- nie ma mowy. Z łaska zgodzili się, żebym rano przyjechała 15 min. pozniej.... Etravenie, nie wiedziałam, że kliniki tak mają...
Olat!
Zrobiłabym aferę na całą klinikę. Z głośnymi krzykami i straszeniem osób tam pracujących. I napisałabym na nich skargę. Biedny kot. Siedzi pewnie zamknięty w tym kontenerze przez tyle godzin i boi się okropnie, bo nie wie co się dzieje! Cholera jasna, no!