Dzisiaj pierwsze wolne od 11 dni i trzeba było wstać o 7 i jechać do weta. Rano wolalam żeby nie męczyć kotów upałem. Kuba znów jechał na rękach na smyczy a Dianka w kontenerku. Obyło się bez ekscesów, poza tym że terminal odrzucił transakcję i musieliśmy wieczorem jeszcze zawieźć kasę

drogie te szczepionki, 80zł jedna. Był jakis nowy doktor, pierwszy raz u niego bylismy. Dianka źle się czuje po szczepieniu. Mam nadzieję że szybko dojdzie do siebie.