









Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Korciaczki pisze:
Tak to było... wycinki z pierwszej części wątku
25 kwietnia 2009
Nie znałem miłości, ludzi dobrych serc, nie wiedziałem co to mięciutkie łóżko, wygodne kolana człowieka. Marzyłem, by pewnego dnia wyrwać się z tego strasznego miejsca, by zapomnieć o tym co mnie spotkało. Marzyłem, by stać się kimś więcej niż tylko bezimiennym, niewidzialnym pingwinkiem, chciałem mieć swoje imię! Bo trzeba wiedzieć, że nadający zwierzęciu imię, momentalnie staje się za niego odpowiedzialny, a ja chciałem, by ktoś był właśnie poczuwał się do opieki nade mną, by pokochał mnie i troszczył się o mnie każdego dnia. "Już nie jesteś zwykłym kotem, od dziś jesteś moim mruczkiem" - czyż te słowa nie są piękne? Podczas mojego pobytu w ciasnym mieszkaniu, dużo myślałem - o swoich pierwszych dniach życia, choć niewiele ich pamiętam, o tych szczęśliwych i rozmruczanych kotach, do których los się uśmiechnął i właśnie grzeją się leżąc w ciepłym łóżeczku...Ja też tak chciałem!
6 czerwiec 2009
Wreszcie załapałem i odkryłem, że jednak szczotka, a dokładniej czesanie i wyczesywanie jest fajne. I przyjemne. W prawdzie po brzuchu sobie nie życzę (przejeżdżającą szczotkę po brzuchu delikatnie podgryzam i pacam łapką bez pazurów), ale po całej reszcie pingwinkowego ciałka- nie ma sprawy. Moja mina ,,czesz, głaszcz.." jest tego dowodem. Dokładnie dziś zawarłem przymierze, ze szczotką. Ja pozwalam się jej czesać, a ona przyjemnie mnie wyczesuje Tym sposobem stałem się uboższy o dosyć sporą kupkę sierści. Teraz moje futro pięknie się błyszczy i lśni. No bo w końcu pięknym jestem elegantem we fraku... Dodam, że tym sposobem moze jeszcze bardziej bedę podobał się domkom, i kto wie- jutro będzie wielki dzień?
Gaspar do adopcji.
20 czerwiec 2009
Gaspar właśnie szaleje Na początku leżał na łóżku z mamą i oglądał film katastroficzny. Najwyraźniej film mu się nie spodobał i z nudy zaczął zaczepiać i barankować. Wtedy zobaczył zieloną myszkę i jak głupi skakał za nią po całym łóżku. Miał uciechę na całego, bardzo mu się to spodobało. Teraz biega i próbuje złapać ciągle uciekającą myszkę
20 czerwiec 2009
Wokół mnie było mnóstwo, mnóstwo kotów, całe dziesiątki. Małe, duże, zdrowe, chore, ładne, mniej urodziwe (choć moje tymczasowe uważają, że nie ma brzydkich kotów), łagodne i dzikie. Było nas całe stado, a jednak doskwierała nam samotność. Byłem jak taka samotna wysepka pośrodku oceanu. Oceanu kotów, bólu i pustki. Łączyło nas jedno, mieliśmy jeden cel: iść po pomoc. Wszyscy razem zmobilizowaliśmy się i zawołaliśmy pomoc. Nasz płacz, apel usłyszały poznańskie anioły. I już nie byliśmy sami.
20 czerwiec 2009
Trafiłem do miejsca zwanego domkiem tymczasowym. Tam mili ludzie zajęli się leczeniem moich oczek, wyczyścili uszy, wyczesali, wyleczyli i pokazali na nowo, że człowiek to jednak jest fajny. Teraz jestem już prawie zdrowy, moje oczka to nie są już zaklejone szparki lecz wyraziste jakby oliwki. Jeszcze czeka mnie coś związanego z myciem zabków. Nie wiem na czym to polega, ale napewno ma to na celu mi pomóc...
20 czerwiec 2009
Teraz jestem Gasparem, tym z przed telewizora, wylegującym się na kanapie. Jest mi tu dobrze, mam mnóstwo mizianek- czyli tego o czym marzyłem całe życie. Wiem, że nie braknie mi już jedzonka, miłości- o co stale musiałem rywalizować w 'piekle' z którego pochodzę. Ja wiem, że jest tysiąc innych podobnych do mnie pingwinków jak ja, ale...
20 czerwiec 2009
Nie ma drugiego takiego jak ja. Wkoncu Gaspar z przed telewizora jest tylko jeden. Żaden inny kot nie lubi tak bardzo oglądać w11 czy fimów dokumentalnych. Żaden inny kot nie będzie tak chętnie towarzyszył Ci w domowych zajęciach. Spójrz na te zdjęcia i powiedz czy nie jestem naprawdę fajnym kotem? Mam śliczne pingwinkowe futerko, piekne oczka, białe skarpetki i brzuszek.
20 czerwiec 2009
Tak bardzo kocham ludzi. Czas aby ktoś pokochał mnie...
Ja czekam w DT w Tychach. To nie daleko Katowic, jeśli miałbyś problem trafić- ja cię pokieruje. Zrobię wszystko, abyś po mnie przyjchał. Nie ważne jak daleko mieszkasz- przecież najważniejsza jest Twoja miłość do mnie, a nie dzielące nas kilometry. Pokochaj mnie. Nie potrzeba mi wiele, choć moje tymczasowe zadbają o to abyś spełnij odpowiednie warunki, abym miał wszystko co potrzebne jest kotu. Dla mnie najważniejszy jest człowiek i to jego szukam, a nie super drapaka i iluś tam zabwek. Co mi po zabawkach jeśli nie będzie ich trzymał człowiek? Ja chcę miec tylko lub aż Swojego Ludzia !!!
Pamiętaj, ja czekam każdego dnia. Trochę jestem juz zmęczony, narazie pójdę sie zdrzemnąć, będę o Tobie śnił. Zaraz oddam głos Migusi. Twój Gaspi.
Z podkanapowego kota, Gaspar przemienił się w nakolankowego kanapowca. Zaufał ludziom (choć wciąż boi się obcych), teraz pragnie do końca swego życia uszczęśliwiać swoją rodzinkę, swój domek.
Metamorfoza
Gaspar za czasów ,,ekmitkowania"
foto: jerzykowka
Gampiś u nas. Jako miziak nakolankowy.
Trzymajcie kciuki, oby to był TEN dom
Ta niezwykła myśl nie jest od prawdy daleka;
towarzyszy nam zresztą od wielu już lat:
Ten, kto ratuje życie jednego człowieka,
ratuje całą ludzkość.
Ratuje cały świat.
A ja dodam, choć sprawi to trochę kłopotu,
bo będę to powtarzał być może zbyt często:
Ten, kto życie jednemu uratuje k o t u,
uratuje tym czynem swoje człowieczeństwo.
kropkaXL pisze:Moze juz niedaleko???
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus, Google [Bot] i 390 gości