Marcjanna wczoraj w szale dopadła i mojego persa.
Piniu wytrzymał trzy czesania, po czwartym się odwinął i udziabał M. w kostkę.
Strzyżenia Marcysia mogłaby nie przeżyć (ja zresztą też), bo rozjuszonego kota wodą trzeba było pacyfikować.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Wima pisze:Marcjanna wczoraj w szale dopadła i mojego persa.
Piniu wytrzymał trzy czesania, po czwartym się odwinął i udziabał M. w kostkę.
Strzyżenia Marcysia mogłaby nie przeżyć (ja zresztą też), bo rozjuszonego kota wodą trzeba było pacyfikować.
marcjannakape pisze:Wypraszam sobie!
Pinio nie był zachwycony, ale cóżtakie to persy maja życie -> czesanie
![]()
Po wyczesaniu zwiał, zaczaił się i nic z tego ni z owego zaatakował moja kostkę. Potem zobaczył piekne gołe nogi Wimy
Wima pisze:Ja schroniłam się w kuchni i chlapałam wodą
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 45 gości