Mieliśmy wczoraj miłe spotkanie w sprawie adopcji. Co prawda pan spędził ten czas tamując krwawienie, bo na powitanie wziął Xenkę do rąk, ale nie zniechęcił się
Sądzę, że to dobry dom - mieszkał przez kilka miesięcy z kotem, wie czym to grozi;), ma pewną wiedzę, osiatkował balkon, zabezpieczył mieszkanie i rozważa dwupak;) , ale nasze kociaki raczej tam nie pójdą, bo pan powiedział, że postanowił się przez dwa tygodnie zastanowić żeby nie podejmować decyzji pochopnie i pod wpływem uroku (uroku, ta

) ślicznych maluchów - i że jeśli w tym czasie znajdzie się inny domek, to trudno, poszuka innych kotków. A mam nadzieję, że domek się znajdzie. Zapewniłam go, że znajdę mu odpowiednich kandydatów

Poza tym pan chętnie przygarnie młodego-dorosłego kota, tak do roku - jest to szansa dla wyrośniętych młodziaków, którym jest trudniej, bo nie są już słodziutkimi kociaczkami.
A propo's wyrośniętych młodziaków, to zgadnijcie, ile waży Lao
