Do użytku wewnętrznego, Honoratka została Paskudą, a jej córcia Psotką

Chociaż do Paskudy i tak mówię "mamo".
Mamy za sobą pracowitą noc

Żeby się nie wyrażać, powiem, że było... zakoopione... jak rzadko! Reakcja na Strongholda u Paskudy doprowadziła do tego, że w nocy trzy razy prałam po kawałku dywanu za zasłoną, gdzie udawała się Paskuda, bo w kuwecie już było. To ci dopiero francuski kotek. No ale zadziałał też wewnętrznie (głównie mi chodziło o odpchlenie), bo rano znalazłam w łazience przy kuwecie jakiegoś chyba nicienia... blee. Mam nadzieję, że pośrednio też pomoże Psotce.
Obie dziewczyny jedzą aż miło (no ale to pewnie też przez robaki

) i poza nocnymi przygodami załatwiają się właściwie. Psotka jest dzielnym maluchem i rozumie kwestie kuwetkowe bardzo dobrze. W ogóle jest strasznie fajna - wesoła i ciekawska. Umie się sama wdrapać na kanapę. Jest rozbrajająca, jak patrzy tymi niebieskimi oczkami, przewraca się usiłując się umyć i układa się w "dorosłych" pozach

A mama jest bardzo opiekuńcza i taka "rozsądna". Nie pilnuje małej, nie zawsze jej na wszystko pozwala, ale jak już się nią zajmuje, to z dużą troską. Najzabawniej jest wtedy, jak mała skacze po matce, włazi jej na głowę, a matka wykorzystuje to, żeby małą wylizać. Albo jak mała leży na plecach i macha łapkami, a mama ją po brzuchu trąca nosem

Dla mnie to naprawdę frajda je oglądać, bo nigdy nie byłam bliżej takiej relacji kociej
Obawiałam się, że mi się babeczki pochorują, bo przedwczoraj kichały obie, ale na sucho. Wczoraj już tylko kilka razy chyba mama. Zgodnie z zaleceniem Małej i dawkowaniem ko_dy, zaczęłam im podawać biostyminę. Bez problemu połykają zuchy. Tak, że mam nadzieję, że to był fałszywy alarm z tym katarem.
Mamooo...! Powiedz jej, żeby tak nie świeciła po oczach!
Nareszcie mi mama pozwoliła jeść jak dorosły
