Miała jeszcze pokaleczoną nogę, rozerwane pół twarzy, rany na ciele, wszędzie robale - w ranach, gardle, odbycie, w pochwie - pożerały ją żywcem...
Lekarka mówi, że coś ją musiało badrdzo mocno poharatać, może samochód, może pies.. I że nie mogła spać, bo ten obraz stał jej w oczach..
A ja się złościłam, że kolejny kot spada mi na głowę

Dobrze, że tej kobiety nie odesłałam do kogo innego, że nie powiedziałm, że nie mam czsu, sił, ochoty w końcu.... Podobno wczesniej gdzieś dzwoniła, bez rezultatu...
Pomyślmy chwilę w ciszy o tej koteczce - nie był dzika, kiedyś miała dom.....