Witajcie ponownie...
dawno nic tutaj nie pisałam...
Z Rudzikiem jest dużo lepiej niż było. Zrobił się z niego cud kotek. Jeszcze zostały problemy z wątrobą, ale po takich ilościach różnorakich leków jakie dostawał nie jest to nic dziwnego. Rudy mieszka z moimi rodzicami. Nadal jest moim kotem, ale tylko od piątku do niedzieli

Bardzo mi (a właściwie Rudemu) pomogła pani dr Justyna Wojtyna-Stawarz z Boguchwały pod Rzeszowem także polecam ją z czystym serduchem.
Spróbuję na weekendzie wstawić jakieś zdjątka.. i może kontynuuję wątek

Rudy ma kolegę od ponad roku

Moja siostra urodziła dzidzia... i pierwsze co dzidź powiedział jak już zaczął mówić to było "kiciiiii"
Bartosz mojego rudzielca wprost uwielbia... i jak tylko kot się pojawia w zasięgu wzroku Małego, to Mały leci do szafki i wyciąga kocie jedzonko

Prawie jestem jak Anioł... Prawie...