od czasu maila ze zdjeciami kociat zadnej wiadomosci. Telefonu tez zadnego. Podobno jednego malego musiala uspic bo mial przepukline-dowiedzialam sie o tym przypadkiem od wspolnej znajomej, nie od niej! Nie wiem, czy kocica zostala wysterylizowana, co u kotkow, jak sie rozwijaja, nic nie wiem, czy kocica na cos powaznego nie choruje, co mogloby zagrazac tez maluszkom... Prosilam o wspolprace, o informowanie mnie o kazdym szczgole! Pisala, ze zalezy jej na tym, by kotki trafily w dobre rece, wiec myslalam, ze ich los nie jest im obojetny, ale pozniejsze zachowanie wskazuje na to, ze jednak jest

Najgorsze jest to, ze i male i kocica na tym najbardziej ucierpia!

Zupelnie nie wiem, co robic! Zal mi kotkow, ale jesli mam daremnie trwonic energie, by im pomoc, podczas gdy ich wlascicielka i tak je np.wyrzuci na bruk, to wole te energie poswiecic na inne kotyo byscie zrobili na moim miejscu?! Mi juz rece opadaja!