iza71koty pisze:Dziewczyny Bardzo Proszę o Obecnosć na watku. Zwłaszcza teraz. Bardzo Was potrzebujemy.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
iza71koty pisze:Dziewczyny Bardzo Proszę o Obecnosć na watku. Zwłaszcza teraz. Bardzo Was potrzebujemy.
iza71koty pisze:
...
O konflikt latwo kiedy sie robi całkiem inne sprawy, ma sie inne doświadczenie i inną skalę oceny sytuacji.Zeby nie być gołosłowną wyjaśnię teraz to na dzisiejszym przykładzie. Wróce do soboty, kiedy NOT przyjechała ze Znajomą łapać jakieś kotki do sterylek, choć wcale tego nie było w planach. Nie wyobrażam sobie zeby kotka miała siedzieć dwa dni w transporterku osikana i zasrana za przeproszeniem, tylko po to bo ma w poniedziałek sterylke. Ale jest juz złapana.Uważam to za bezsens.Tym bardziej w tych temperaturach.NOT nie zgadzała sie ze mna bo uważała ze to dla tej kotki wiele bo ja ocalimy i nie okoci sie znów za trzy miesiące.Sytuacja była podbramkowa bo ja myslałam o ocaleniu przed kataklizmem tych wszystkich kotów. A NOT myślała w tym momencie o sterylkach.Pomijam juz warunki.Weszliśmy na obcy teren. Gdzie karmią dwie lub trzy inne Osoby i tylko one mają pojęcia,ktore kotki są wysterylizowane lub mają maluchy.Te koty nas nie znały ani My nic o nich nie wiedzieliśmy.NOT zdecydowała ze łapiemy jakieś dwie trzy kotki, które zostaną zawiezione do TOZu i poczekaja do poniedziałku.Patrząc na to z boku, mozna przyznać Jej racje.Mozna mi zarzucić ze to ja zle robie, bo niezgodzilam się na to.NOT upierała sie ze kotka która chciała złapać nie ma maluszków. Ja upierałam sie ze ma, bo wg.mnie sutki były wyrażnie wyciagniete. Wystarczyło się schylić i poobserwować.Druga kotka która miała pojechać na sterylke, ma slabo nadcięte uszko.Okazało sie ze jest zrobiona, bo rozmawiałam z Karmicielką. Od razu sugerowałam ze nie mozna nic brać tak z marszu, bo trzeba ustalic z Karmicielka na czym stoimy.Usłyszałam o zmarnowanym czasie, o tym że stwarzam problemy.Notabene umawialiśmy sie głownie na przeszukanie altanki.Piszę to wszystko zeby Wam pokazac różnice.Obydwie pomagamy kotom juz blisko 10lat. NOT chyba dłuzej.Zupełnie zaskoczyły mnie natomiast słowa Znajomej NOT ze kotki po sterylce zostana gdzieś wypuszczone, no bo przecież tutaj wrócic juz nie moga.Na moje pytanie co to znaczy "gdzieś" usłyszałam ze gdziekolwiek, gdzieś w mieście, gdzie są otwarte piwnice. Ważne zeby juz tu nie wróciły.No chyba ze ja chce zeby wszystkie pogineły.
...
[url=http://tiny.pl/hhxc2][IMG]http://img243.imageshack.us/img243/6733/k8zo2.gif[/IMG][/URL]
[url=http://tiny.pl/hhxc2][img]http://upload.miau.pl/3/136578.gif[/img][/url]
NOT przepraszam ale chyba nie zrozumiałaś do końca mojego postu. Pisałam o konflikcie, który zrodził się na wątku i dotyczył głownie adopcjii kotów wolnożyjących.Napisałam równierz to, ze podejrzewam teraz ze brak odzewu na mój Apel z prośbą o Pomoc w przeszukaniu altanek, był efektem tego sporu.Twój post niestety zmusza mnie do odpowiedzi a nie chciałabym kolejnej kłotni na watku.Ten post udowadnia Wszystkim że albo któraś z nas ma bogatą wyobrażnię albo któraś przedstawia sytuację inaczej niż była faktycznie.Nikt z Forum przy tym nie był.Ale mam inny równie dobry pomysł na sprawdzenie podanych przeze mnie faktów.Wszystkie Osoby, podające w wątpliwośc to co piszę proszę o telefon do szczecińskiegoTOZu i zapytanie czy jest możliwe przetrzymanie kotki w klatce przed i po zabiegu.Ja wiem ze nie i Ty to równierz wiesz, bo sama mowiłaś że w klatkach trzymane są tylko koce.Są to dodatkowe koszty utrzymania dla TOZu jak karma i zwirek dla przetrzymywanych kotów i zwyczajnie TOZ tego nie robi.Klatki owszem sa ,ale nie do takich celów.I są nie do użycia dla prywatnych osób. Takie zapewnienie że nie ma mozliwosci przechowania kotki po zabiegu w klatce, dostałam rownierz telefonicznie, kiedy moi znajomi nie mieli gdzie przechować kotek po sterylce i chcieli nawet w TOZie za tą usługę zapłacić.Nie było takiej mozliwości a jedyna opcja to przechowanie w transporterkach do następnego dnia.Na początku moich sterylek wielokrotnie przywożono mi takie kotki, które dwie doby siedziały po sterylce w kontenerkach. Te kotki potem przez tydzień nie mogły doprowadzić futra do normalnego wyglądu. Były zabrudzone po pachy we własnych odchodach i moczu.To chyba niezbyt higieniczne tuż po sterylce?Druga sprawa to taka ze od razu uprzedziłam Cie że mam wszystkie klatki zajęte. Ty potwierdziłaś że też masz zajęte bo masz kupę maluchów.Kotki które chciałaś łapać na klatki pułapki, musiałyby w nich siedzieć dwa dni do poniedziałku.Czy u Ciebie czy w TOZie. Piszesz ze kotki mogły być przechowane u Ciebie luzem. Znaczy jak? dzikie kotki wypuściłabyś z pułapek?Powiedziałam Ci o tym ze mi się ten pomysł nie podoba. Na co Ty odparłaś ze trudno, ale przynajmniej będa zrobione.Kotki które chciałaś łapać, były mi zupełnie obce.Nie były z mojego terenu a z terenu pierwszej bramy.Wielorotnie o tym pisałam ,że nie mam pojęcia o liczbie kotów ani przeprowadzonych tam sterylkach, bo nie znam tego terenu i tych kotów. Ze najpierw trzeba się skontaktować z Karmicielką. Ze nie można nic robić na oślep.Pierwszy raz byłam tam z Tobą. Nigdy wcześniej.Na dowód tego wkleję kawałek postu z watkuNOT pisze:iza71koty pisze:
...
O konflikt latwo kiedy sie robi całkiem inne sprawy, ma sie inne doświadczenie i inną skalę oceny sytuacji.Zeby nie być gołosłowną wyjaśnię teraz to na dzisiejszym przykładzie. Wróce do soboty, kiedy NOT przyjechała ze Znajomą łapać jakieś kotki do sterylek, choć wcale tego nie było w planach. Nie wyobrażam sobie zeby kotka miała siedzieć dwa dni w transporterku osikana i zasrana za przeproszeniem, tylko po to bo ma w poniedziałek sterylke. Ale jest juz złapana.Uważam to za bezsens.Tym bardziej w tych temperaturach.NOT nie zgadzała sie ze mna bo uważała ze to dla tej kotki wiele bo ja ocalimy i nie okoci sie znów za trzy miesiące.Sytuacja była podbramkowa bo ja myslałam o ocaleniu przed kataklizmem tych wszystkich kotów. A NOT myślała w tym momencie o sterylkach.Pomijam juz warunki.Weszliśmy na obcy teren. Gdzie karmią dwie lub trzy inne Osoby i tylko one mają pojęcia,ktore kotki są wysterylizowane lub mają maluchy.Te koty nas nie znały ani My nic o nich nie wiedzieliśmy.NOT zdecydowała ze łapiemy jakieś dwie trzy kotki, które zostaną zawiezione do TOZu i poczekaja do poniedziałku.Patrząc na to z boku, mozna przyznać Jej racje.Mozna mi zarzucić ze to ja zle robie, bo niezgodzilam się na to.NOT upierała sie ze kotka która chciała złapać nie ma maluszków. Ja upierałam sie ze ma, bo wg.mnie sutki były wyrażnie wyciagniete. Wystarczyło się schylić i poobserwować.Druga kotka która miała pojechać na sterylke, ma slabo nadcięte uszko.Okazało sie ze jest zrobiona, bo rozmawiałam z Karmicielką. Od razu sugerowałam ze nie mozna nic brać tak z marszu, bo trzeba ustalic z Karmicielka na czym stoimy.Usłyszałam o zmarnowanym czasie, o tym że stwarzam problemy.Notabene umawialiśmy sie głownie na przeszukanie altanki.Piszę to wszystko zeby Wam pokazac różnice.Obydwie pomagamy kotom juz blisko 10lat. NOT chyba dłuzej.Zupełnie zaskoczyły mnie natomiast słowa Znajomej NOT ze kotki po sterylce zostana gdzieś wypuszczone, no bo przecież tutaj wrócic juz nie moga.Na moje pytanie co to znaczy "gdzieś" usłyszałam ze gdziekolwiek, gdzieś w mieście, gdzie są otwarte piwnice. Ważne zeby juz tu nie wróciły.No chyba ze ja chce zeby wszystkie pogineły.
...
Witam.
Nie bardzo rozumiem o jaki konflikt chodzi.
P.Iza jest karmicielką na tym terenie i to ona decyduje co i jak.
Ja sugerowałam, aby przy okazji szukania kociąt złapać kilka kotek do sterylki, które poczekałaby na zabieg w siedzibie TOZ-u w klatkach bądź u mnie luzem w suszarni lub pralni. Wiadomo, że 2 doby tj. od soboty do poniedziałku nie siedziałaby w transporterkach. Nie znalazłysmy kociąt, więc uważałam że można było złowić choć kilka kotek przy I, II bądź III wjeździe. Po sterylizacji p.Iza zadecydowałaby, gdzie je wypuścić np. na jej działkach, na obecny teren bądź na teren innych działek za zgodą osób tam karmiących, albo np. do jakiejś stadniny itd.
P.Iza była odmiennego zdania i ja to uszanowałam.
Kiedy rok temu przemieszczano koty z w-py Grodzkiej ja wzięłam na moje podwórze pod moją opiekę 6 dzikich kotów i o dziwo żaden mnie nie opuścił.
Wokół mnie są piękne tereny zielone, a w pobliżu działki. Koty jednak uznały, że nie warto oddalać się z miejsca, gdzie cały czas stoi sucha karma i woda i gdzie 2 razy dziennie wystawiają coś mokrego, a poza tym jest wiele kryjówek w krzakach i są kocie domki wyścielane w środku sianem.
Dobę po sterylce i odpchleniu bez żadnego dłuższego przetrzymywania w jakichkolwiek pomieszczeniach koty te zostały wypuszczone koło domków dla kotów w pobliżu których stały pełne miseczki.
Zatem moje doświadczenia w przemieszczaniu kotów dzikich mówią mi, że koty świetnie znoszą przemieszczanie o ile trafiają w podobne bądź lepsze warunki.
Ja nie widzę żadnego konfliktu z p.Izą i na dowód podaję, że w najbliższy wtorek zarezerwowałam auto aby najpierw pojechać po koty do sterylki do p.Izy a potem odwieść je do domu p.Izy zgodnie z jej życzeniem.
W sumie robię na tej trasie w ciagu jednego dnia około 100km i dlatego zależy mi, aby za każdym razem sterylizować więcej niż 1 kocicę.
To wszystko.
Zawsze staram się pomagać p.Izie na ile mogę.
Masz rację Wiora.Jest jeszcze taki mały problem jak sposób pomagania kotom. Czasem widzimy go zupełnie inaczej.Mamy inną wrażliwośc i czasem inne podejście.Ja zawsze staram się postawić w sytuacji danego kota, czyli robić tak aby zwierze najmniej odczuło stres czy dyskomfort.Być moze dlatego czasem bywam nie zrozumiana.wiora pisze:i wlasnie za to ci NOT wielkie dzieki
ze jestes i pomagasz![]()
a roznice zdan i pogladow beda zawsze
tylko kwestia tego czy czlowiek sie zniecheci- czy priorytet pomagania kotom jest wazniejszy i przesloni wszystkie niesnaski
NOT pisze:P.Izo niepotrzebna jest ta agresja.
Proszę nie atakować osób, które Pani pomagają.
Przysłowie mówi: "Nie podcina się gałęzi na której się siedzi".
Każda z nas pomaga tak jak może.
Ja gotowa byłam (gdyby mi odmówiono w TOZ-ie przetrzymania kocic w klatkach przez sobotę i niedzielę, a wiem że 1 duża była tam wolna i 4 mniejsze również) wypuścić je u siebie w pralni (ok. 6m kwadratowych) bądź w większej suszarni i potem łapać na klatki pułapki.
Pomysł trzymania kocic przez 2 dni w pułapkach też wydał mi się nie do zaakceptowania.
Nie zgodziła się Pani na łapanie kotek do sterylek i koniec.
Nie ma co niepotrzebnie dyskutować.
Co do wyspy Grodzkiej, to słyszałam że w roku ubiegłym około 40 kotów zostało stamtąd zabranych i wypuszczonych w inne miejsca.
Pozostała ponoć tylko garstka prywatnych kotów, które miały być zabezpieczone tj. dokarmiane bądź zabrane przed zimą.
Wolałabym, aby Pani nie pisała o moich sprawach prywatnych.
To czy, kiedy i na jak długo jadę na urlop jest właśnie taką sprawą.
A tak na marginesie, to na razie nic mi nie wiadomo o moim wyjeździe na stałe i raczej w tym życiu to nie nastąpi.
iza71koty pisze:Dziewczyny Bardzo Proszę o Obecnosć na watku. Zwłaszcza teraz. Bardzo Was potrzebujemy.
iza71koty pisze:Potrzebne Dobre Rady, Dużo Dobrej Energii i Wsparcie Finansowe. Bardzo Prosimy
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, misiulka i 218 gości