Zdopingowana przez Barbę50 dubluję wątek z KZ Gazetyo zagrożeniu związanym z bobem :
No właśnie, mój Borys należy do kotów wszystkojedzących, a że jest teraz sezon
bobu, oczywiście musiał spróbować. Zjadł może dwie niewielkie fasolki i to
wystarczyło : stał się jakiś taki osowiały, bez życia. Był już wieczór i
poszliśmy spać.
Rano szybko do pracy, kot nadal niemrawy, ale cóż, każdy ma prawo się źle
poczuć : upał, duszno. Po przyjściu do domu zastaliśmy kota przed nasiusianą
kałużą, siuśki koloru mocnej herbaty. Udało się strzykawką zebrać próbkę do
analizy i do weta.
U weta okazało się, że ma silną anemię, żółtaczkę i być może konieczne będzie
przetaczanie krwi. Dostał jakiś steryd i osłonowo antybiotyk, typowe leczenie
objawowe do czasu zrobienia dokładniejszej analizy krwi ( podejrzenie anemii
zaraźnej ).
Wieczorem kot zwymiotował, mi.in. część tego nieszczęsnego bobu, bardzo mało jadł.
Rano mąż nie mógł spać, w ruch poszedł komputer, i znalazł informacje o
trującym działaniu bobu na kota i na niektórych ludzi, u ludzi jest to
genetycznie uwarunkowane, tu krótkie info odnoszące się do ludzi :
Fawizm, choroba fasolowa - dziedziczna choroba związana z niedoborem
dehydrogenazy glukozo-6-fosforanowej. Jej symptomem jest silna anemia. Objawia
się po spożyciu surowego bobu lub zetknięciu z jego pyłkiem.
Jego istotą jest jest niedobór jednego z enzymów w krwince czerwonej. Defekt
genetyczny przejawia się u tych osób dramatyczną hemolizą, czyli gwałtownym
rozpadem krwinek czerwonych z uwolnieniem hemoglobiny, ...) objawiającym się
przede wszystkim silną anemią.
Wczoraj wetce o bobie nie mówiłam, bo nie wydawało mi się to istotne : w
poprzednich latach na pewno też go próbował i nie było żadnej niepokojącej
reakcji.
cdn.





Staram się pisać poprawnie po polsku

