Franek - teraz ma raj na ziemi.Jest częścią rodziny!!!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto lip 07, 2009 11:11

Jak się czyje Franuś?
Może ktoś wie?

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Wto lip 07, 2009 12:00

Z postów wynika, że dobrze zniósł operację.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Wto lip 07, 2009 12:51

Ręce opadają oraz wszystko inne.

andzelika1952

 
Posty: 2928
Od: Śro wrz 03, 2008 16:39
Lokalizacja: Radomsko

Post » Wto lip 07, 2009 13:50

Ja się jednak jeszcze wtrącę.
xmademoisellex - pisałaś że prosisz o pomoc, że nie stać Cię na wizytę u dr Garncarza.
Ja teraz przejrzałam cały wątek - na początku informujesz, że napisałaś do Garncarza, przytaczasz jego wypowiedź, że poprosił Cię o umówienie się na konsultację. To ja zupełnie nie rozumiem co jeszcze chciałaś? Tak na marginesie wczoraj dostało mi się trochę od niego - był bardzo rozgoryczony i powiedział że nie za bardzo rozumie zgłaszanych do niego pretensji droga mailową i dał do zrozumienia że nie podoba mu się stawianie go pod ścianą w kontekście niech się wypowie albo zabieg wycięcia - on zaproponował wizytę, o ile zrozumiałam bezpłatnie, co jeszcze miał zrobić? To jest człowiek odpowiedzialny, nie będzie stawiał diagnozy prze znet jeśli mały jest na miejscu. Co miał jeszcze zrobić? Przyjechać do ciebie z prywatną wizytą?

Po co spotykałaś się ze mną, jeśli w ogóle nie chciałaś do niego jechać?

U weta mówiłam, że chcemy małego zabrać na konsultację do Garncarza - nie mówił żeby nie jechać, powiedziałam że to nie zaszkodzi i wet przytaknął. Chyba już wtedy podjęłaś decyzję, ponieważ nie chciałaś spisać leków które brał mały - ja poszłam i uzyskałam taką informację ustnie.
Gdybyś pojechała rano ze mną do okulisty i gdyby się okazało, że operacja jest potrzebna, spokojnie byś zdążyła. Nie konsultowałaś się po rozmowie ze mną już z wetem, tym bardziej prowadzącym, bo takiego nie było - konsultowałaś się tylko z mamą, taki miałaś plan i tak mi napisałaś w smsie. A po wysłaniu smsa przestałaś odbierac tel.

Wybacz, dalej nie rozumiem. "Nie męczenie" Franka to oszczędzenie mu jazdy do Garncarza, prawda? Bo w sumie do tego to sie sprowadziło. Poprosiłas o pomoc, dostałaś ją po czym stwierdziłaś dziękuję, jednak zrobię tak jak chcę. Wiedziałaś, ze operacja jest ryzykowna, ale jednak na nią się zdecydowałaś. Nie rozumiem takiej "troskliwości". I proszę, nie zarzucaj mi nieodpowiedzialności - piszesz, że decyzja o adopcji była podjęta pod wpływem impulsu - tak, była podyktowana chęcią uratowania mu oczu. I uważam że wykazałam się większą odpowiedzialnością niż Ty, pisząc prośbę o pomoc i nie korzystając z niej i kierując małego pod nóż w sytuacji, gdy nie było to konieczne. To jest okrutne - mieć szansę na konsultację, na walkę o oczy i nie skorzystać z niej..... I sorki, ale nie widzę w tym wszystkim ani miłości do zwierzęcia, ani odpowiedzialności :( . I wybacz - ale nieustanne wyciąganie małemu języczka w lecznicy, kiedy byl zmęczony i przestraszony, bo zabawnie wygląda po prostu mnie przeraziło. Miałam o tym nie pisać, żeby Cię nie zrazić do forum, ale kurna nie mogę - kobieto zastanów się nad tym co robisz, mały kociak to nie zabawka!

Nie podważam tego, że uratowałaś mu życie, nie podważam tego, ze pomagasz zwierzętom - z tego co opowiadałaś dużo dla nich robisz, ale wybacz - z tego co tutaj się zadziało nie mogę wyciągnąć pozytywnych wniosków. Fakt, mały dzięki Tobie żyje. Ale mógł też mieć oczy - nie wiadomo, czy by się udało, ale mozna było spóbować - czemu tak bardzo Ci zalezało, zeby nie dac mu szansy? Próbuję zrozumieć, ale nie umiem znależć nic co by to usprawiedliwiało... no nie umiem.....

Proszę, zastanów się na spokojnie nad tym co tu się stało... czy gdyby ktoś z Twoich bliskich zachorował, próbowałabyś szukać mu pomocy u specjalistów, czy też zdałabyś się na lekarza z publicznej przychodni? Niby to nie to samo, bo kot to nie człowiek.... wiesz, dla mnie to samo, to jest czlonek mojej rodziny, a jeśli tymczas to ktoś kto jest pod moim dachem i za kogo jestem odpowiedzialna i moim zadaniem jest zapewnienie mu jak najlepszego leczenia. Lekarz u którego byłam z Tobą powiedział że to co kot ma na oczach to nie wrzody, ale nie mówił żeby nie jechać do okulisty!

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto lip 07, 2009 14:27

Never , zrobiłaś wszystko co było w Twojej mocy. mademoiselle nie skorzystała z oferowanej pomocy i nie przeskoczymy takiego irracjonalnego zachowania.
Zachowaj tylko Panie wszystkie zwierzaczki, przed takim wolontariatem.
Był za darmo i sterowany przez mamusię :cry:

Franuś - dużo zdrowia kochanie Obrazek

A to wyciąganie franusiowego języczka,zwaliło mnie z fotela :cry:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto lip 07, 2009 15:00

Miałam o tym nie pisać :oops:
Ale cały czas jestem zdenerwowana, jest mi cięzko bo widziałam malego :( , mam poczucie że zawaliłam, że mogłam coś więcej... :(

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto lip 07, 2009 15:25

Never zrobiłaś co mogłaś. Tutaj nie było już możliwości, by pomóc, trzeba by to zrobić przemocą. Bardzo współczuję.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Wto lip 07, 2009 15:31

Agulas74 pisze:Never zrobiłaś co mogłaś


Pójdę jeszcze do lecznicy - i tak tam się wybieram na szczepienie .... Pogadam z szefem kliniki - zapytam czy rzeczywiście pracownicy odradzali wizytę u okulisty, podam moje namiary, poproszę o konktakt w razie gdyby były podobne przypadki.... Zadzwonię też na Wolę, powiem że będę zbierać kasę na wizyty u okulisty, niech zawsze kontaktują się ze mną w sprawie bezdomnych kotów z Woli, może coś to da, może nie..... kurczę, nie poddam się tak łatwo, może inne koty da się uchronić przed nożem....
jest mi bardzo, bardzo źle.....

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto lip 07, 2009 16:03

We mnie wszystko się trzęsie ze złości i bezradności. Dlaczego ktoś nie korzysta z rad osób , które mają coś więcej do zaoferowania, maja większe doświadczenie. Razem z koleżanką od 9 lat ratujemy zwierzęta. Pod naszą opieką rocznie mamy kilkadziesiąt kociaków - ratujemy sparaliżowane , niedowidzące, z najprzeróżniejszymi schorzeniami. Owszem , nie wszystkie da się uratować- najgorzej z chorób typu białaczka , FIP.Zwłaszcza kiedy późno do nas trafią. Ale pomimo doświadczenia nigdy nie odrzucam pomocy innych . Może znajdzie się ktoś kto przerabiał taki przypadek i coś doradzi? Ale tak upartej osoby jeszcze nie widziałam . Jaki los czeka jeszcze to maleństwo, skoro opiekun tak podchodzi lekko do faktu czy będą oczka , czy ich nie będzie. Mogła kobieta zasłonić sobie oczy i spróbować jak będzie wyglądało życie tego malca. Gdyby w oczach były zmiany nowotworowe , to natychmiast trzeba usuwać , ale tak to nikt mi nie przetłumaczy ,że zrobiono to dla dobra kotka.
Nie umiem przesłać na wątek zdjęć swojej kotki , która miała podobny problem, gdyby mi ktoś pomógł to mogę pokazać jak wyglądała przed i po leczeniu.

andzelika1952

 
Posty: 2928
Od: Śro wrz 03, 2008 16:39
Lokalizacja: Radomsko

Post » Wto lip 07, 2009 16:39

Never, jesteś kochana i wiem co czujesz :cry: ja widziałam Franusia tylko na zdjęciach i też jest mi bardzo przykro,że tak się to skończyło.

Ale - dręczy mnie jeszcze ta straszna niepewność co do przyszłości Franka :cry: miał być wydany do adopcji z chorymi oczkami, nie wyszło.
Co się z nim stanie teraz ? Schronisko xmademoisellex ?
Znowu pójdziesz na łatwiznę ?
Może raczysz nam odpowiedzieć ?

Po raz pierwszy na tym forum się tak wkurzyłam :evil:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto lip 07, 2009 21:05

Co dalej z Franusiem? Na pewno takiej odpowiedzi już nie usłyszymy.

andzelika1952

 
Posty: 2928
Od: Śro wrz 03, 2008 16:39
Lokalizacja: Radomsko

Post » Wto lip 07, 2009 22:03

Chcę napisać kilka słów ogólnych.
Otóż, na to forum trafiłam przypadkowo 3 lata temu.
Od tej pory śledzę losy różnych kociąt. Niestety nie mogę teraz wziąć więcej kotów. Wydaje mi się, że byłoby to nieodpowiedzialne. Obecnie nie mam wystarczająco czasu, aby poświęcić go zwierzętom. Mam 2 koty i psa. Staram się wspomagać finansowo konto miau. Dokarmiam koty na parkingu.
Dlatego podziwiam osoby, które biorą chore koty na pobyt czasowy.

Natomiast śledząc losy poszczególnych zwierząt mam często nieodparte wrażenie, że lepiej byłoby zostawić je swemu losowi niż zgotować taki los jak M-elle Franusiowi, jak fundacja Sfinx wyłapywanym kotom, itd.

Kiedy dochodzi do takich jak te rozmowy moderator kończy wątek, wszyscy nabierają wody w usta, już nikogo nie obchodzi co dalej dzieje się np. z tzw. ,,artystycznymi kotami".
Może mi ktoś odpowie.

Teraz opiekunka Franusia znowu błagała o pieniądze, pomoc. Wszyscy rzucili się do pomocy, i ta pomoc została odrzucona.

Never ma rację, czasem trzeba się uprzeć. Inaczej można mieć wyrzuty sumienia do końca życia.

Bo co czeka teraz malutkiego Franusia.
Przecież jeszcze tak niedawno M-elle pisała, że nie może zatrzymać go, bo balkon nie zabezpieczony, bo wynajmuje mieszkanie, właściciel nie pozwala na adaptację. Jak Ona teraz wyobraża sobie życie niewidomego kota w takim mieszkaniu?????????

I czy w ogóle zechce go zostawić u siebie?????
Jeszcze niedawno pisała,że taki kot, z takimi oczami nie ma szans na adopcję.

ILE RAZY ZAMKNĘ OCZY i wyobrażam sobie, że Franuś już nigdy nie zobaczy SŁOŃCA, to chce mi się wyć.

Naprawdę trochę odpowiedzialności, bo cierpią na tym tylko nasi MŁODSI BRACIA.

Poza tym błagam Was, niech wątki kontrowersyjne tak łatwo nie giną.
Sprawy należy doprowadzać do końca.

Jeśli ktoś podejmuje się opieki na zwierzęciem powinien wiedzieć, że ma to być opieka dożywotnia.
Po to tu jesteśmy, żeby sobie radzić, pomagać, wspierać. :(

Ewa JANCZUK

 
Posty: 441
Od: Pt paź 06, 2006 22:38

Post » Wto lip 07, 2009 22:17

Ewa JANCZUK pisze:
Poza tym błagam Was, niech wątki kontrowersyjne tak łatwo nie giną.
Sprawy należy doprowadzać do końca.

Jeśli ktoś podejmuje się opieki na zwierzęciem powinien wiedzieć, że ma to być opieka dożywotnia.
Po to tu jesteśmy, żeby sobie radzić, pomagać, wspierać. :(



Też tak sądzę. Mam cichą nadzieję, że m-elle się odezwie na forum i otwarcie i szczerze powie, co dalej ma być z Franusiem.
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto lip 07, 2009 22:24

kwinta pisze:
Ewa JANCZUK pisze:
Poza tym błagam Was, niech wątki kontrowersyjne tak łatwo nie giną.
Sprawy należy doprowadzać do końca.

Jeśli ktoś podejmuje się opieki na zwierzęciem powinien wiedzieć, że ma to być opieka dożywotnia.
Po to tu jesteśmy, żeby sobie radzić, pomagać, wspierać. :(



Też tak sądzę. Mam cichą nadzieję, że m-elle się odezwie na forum i otwarcie i szczerze powie, co dalej ma być z Franusiem.


myślę ze się nie odezwie :evil: :? mam nadzieję że kotkowi nie stanie się krzywda :roll: :(

mysh84

 
Posty: 707
Od: Pon sty 05, 2009 13:36
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz,Bielany

Post » Śro lip 08, 2009 8:33

Może lecznica wie co się będzie działo z Franusiem.

andzelika1952

 
Posty: 2928
Od: Śro wrz 03, 2008 16:39
Lokalizacja: Radomsko

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 163 gości