z moich bazarkow tez cos tam sie uzbiera ale dopiero w przyszlym tygodniu

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Witam Serdecznie NOT. Ja nie przewiduję opcji ucieczki.Z całą pewnościa koty nie przeniosa się na bezludzie, bo w pobliżu bezludzia poprostu nie ma. Jest kilka domów jednorodzinnych.Sa firmy, baza rybacka.No jeszcze kawałek i jestem ja, więc moze przy dużym szczęsciu zawedrują i do mnie? Jeśli zechcą moze wybiora sie na spacer na pobliskie osiedle albo wstąpią sobie do Castoramy, bo to juz wtedy będzie bardzo blisko.Moze zechcą się urządzać na nowo??? Ale teraz poważnie.Pisząc szuwary masz na myśli co konkretnie?Trzciny po drugiej stronie drogi szybkiego ruchu?Nie sądzę że będą przebiegać ruchliwą trase, tylko po to by zobaczyć co sie tam kryje.One nie mają powodu uciekać. Na tej drodze giną tylko koty poszukujące jedzenia. Takie którym głod do oczu zagląda. A ostatnio dzięki Bogu już bardzo dawno żaden nie zginął.A naszym głód chyba nie zajrzy. Skoro jestem ja.Jest Karmicielka, teraz juz codziennie.Apropo to nawet całkiem sympatyczni ludzie. Już niestety się pogodzili i zrozumieli, ze musi to nastąpić. Codzień miałam dla nich informacje, na których tak samo bardzo im zależało.Podobnie jak mi.Nie pisałam Wam ale w sobotę jak była NOT z arsenałem włamaniowym,to Pan wpuścił mnie do altanki i pozwolił obejrzeć dokładnie.Fakt kotka chyba wyniosła kociaki i nic tam nie było.Kociaki już oczywiście namierzyłam w zupełnie innym miejscu. Najgorsze jest to ze okrutne dzikuski, więc nie wiem jak pojdzie łapanie.Narazie jestem u nich codziennie i staram sie do siebie przekonać.Ważne ze znalazłam. Kosztowało mnie to przeszukanie trzech alejek i kupy altanek ale wiem przynajmniej na czym stoimy.Oczywiście NOT ze te koty nie nadają się do życia w mieście. Ja juz kilkakrotnie chyba o tym pisałam. To nie ulega wątpliwosci, że sobie nie poradzą i szybko zginą.Patrząc na całą sprawę z perspektywy bycia tu na miejscu codziennie, a tylko ja tu jestem i wiem jak sie to wszystko posuwa i odbywa, nie jest to wybuch bomby, Areał gruntów jest ogromny.Jest gdzie się przemieścić na czas zagrożenia.A kot chyba raczej wróci w miejsce gdzie pamięta ze jest codzień karmiony, nawet jak już tam nie będzie drzewa czy altanki. No ja nie wiem Dziewczyny.W takiej drastycznej sytuacji nigdy nie byłam ale koty znam dosć dobrze.Tak więc mi się wydaje.NOT pisze:Ostatnio nie zaglądałam, bo nie miałam połączenia z internetem.
Widzę, że jednak "nieszczęścia chodzą tabunami" jak ładnie ktoś wcześniej napiasł tutaj.
Jak wygolą do żywej ziemi te piękne tereny, to biedne, działkowe koty będą mogły uciekać tylko w pobliskie szuwary bądź przenieść się do miasta.
Może jednak warto przemieścić je na tereny innych działek skoro one całe swoje dotychczasowe życie bytowały na terenie ogródków działkowych.
Ucieczka na bezludzie bądź na ulice miasta grozi im śmiercią.
Ale ładnie Ci poszło Wiora.Twoje ostatnie Bazarki chyba dobrze trafiają w gusta klientówwiora pisze:hopsamy wieczornie
z moich bazarkow tez cos tam sie uzbiera ale dopiero w przyszlym tygodniu
NOT pisze:Przez szuwary rozumiem ten teren między domkami, a brzegiem jeziora oraz wzdluż Odry.
Przez bezludzie rozumiem tereny przystani wędkarskich, jachtowych nad jeziorem itd. użytkowane jedynie od wiosny do jesieni.
A co do dzikich kociaków ktore opuściły altankę karmicieli, to wielka szkoda że nie zostały w czas zabrane.
Teraz rozumiem, dlaczego przeszło miesiąc temu ten gość wściekł się i ledwo mnie nie pobił, gdy zarzuciłam mu kłamstwo gdy twierdził, że nie ma u niego kociaków.
Moim zdaniem źle zrobiłyśmy, że krótko po rozmowie z nim nie włamałyśmy się do tej zabitej gwoździami altany i nie zabrałyśmy maluchów.
Opinia, że są to sympatyczni ludzie jest dużo na wyrost.
Wg mnie są to nieodpowiedzialni rozmnażacze kotów.
Nie dość, że nic przez lata nie sterylizowali, to teraz ukrywali w swojej altance kociaki wiedząc, że mogą przekazać je nam do oswojenia, ewentualnego wyleczenia i do adopcji.
W ostatnią sobotę facet mówił, że w tym i w ubiegłym roku żadna kotka mu się nie okociła.
Ciekawe, że między innymi koty które karmi są bardzo młode, nie mają roku. Niedlugo te jego kotki będą się kocić, gdyż kilka tygodni temu widzialam, jak za jego kocicami z miłosnymi zamiarami uganiały się kocury.
Facet jest arogancki, agresywny i kłąmie.
Mimo, że karmi to działa na szkodę zwierząt.
Żałuję, że nie wykradlam tych kociaków z jego, byłej altany wtedy, gdy były jeszcze maleńkie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 160 gości