oj leci z górki teraz, a wydawało mi się, że nie dawno cos o tosi wklejalam a tu ponad trzy miesiące minęło....
A co siekawego u Tosi pierdziosi:
Prawde mówiąc urosła i to nie mało, je za dwóch, qpy robi chyba za troje, w okresie letnim nawet na siebie zarabie- łapie muchy perfekcyjnie
Po za tym miała ponad dwa tygodnie prawdziwych wakacji i to jakich , z Fioną w tle. Podczas naszej nieobecności Fiona została odtransportowana do TOŚKI i spędziły razem 2,5 tygodnia. Dla tośki to była chyba prawdziwy rarytas, w końcu miała kogo śledzić, podskubywać, łapać za tyłek, straszyć, oczywiście dwie porcje jedzienia, bo Fiona najczęściej dostawała resztki z Pańskiego stołu ( znaczy się Tosinego stołu ) aha i najważniejsze Tocha pokazała że je dużo ale i oszczedna jest- jej Kupa zawsze wędrowała do kuwety Fiony
Po za tym nauczyła się od Fiony, że papirus czy nam się podoba czy nie jest do jedzenia, więc żarły go obie i żygały po kątach ot tak dla zasady, nic nie pomogło, nawet obstawianie go kaktusami i inne magiczne sztuczki . Fiona natomiast wyniosła od tochy przynoszenie do domu robaków- nie wiem, ale to chyba jakies prezenty dla nas lub nie wiem co, nauczyła się miałczenia jak nakłada się jedzenie- nie wiem dlaczego i taj jej dam jeś i tak, nauzyła się siedziec na balkonie i daszku

i kilku dziwnych rzeczy, których dotąd nie robiła...
no diabeł wcielony
Przed wyjazdem w maju byliśmy u dr. Pęczka, który Tośce nogę amputował, zachowywała się i w czasie drogi i wizyty wręcz książkowo/przykładowo/wzorowo - no miód kot , nikt by nie pomyślał że to taki diablisko jest
nie można było tego powiedzieć o Fionie- całą drogę syrena -"
gdzie mnie wieziecie, ja nie chcie, ja nieee chce, no może by mnie ktos wypuścił, a wogóle o co chodzi" Tak się rozdarla jak jej dr sprawdzał temperaturę, że wszyscy myśleli że kota ze skóry obdzierają, kiszka ogólnie i tyle- ale oba zdrowe.
U Tosi natoniast było konieczne odrobaczanie, bo cały czas życie wewnętrzne kwitnie, było troche spokoju ale znowu będzie trzeba odrobaczyć, jakoś dużo tego ostatnio było, ale brzuch ma wzdęty jak bańka. Dr. wyjaśnił nam że robaków mogła nabawiś się już w łonie matki i ich larwy moga być w tkankach / mięśniach i niestety u Tośki będą się one sukcesywnie pojawiały a nam pozostaje jedynie profilaktyka- t.j sukcesywne cykliczne odrobaczanie- co zresztą się dzieje- ale tak między Bogiem a prawdą- na chorą to ona nie wygląda
Po powrocie z wakacji i zabraniu Fiony do domu - TOŚKA SIĘ NUDZI - widać że nie jest taka sama, jakaś markotna trochę, wszystkim daję się glaskać i wogóle chyba straciła sens życie- Ona jest w Fionę zapatrzona jak w żadnego innego kota.
Podsumowują, czas płynie, Tośka rośnie, ma się dobrze i normalnie na raj na ziemi, a dkoładniej mówiąc "Raj na Słonecznym Sadzie"
AHA zapomniałam najważniejszego- Tośka ma syndrom kota zapiecowego, ona sie potrafi położyć na rozgrzanych słońcem płytkach na balkonie i leżeć i leżeć i leżeć i czasami przenieść się na balkonową skrzynie tylko po to by dalej leżeć, taki piecuch jest.