Oczywiście, że byłam u matki kociąt. Tak, jak myślałam nic jej nie jest, a jedyne co jej doskwiera to ogromna, ogromna tęsknota za dziećmi.

Chodzi za mną i miuczy, szuka swoich pociech. Nie odchodzi zbyt daleko od norki, pilnuje jej. Najgorsze jest to,że nie chce jeść. Niestety nie potrafię jej wytłumaczyć, że jej dzieci mają teraz lepiej. Nie siedzą w zimnej, czasami mokrej . brudnej i zarobaczonej norze tylko mają prawdziwy dom. Ona jakoś tego nie może zrozumieć, jest smutna i osowiała. Mimo wszystko cieszę się, że maluchy znalazły nowych właścicieli. A co do tego nowego domu dla maluszka, to myślę, że intuicja najlepiej Pani podpowie, czy należy go tam zostawić. Proszę tylko pamiętać, że są też dobrzy ludzie na świecie. Trzymam kciuki!!!. Jeszcze raz dziękuję za pomoc!!!!