DZIDZIU ja zeszłej wiosny tez pochowałam kilka maluszków, serce mi pękało, byłam pełna żalu. dobrze, ze odeszła cichutko, bez bólu. moje biedaczki krzyczały, krzyk kota gdy umiera jest nie do wymazania z pamięci do końca życia. widocznie byłą słaba i nie miała siły podjąć walki o zycie, może serduszko nie wytrzymało? bardzo współczuję i doskonale rozumiem, ja strasznie boję się chorych zwierząt, i tu nie chodzi o opiekę nad nimi, tylko o życie w strachu- że mogą odejść. podziwiam wszystkich pracowników schronisk, bo trud każdego dnia jest nieporównywalny z cierpieniem, gdy zwierzak umiera...........to muszą być silni ludzie psychicznie, ja jestem miękka guma i po prostu w takich sytuacjach wysiadam.........
dzidziu jesteśmy z tobą
