Andziula, śliczny ten motylek!
Jest cholernie duszno.
Dostałam już kilka maili z domu Mikołaja, oraz fotkę, wygląda na to, że Miś Qleczka się tam dobrze czuje. Faktem jest, że on potrafi wkraść się w łaski, jest cudowny. Dowodem niech będzie to, że Tomek nie poszedł ze mną oddać Mikołaja, bo, jak stwierdził, "rozpłaczę się i co?".

No więc poszłam sama, twardzielka co serca nie ma za grosz.
Dziękujemy raz jeszcze Mahob i TŻowi za zawiezienie nas pod dom Mikołaja, za czekanie na mnie, za gościnę i za wszystko w ogóle...
Nusia chyba gorzej...
A mały Adaś umył mi kawałek policzka, bardzo się starał. Jak on lezy w łózku, to ja się kładę obok, i tak sobie lezymy, on tak słodko pachnie, mały rozkoszniaczek...
Srebrny robi w swojej klatce niesamowity sajgon. Wodę wylewa natychmiast po podaniu świeżej, wykopuje cały żwirek z kuwety, ma w tej klatce po prostu syf. Co posprzątam, on na nowo to samo. Juz za kilka dni wypuszczę go z niej, nie może tam dłużej siedzieć. To kot - żywioł.
Dziś ktoś nasikał na kołdrę, kiedy pod nią spałam. Od lat już nie było takiego numeru i powiem szczerze, martwi mnie to bardzo... Materac też mokry.
Ale ogólnie nie jest źle, narzekać nie mam zamiaru. Byleby z Nusią było lepiej.