
Myślę, że ona zachorowała wtedy, co zmarł jej mąż, to musiało byc ponad rok temu. Po przyjściu do schroniska miała też dzieci, a ciąża i stres związany z odebraniem miotu (kotkom pozwala się urodzić i zabiera miot do uśpienia), przy takim sposobie żywienia i opieki weterynaryjnej, jakie serwuje schronisko, miało ogromny wpływ na stan jej zdrowia.
Ale ta jej chrypka dodaje tylko uroku. Minka w ogóle ma w sobie jakiś czar i nie da się przejść obok niej obojętnie

Cieszę się, że Zoe robi się coraz bardziej odważna. I dobrze, że jednak coś widzi, będzie jej łatwiej poradzić w sobie w takiej grupce kotów i ludzi.
Myślę, że z czasem wam zaufa. Moja Tycia, którą TŻ znalazł jako kuleczkę mieszczącą się na dłoni, też była bardzo nieufna, trzymała raczej z kotami. Dopiero po roku dostąpiliśmy zaszczytu goszczenia Tyci na kolankach. Czas potrafi zdziałać cuda.