Festiwal naleśnikowy to bardzo fajna impreza. Naleśniki z kapustą i grzybami ekstra. Kociste jak wszystkie na całym świecie przemiłe. Szczególnie zauroczył mnie Omar (ma w sobie coś z księcia) i Marusia rozkoszna kociczka w "depresji kaftanikowej" no i Bazyli - kawał kocura. Z imprezy wróciłam z wycieraczką do kuwety ale moje kocice są tym wynalazkiem zniesmaczone.
Tośka próbowała wskoczyć do zakrytej kuwety tak aby nie postawić łapek na wycieraczce, a że się jej nie udało poszła na balkon do kuwety bez wynalazku który uwiera w stópki. Swoje nizadowolenie okazuje swoistym marudzeniem, ni to miauczenie ni to buczenie. Melka za to wchodzi bez problemu na wycieraczkę idąc do kuwety, za to wyskakuje po fakcie aż za wycieraczkę. A tak się cieszyłam że będze w domku mniej żwirku na podłodze i nie tylko
Pozdrawiam Matahari Ciebie i wszystkich z Tobą mieszkających