U panienek trochę zmieniło. Zyskały więcej przestrzeni życiowej
Tydzień temu osiatkowaliśmy balkon, znaczy jeden miły pan osiatkował.
W tej chwili mam jednego kota balkonowego (Minnie), jednego przyprogowobalkonowego (Mgiełka) i Kota Który Czuje się Dobrze Wszędzie (Arusię). Minnie to nie można zgonić do pokoju z balkonu, tak się jej podoba, szczególnie skoki na siatce podczas burzy

Mgiełka panicznie boi się otwartego balkonu i przyczołguje się tylko do progu, pilnując, czy ma gdzie gdzie uciec jakby co. Chyba na balkon jeszcze nie weszła. Za to Arusia spaceruje tu i tam, luzaczka. I na szczęście nie gryzie siatki, bo miałam lekkie obawy...
tu szczęśliwa dwójca:
