Re: Moje kocistosci - wpadka

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob cze 06, 2009 22:31

Mikunia dziękuje :)

A ja nie głosowałam - czasu nie było dzisiaj...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob cze 06, 2009 22:33

tutaj możesz oddac swój głos :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=94185

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12004
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Sob cze 06, 2009 22:59

O! Dzięki.
Już zagłosowałam. W krakwecie też będę :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie cze 07, 2009 8:47

Siean, życzymy Wam dużo siły, a Miki dużo zdrowia! :ok:
Głaski ślę!
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Nie cze 07, 2009 16:29

Dzięki, właśnie zbieramy się do wyjścia na kroplówkę
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw cze 18, 2009 21:30

Jest coraz gorzej. :(
Pozornie tego nie widać, Miki pakuje się na kolana, mruczy, przytula się i barankuje. Myje sobie futerko. Ale...
Miki nie je. Miki nie chce jeść. Miki wącha miseczkę i odwraca się od niej z niesmakiem. Może być suche najrozmaitszych rodzajów, puszeczkowe, świeże mięsko, mięsko gotowane, mięsko duszone w przyprawach, mięsko marynowane i smażone - nic nie znajduje u niej uznania. :(
Zaczęłam karmić ją na siłę, rozrobionym Gerberkiem. Wmusiłam 20 ml i... kotka zwymiotowała jak tylko ją puściłam. Podałam Calopet, niewiele, płaską łyżeczkę od herbaty - znów zwymiotowała :(
Waży 2,80 kg...kiedyś było to ponad 4... Dla porównania, Helunia, miniaturka, waży już 2,70 kg
Rozmawiałam z wetem - specjalistą od PNN. Twierdzi, że nie wolno jej podawać sterydów, niesterydowych leków przeciwzapalnych, peritolu, metaklopramidu (to akurat dostała od innego weta ale bezskutecznie). Zaleca karmienie na siłę. Tylko, że Miki wymiotuje, bo nie może znieść stresu z tym związanego. Chyba.
Co robić ? :(

Z innych rzeczy, to dziś Hipolit stracił pisanki. Relanium, znieczulenie miejscowe, kroplówka, by nieco kota nawodnić po zabiegu... Drze się teraz w łazience, że chciałby jeść i wyjść. Mam nadzieję, że nie będzie większych konsekwencji tego zabiegu.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt cze 19, 2009 7:28

Siean, bardzi Ci współczuję, ciągle jakieś przejścia u Was :(

ale powiem szczerze, co myślę :( Skoro to PNN to wiadomo, że choroba nie cofnie się, Miki nie wyzdrowieje w potocznym tego słowa znaczeniu, więc czemu wet sprzeciwia się podawaniu leków, które mogą kotu doraźnie pomóc, a każe karmić na siłę, skoro kot tego nie znosi?

nie rozumiem tego, ale to są tylko i wyłącznie moje wątpliwości po przeczytaniu kilku wątków znajomych kotów z PNN...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 19, 2009 17:17

Dzięki :)

Ja też mam wątpliwości.
W działaniu ubocznym tych leków (pokazywał mi taki wydruk) stało jak byk: nie podawać kotom z niewydolnością nerek. Ewentualnie: może powodować problemy z oddawaniem moczu.
Sęk w tym, że chociaż do tego weta skierował mnie inny, bardzo dobry, jako do specjalisty od PNN i spraw nerkowych, to mam ochotę zlekceważyć sobie jego zalecenia przynajmniej w tej kwestii i poprosić o taką małą, malutką dawkę sterydu czy czegokolwiek innego, co pobudzi apetyt Miki do dawnego poziomu. Może to nie zaszkodzi aż tak bardzo, a pomoże...
Nie wiem też, czy nie będzie jakiś zmian w jej zachowaniu po podaniu EPO. Może to ją poruszy...
Dziś rano zobaczyłam ją nad miską z suchym. Pochrupała odrobinę. Więc je, ale bardzo, bardzo mało - może dzięki temu Calopetowi, którym jej mażemy pyszczek. Mniej niż pół łyżeczki co godzinkę, ale tego nie zwraca.

W sprawie Hipolita zresztą też zlekceważyłam zalecenia weta. Powiedział żadnej narkozy.
No dobrze, ale ja miałam w łazience szalejącego pełnojajecznego kocura, który zaczął mieć ataki furii z powodu izolacji. Nie mówię tu o pchaniu się na kolana, czy robieniu z nóg człowieka drzewa, ale o skokach na plecy i gryzieniu - w głowę, po rękach, po nogach... Każda okazja jest dobra, by się wymknąć, a potem zabrać go z powrotem było prawie nie sposób - uważał to za atak. Gorzej jeszcze, że atakuje mi psa i inne koty (ze strony kotów z wzajemnością, ostatnio Miki z Mrunią zapędzały go do łazienki w wyjątkowym pokazie babskiej solidarności). No i Hipolit wyje....
Stwierdziłam więc, ze chyba większe szkody wyrządzę temu kotu taką izolacją i znalazłam wetkę, która przeprowadziła kastrację przy znieczuleniu miejscowym i z minimalną dawką relanium na uspokojenie kota. Prócz tego dostał też kroplówkę. Jak na razie znów koncertuje w łazience i wydaje się czuć niemal doskonale.
Mam stresa, czy nie zaszkodziłam mu za bardzo, ale też nadzieję, że będę mogła go wreszcie wypuścić na mieszkanie.

A że ciągle coś się dzieje?
No cóż, w domu jest szesnaście kotów, w takim stadzie wciąż się coś wydarza. I jeszcze Ami - ten to w ogóle jest pokręcony psychicznie. Ostatnio jeden pan mnie pocieszył, że znaleziony przez niego pies po postrzale, golden, przez półtora roku zachowywał się w sposób podobny do Amiego - żył swoim życiem niemal zupełnie obojętny na otoczenie, bez kontaktu. Ale potem mu przeszło. Więc liczę na to, że Amiemu też przejdzie i że za jakiś czas będę miała psa, czy pso-kota, jeśli się nauczy zachowań od kocisk.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 23, 2009 22:01

Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie prosię...

Miki, nie wiem, czy dzięki Calopetowi, perswazji czy forumowym dobrym myślom, zdecydowała się nieco pojeść. Niewiele, bo niewiele, ale samo chrupanie poprawia mi nastrój :)

Hipolit kwitnie i wydziera się w łazience.

A my... mamy nowego kota.
Deszcz leje, chłodno, a mama usłyszała na ulicy koci lament. Poszła zobaczyć, co się dzieje, sądząc, że to Matylda domaga się jedzenia i... spod zaparkowanego auta wyszło do niej coś malutkiego, biało-burego.
Koteczka, ma może z dwa miesiące, brudna, ale i oswojona - garnie się do rąk, pcha na kolana...

Jutro będą fotki...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 23, 2009 22:10

Wiedziała do kogo wyjść i kiedy zamiauczeć.
:ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18779
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto cze 23, 2009 22:41

Dokładnie. Mama twierdzi, że słyszała ją dwie noce temu, ale też myślała, że to Matylda marudzi. W każdym razie dziś był to lament wniebogłosy, wystarczający, by z drugiego piętra mamę wyciągnąć.
Wyciągnął tez jedną sąsiadkę, mama planuje więc podchody w celu uświadomienia pani, że kogoś jej w domu brakuje :twisted:

A na razie moje koty są zdegustowane, a mała biega po mieszkaniu i domaga się uwagi.
Mama twierdzi, że to typowy studencki kociak - widać, że jest przyzwyczajona do bycia głaskaną i przytulaną, rąk się nie boi. No i z jedzenia zna wędliny i nabiał, nie wie, że się je kurczasia, puszeczkowe czy suche. Ale tego to już ją starsze nauczą.


A tak w ogóle to cud, że na ulicy przetrwała - u nas ruch przecież jest ogromny...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 23, 2009 23:07

Można? :lol:

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Śro cze 24, 2009 7:48

Miała malutka farta nieprzeciętnego :)

cieszę się, że Miki choć troszkę lepiej :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 26, 2009 22:37

Dziecko nie żyje :crying: :crying: :crying:
Mała, białobura kociczka z ulicy. Pieszczocha i gryzak niepospolity. Adoptowana córeczka Missy i Mruni.

Wróciłam dziś do domu przed 20.00. bałagan nie z tej ziemi, bo futra cały boży dzień rozrabiały. Na dworze upał, w mieszkaniu sauna - otworzyłam balkon i poszłam sprzątać.
Balkon jest bezpieczny, przecież dookoła jest siatka. Drugiego, od ulicy nie otwieram, bo tam tylko sama balustrada...
W jednym miejscu dwa płaty siatki się rozeszły...
Na dole beton.

Zorientowałam się przy wieczornym karmieniu. Myślałam - śpi gdzieś, zmęczona szaleństwami. Ale nie wychodzi na wołanie. Sprawdzam - w kanapach pusto.
Zeszłam na dół.

Futerko było już chłodne. Leżała na boku, toż pod rogiem balkonu. Musiała zginąć na miejscu. :crying: :crying: :crying: :crying:


Nie wiem, czy jestem bardziej załamana, czy zła - na samą siebie, na los, na pech tej kotki...

Dziecko
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 26, 2009 22:50

Przykro mi :cry: :cry: :cry:

[']

Śpij malutka...

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: januszek, Meteorolog1 i 11 gości